Przeczytaj ~2~ Rozdział 10#
~Brad
W "pogoni" za Amandą wsiadłem na statek do Grecji. Już na lądzie spotkałem się z Danielem, starym kumplem ze szkoły, który zaoferował się podwieźć mnie aż do Włoch. Znalazłem go w umówionym miejscu blisko portu i po ówczesnym spakowaniu mojej walizki do bagażnika, usiadłem na miejscu pasażera.
-Siema, stary! - rzucił Daniel na przywitanie.
-Hej, Dan - odparłem.
-To co, jedziemy w pogoni za Amy? - zapytał włączając silnik, a ja zaśmiałem się w duchu słysząc, że nazwał naszą podróż tak samo, jak ja przed chwilą.
-No tak - przytaknąłem.
-Trzeba przyznać, że zdesperowany jesteś.
-Może trochę - zaśmiałem się.
-Ale co ci się dziwić - mruknął wjeżdżając na główną ulicę.
-Co masz na myśli?
-Jak to co? Amy mam na myśli. Nie jeden chciałby mieć taką dziewczynę, więc co ci się dziwić, że ty też - wzruszył ramionami.
-Myślisz? - westchnąłem.
-No jasne. Przecież mi też się podoba - przyznał ni stąd ni zowąd.
-Uważaj, Dan - ostrzegłem go z uśmiechem.
-Podoba mi się i tyle, spokojnie - zaśmiał się. - Ale musisz przyznać, że zawsze uganiał się za nią nie jeden facet. A teraz to już tym bardziej, zwłaszcza po tej Mamma-maa-mamiii... No tym filmie! - zaciął się na tytule, ale zaraz po tym odkaszlnął.
-Mamma Mii - poprawiłem go. - Masz rację... Więc twierdzisz, że miałem szczęście?
-To też. Chociaż jeśli mówimy o szczęściu, to popatrz ile musiał go mieć Cooper. Przecież on się przy tobie nie umywał. Myślałem, że Amy oszalała, jak się dowiedziałem.
-Hm.. Dzięki - mruknąłem, bo nie wiedziałem, co odpowiedzieć. - Ale w końcu zerwali - dodałem ucieszony.
-Jak myślisz, jak dużo osób ucieszyło się z powodu zerwania Bramy? - zapytał mnie Daniel. - Powiem ci, że w necie były nawet sondy w stylu "Czy cieszysz się z zerwania Brada z The Vamps i Amandy Seyfried?". Ludzie są okropni...
-Widziałem jedną - przyznałem.
-No właśnie... Ale co, musisz się postarać, jeśli chcesz by do ciebie wróciła.
-Wiem - znów westchnąłem. - Problem w tym, że nie mam pojęcia jak.
-Zrób coś takiego mega! Sam nie wiem, wejdź na Wieżę Eiffle'a i wykrzyknij przez magnetofon, czy Amy chce być twoją dziewczyną - zaproponował. - Albo odegraj scenę z Romea i Julii: "Cóż to za blask strzelił tam z okna?! Ono jest wschodem, a Amy jest słońcem..." - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie, to chyba nie wypali. Ale coś romantycznego mogę wypróbować.
Powymienialiśmy jeszcze trochę zwariowanych pomysłów, padła nawet propozycja białego rumaka. Później pogadaliśmy o sporcie, trochę o muzyce, gwiazdach i wielu innych tematach. W końcu dotarliśmy do Włoch, gdzie Daniel mnie zostawił, a zamiast tego pojechał ze swoją dziewczyną z powrotem do Grecji.
