poniedziałek, 15 grudnia 2014

~2~ Rozdział 6#:"Zerwanie"

Przeczytaj ~2~ Rozdział 5#




~Amy


      Zaczął się dla mnie czas przemyśleń. Stanęłam przed poważnym pytaniem: jak potoczą się dalsze losy mojego związku z Bradem? Wyznanie Dominica wstrząsnęło mną. Cały czas odkąd go poznałam, wiedziałam, że jest między nami pewna chemia. Nigdy jednak nie wpadłabym na to, że Dominic zakocha się we mnie.
      Co gorsza, Callie nie pomagała mi. Zamiast utwierdzać mnie w przekonaniu, że nie mogę zakończyć mojego związku z Bradem, ona powtarzała, że powinnam odejść do Dominica. Zagadałam do niej pewnego razu w pokoju.
-Mówisz, że mój związek na odległość nie skończy się dobrze, a sama chciałaś być z Trisem - zarzuciłam.
-Właśnie: chciałam - Callie wzruszyła ramionami. - Po pewnym czasie stwierdziłam, że zwiążę się z nim tylko, jeżeli będziemy mieszkać przez dłuższy czas w jednym miejscu. Nie chcę przeżywać miłosnych katuszy, jak ty.
-Ale Callie, ty nie rozumiesz, co łączy mnie z Bradem - wtrąciłam trochę niepewnie.
-Poza tym... Znam Dominica trochę dłużej niż ty. Dziwię się, że postanowił wyznać ci, co czuje. On bardzo ukrywa uczucia, to przez brak ojca. A później ta dziewczyna... Myślę, że musi mu bardzo na tobie zależeć, skoro już to wyznał - powiedziała Carolline i czułam, że mówi szczerze.
-Ah... - westchnęłam. - To wszystko jest za trudne dla mnie. Przecież znam Bradley'a za długo, by zrywać z nim tylko dlatego, że zakochał się we mnie inny!
-Ale...? - zapytała brunetka z lekkim uśmieszkiem.
     Popatrzyłam na nią karcąco, lecz po chwili znów westchnęłam.
-No tak, masz mnie. Dominic też mi się podoba.
     Tym razem dziewczyna nie kryła uśmiechu.
-Ale to nic nie znaczy - dodałam na wszelki wypadek.
-Amy, Amy... - westchnęła Carolline. - Musisz sobie to wszystko przemyśleć, co? Tylko pamiętaj, co mówiłam ci o Dominicu.