Wsiadłem w pierwszy lepszy pociąg, który jechał w kierunku Francji. Oczywiście miałem pecha i w połowie drogi kazano nam wysiadać. Podobno wydarzył się jakiś wypadek, lecz nie dociekałem, co dokładnie się stało. Powoli się ściemniało, ale pójście spać było ostatnią czynnością, jaką chciałem wykonać. Pragnąłem tylko jechać dalej i dalej, żeby znaleźć Amy w Paryżu. Z powodu awarii następny pociąg odjeżdżał dopiero następnego dnia. Nie mogłem tyle czekać! Zrezygnowałem z kolei i ruszyłem do centrum miasta w poszukiwaniu jakiegoś autobusu. Stałem na przystanku i bezmyślnie wpatrywałem się w rozkład jazdy napisany napisany po włosku. Liczyłem, że przejdzie tędy ktokolwiek, kogo mógłbym spytać o tłumaczenie.
-Hej, miśku, czyżbyś miał jakiś problem? - usłyszałem głos za sobą, a zaraz po tym trzask drzwi.
Odwróciłem się, a na chodniku stała... Chrissy Costanza.
-Czy ty mnie śledzisz? - zapytałem śmiejąc się.
-Do rodzinki nie mogę przyjechać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - To ty ciągle na mnie wpadasz. Co tu robisz?
-Jadę do...
-Ciii! Daj mi zgadnąć! Amy! - wykrzyknęła.
-Eee... Tak.
-Może cie podwieźć? Jadę na zakupy do Paryża.
-No wiesz... Nie trzeba... Dam radę - próbowałem uniknąć spędzania czasu z Chrissy, bo to mogłoby skończyć się źle.
-Nie udawaj, przecież nie znasz nawet języka.
-Poza tym, skąd wiesz, że jadę do Paryża? - spytałem podejrzliwie.
-Internety powiedzą ci wszystko - odparła akcentując pierwsze słowo. - Nic ci przecież nie zrobię, ale jak nie to nie - wzruszyła ramionami.
-Ej, dobra, dobra, zaczekaj - poszedłem za nią do auta.
Dziewczyna posłała mi tylko krótki uśmiech i zasiadła za kierownicą. Kiedy znalazłem się na miejscu pasażera, włączyliśmy muzykę z płyty. Zgodnie wybraliśmy Eda Sheerana.
-Kierunek - Francja! - zakomunikowała dziewczyna i ruszyła.
-Sorki, że spytam, ale... Jak długo już jeździsz?
-Spokojnie, Bradley, spokojnie, zdałam prawko rok temu - roześmiała się. - Może nas nie pozabijam.
Jechaliśmy w milczeniu kiwając tylko głowami w rytm muzyki.
-Wiesz co... Chciałabym cię za coś przeprosić - odezwała się Chrissy po pewnym czasie.
Spojrzałem na nią wyczekująco.
-Pamiętasz może nasze pierwsze spotkanie?
-No, ciężko zapomnieć - przyznałem.
-No tak... Iii... Przyznam szczerze, że mam teraz trochę na sumieniu to, co zrobiłam... Bo wydaje mi się, że nie zerwałbyś z Amy, gdyby nie to - wyjąkała zmieszana.
-Oj tam, Chrissy. Może i coś by to zmieniło, ale teraz to już nie ważne. Nie przejmuj się. Ale dzięki, że to powiedziałaś.
-To super!
Dalsza droga minęła nam już bez krępujących sytuacji. Ogólnie było miło i przyjemnie. Śpiewaliśmy sobie piosenki Sheerana, które leciały, graliśmy w różne gry typu pomidor, opowiadaliśmy żarty, dokuczaliśmy trochę, wymieniliśmy się również radami odnośnie muzyki, którą oboje się zajmujemy. Zachowywaliśmy się jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi już jakiś czas. W pewnym momencie wszedłem na Twittera i od razu się roześmiałem, bo ujrzałem, jak ktoś "shippuję", czyli ma nadzieję na takowy związek, mnie i Chrissy.
-Co się tak śmiejesz? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
-Popatrz na to - machnąłem jej telefonem przed twarzą.
-Weź to, drogi nie widzę! - krzyknęła zgodnie z prawdą.
-Ups, sorrki - powiedziałem śmiejąc się nadal.
-Przeczytaj.
-Siedź wygodnie - ostrzegłem. - Adelaida3434 pisze "Shippuję Brada Simpsona i Chrissy Costanzę, a wy kogo? #brissy".
-Cooo?! - roześmiała się Chrissy.
-Aż podam dalej - mruknąłem.
-Nie, nie podawaj! - krzyknęła nagle dziewczyna z przestrachem.
-Dlaczego? - zdziwiłem się.
-Jak będziesz udostępniał takie tweety, to wszyscy pomyślą, że ze sobą kręcimy, nie mówiąc już o Amandzie, która nawet jeśli już zdecydowała się do ciebie wrócić, to może jej się odwidzieć.
-Hm, może masz rację...
-Myślałam, że masz doświadczenie w tych sprawach i wiesz, co powinieneś robić publicznie, a co nie.
-Miewam z tym problemy - przyznałem.
-Zauważyłam - odparła i parsknęła śmiechem.
Jechaliśmy dalej i droga zdawała się nie mieć końca. Namówiłem Chrissy, żebyśmy wymienili się rolami i w końcu, nadal pełna obaw, dała mi prowadzić samochód. Zatrzymaliśmy się po drodze w McDonaldzie, spotkaliśmy jakąś przypadkową fankę, której musieliśmy wytłumaczyć, że nie spotykam się z Chrissy, po czym okazało się, że to ta sama Adelaida z Twittera.
-Fani to mają śmieszne pomysły - stwierdziłem w aucie.
-To to jeszcze nic. Kiedyś czytałam coś takiego jak fanfiction. To to jest dopiero! Na ogół fanka bierze jakiegoś wokalistę, do tego inną aktorkę, czy kogoś i pisze opowiadanie z nimi w rolach głównych. Pomijając, że tematyka niektórych jest dość... rozumiesz
-Serio? Nie czytałem nigdy, aż poszukam!
-Wiesz, ja dowiedziałam się, że byłam dziewczyną gangstera, cięłam się i miałam depresję, bo on zrobił coś dziwnego, teraz nie pamiętam - wspominała Chrissy.
-Aha. To ciekawe - powiedziałem śmiejąc się po tym krótko.
Powoli kończyły nam się tematy do rozmów, byliśmy dość śpiący i zmęczeni, a w tle leciał cały czas Ed Sheeran. Nagle usłyszałem swój ulubiony utwór, Little Bird.
-But if I kiss you will your mouth read this truth... - zacząłem nucić, gdy usłyszałem refren.
-Mówiłeś coś? - spytała podejrzliwie Chrissy.
-Eeem, nie, to tylko piosenka - wytłumaczyłem, a po chwili zdałem sobie sprawę ze znaczenia zaśpiewanych przeze mnie słów.
Nie, już mi przeszło. Nie odczuwam już tego samego dziwnego, krępującego uczucia podczas rozmowy z Costanzą, więc śpiewanie o całowaniu było tu zupełnie przypadkowe.
-And i'll owe it all to you, oh - zaczęła nucić dziewczyna. - No co, też lubię tą piosenkę - powiedziała po chwili.
-My little bird - kontynuowałem.
-My little bird - dodała dziewczyna.
-My little bird.
-And of all these things I'm sure of,
I'm not quite certain of your love,
You make me scream, and then I made you cry,
When I left that little bird
with its broken leg to die - dokończyliśmy razem akcentując niektóre słowa lub śpiewając je z lekką przesadą, np. z rozpaczą przy "made you cry".
-O tak, kocham tą piosenkę - potwierdziła Chrissy.
Darlin, how i miss you...
Choć wcześniej zdawało się to niemożliwe, wreszcie dotarliśmy do Paryża. Skontaktowałem się z Connorem, aby wiedzieć, czy Amy na pewno nadal tu jest, a ten potwierdził moje przypuszczenia. Zanim jednak zatrzymaliśmy się w jakimkolwiek hotelu, postanowiliśmy coś zjeść. Znaleźliśmy szybko jakąś, jak się okazało, dość wytrawną restaurację i zamówiliśmy miejsca.
Kiedy po chwili szliśmy środkiem sali, aby usiąść przy stoliku, moją uwagę przykuła dziewczyna siedząca sama w kącie, czekające może na partnera, może na zamówienie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zorientowałem się, że to Amy...
Tudududu dudum!
Ten rozdział jest króciutki, wiem, wiem, ale to jest celowe :p Następny też będzie krótki, ale za to planuję dodać go dużo szybciej niż zwykle c;
Dziś było dużo Chrissy, nie wiem, czy może polubiliście ją już bardziej, napiszcie w komentarzach, jakie są wasze odczucia ^,^
Plus, jak myślicie, co się stanie, jak Amy zorientuje się, że Brad jest w tej samej restauracji? Rzuci się w ramiona, zignoruje, a może ucieknie? ^.-
Znów eksperymentowałam z pseudo-musicalami, ale pisaliście, że podobają wam się takie :3 Ja sama też lubię je tworzyć, co nie zmienia faktu, że czasem miewam problemy xD Po pierwsze, nie wiem, czy czytacie tekst w w miarę podobnym tempie co ja (czytam go sobie zawsze skupiona, bo wiem, że normalnie to go przelecę szybko, bo już znam te słowa, więc spokojnie c;), a to ma duże znaczenie. Jakbyście mogli mi napisać, czy chociaż w dzisiejszym przypadku zgadzały wam się słowa, które czytaliście z piosenką, jaka leciała. A może się spóźnialiście albo musieliście czekać na dane linijki ;d
Tak też, mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za taki króciutki rozdzialik xP
I jeszcze chciałabym wam bardzo podziękować, bo pod ostatnim rozdziałem komentarze doszły tak szybko! *-*
Jesteście mega :3
6 KOMENTARZY = (KRÓTKI) ROZDZIAŁ 12#
Pozdrawiam,
Marysia ♥
PS Dziękuję za nominacje do Liebster Award, lecz już raczej nie będę ich publikować, ponieważ zrobiłam jedne, a nie chcę zbyt zaśmiecać bloga wielką ilością postów innych niż rozdziały. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie c:
Rozdział świetny!! Czekam na next'a! A jeśli chodzi o Amy to mam nadzieję, że rzuci się w ramiona ^.^
OdpowiedzUsuńCzekam!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko ten rozdział! Jest genialny <3
OdpowiedzUsuńProszę dodaj szybko kolejny rozdział :) Nie mogę się doczekać reakcji Amy. Mam lekki nie dosyt po tym rozdziale, ale i tak był fajny. :D Dodaj szybko next'a bo zwariuję. Buziakii :* Zosix
OdpowiedzUsuńAmy! Nie sądziłam, że tak szybko się odnajdą, a tu proszę :D Świetny! x Czekam na kolejny i zapraszam na na Fall x Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCudowne!! Niestety tym razem nie będę wnikać ponieważ mam strasznie mało czasu :/ błagam szybko next :)
OdpowiedzUsuńHeh :3 Weszłan na laptopa i musiałam, no po prostu musiałąm napisać komentarz <3 Uwielbiam Ciebie, uwielbiam tan FF. Piszesz po prostu cudownie ^_^ Cieszę się że tak szybko się odnaleźli :3 Bożeee.... Niech oni już do siebie wrócą bo nie wytrzymam!!! Pozdrawiam <3 :*
OdpowiedzUsuńMam pytanie i prosiłabym o szybką odpowiedź :) Czy Brad i Chrissy razem weszli do tego hotelu? Jeśli tak to pewnie napiszesz coś w tym stylu, że Amy zobaczy że skoro razem weszli (czy jakoś tak :/) To sobie pomyśli że są razem :( O Boziuuu... Niech Bradley ją wygoni lub coś zrobi żeby tylko Amy ich nie zobaczyła razem bo nie wiadomo co sobie pomyśli :'(
OdpowiedzUsuń