     Zostawiła mnie samą z różnymi myślami. Dominic podobał mi się, to prawda. Doszłam do tego po niecałym roku znajomości. Podobało mi się, jak wyglądał, jak się poruszał, jak mnie traktował, co mówił. Ignorowałam to wcześniej, wiedząc, że sercem będę zawsze przy Bradzie. Teraz jednak moja pewność zachwiała się i nie do końca wiedziałam, czego chcę.
      W przeciwieństwie do sytuacji sprzed paru miesięcy, cieszyłam się na myśl o scenach z całowaniem. A umięśniona klatka piersiowa Dominica naprawdę wprawiała w zachwyt.
     Nie podobało mi się to, co się działo. Wolałam trzymać się myśli "Brad jedynym", lecz teraz nie było to już tak oczywiste. Czemu ten Dominic musiał mi się spodobać?!
     Męczyłam się z tą sprawą pierwszy tydzień, później drugi. Atmosfera między mną a Dominic'iem była dość spięta i to również mnie dręczyło.
     Myślisz, że to już koniec moich powodów do ciągłych rozmyślań? Niestety, nie... Jakby tego było mało, dowiedziałam się o kilku sytuacjach sprzed całego roku. Mianowicie, chodzi o niejaką Chrissy Costanzę. Z tego, co mi wiadomo jest ona fanką The Vamps. Spotkała chłopaków na samym początku trasy i co zrobiła? Poderwała wszystkich po kolei, a na dodatek... całowała się z Bradem. Nie pamiętam, gdzie dokładnie, ale znalazłam to na Twitterze i byłam nieco zaskoczona, że nie wiedziałam o tym wcześniej. Nie mogłam zostawić tego ot tak sobie, więc przy najbliższej okazji wypytałam Bradley'a o całą sytuację.
      Znalazłam trochę wolnego czasu i zamiast pójść z Van i Callie do kina, zostałam sama w pokoju. Włączyłam Skype'a i szybko wybrałam imię Brada z listy. Już chciałam kliknąć ikonkę "zadzwoń", lecz wstrzymałam się. Co mam mu powiedzieć? Ah... To będzie trudne.
      *Bip, bip* - czekałam na odebranie rozmowy. Kolejne dwa sygnały. Moja niepewność wzrastała.
      Brad odebrał. Na ekranie pojawił się jego obraz. Siedział bez koszulki, pewnie dopiero wyszedł spod prysznica - miał też mokre włosy. Jego klatka piersiowa nie była aż tak umięśniona, jak Dominica. Ale dlaczego je porównywałam?
-Hiiii! - wykrzyknął na mój widok.
-Cześć - powiedziałam cicho i niepewnie.
-Co tam? Widzę, że nareszcie masz trochę czasu... dla mnie - westchnął.
-Ale - już chciałam zacząć o tej całej Chrissy, lecz opanowałam się. - Ciągle coś mamy...
-Rozumiem - odmruknął.
     Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Stwierdziłam, że tak nie może być. Musiałam przejść do rzeczy.
-Muszę cię o coś spytać, Brad - powiedziałam.
-Ok, ok.
     Wzięłam głęboki wdech. Spokojnie...
-Dla- dlaczego nie powiedziałeś mi - kolejny wdech. - o tym p o c a ł u n k u  Chrissy?
      Zaskoczenie pojawiło się na twarzy chłopaka. Najwyraźniej nie wiedział, co odpowiedzieć. Kolejna chwila ciszy.
-To nie tak… - mruknął cicho.
-Brad, już nawet nie chodzi mi o sam p o c a ł u n e k, ale o to, że nic o nim nie wspomniałeś. Czemu?
      Zdawałam sobie sprawę, z tego, że gdybyśmy nie rozmawiali przez internet, w tym momencie Brad spojrzałby mi prosto w oczy tym swoim wzrokiem… Niestety nie mógł tego uczynić, więc skierował spojrzenie w kamerkę internetową.
-Sam nie wiem… Stwierdziłem, że może ci się to nie spodobać – wyznał.
-A myślisz, że spodobało mi się? To nieprzyjemne uczucie wiedzieć, że mój chłopak całuje się z jakąś inną dziewczyną! – byłam już dość zdenerwowana sytuacją.
-Ja jakoś znoszę to, że codziennie obściskujesz się z Dominic’iem nie raz, nie dwa, pomijając niektóre sceny w filmie – odparł Bradley również podirytowany.
-Jestem aktorką – przypomniałam mu.
-A ja piosenkarzem? To normalne, że mam zwariowane fanki!
-Ale ty akurat możesz je powstrzymywać, tylko najwyraźniej nie chcesz – stwierdziłam.
-Dobrze wiedziałaś, kogo będziesz grała w tym swoim filmie. Zdawałaś sobie sprawę z tego, jakie sceny przypadną ci do odgrywania, a jednak nie zrobiłaś z tym nic. Ja to zaakceptowałem i rozumiem, że twoja kariera aktorki wymaga pewnych poświęceń i oczekuję tego samego od ciebie – wydukał jednym tchem.
-To są dwie zupełnie różne sytuacje – odmruknęłam patrząc gdzieś w bok.
-Wcale nie! Przecież…
-Brad! -  krzyknęłam, aby przestał.
-Amy… - westchnął chłopak.
-Ale czemu mi nie powiedziałeś? – cicho spytałam.
-Bałem się twojej reakcji – odparł nie głośniej.
-Przecież zawsze mogłeś mi zaufać… Nigdy nie obrażałam się o takie rzeczy, a teraz? Nie rozumiem, czemu musiałam dowiedzieć się o tym z Twittera.
-Nie chciałem cię  martwić – kontynuował.
-To nie był dobry pomysł…
-BRAD! Chodźże na tą próbę! – usłyszałam głos Tristana gdzieś z oddali.
-Sama słyszysz: muszę lecieć – wymamrotał Bradley. – Przykro mi, że tak wyszło…
-Przykro ci? To wszystko?
-Później pogadamy, naprawdę muszę uciekać – chłopak wstał od laptopa. – Papa!
-Pa…

     Skończyliśmy rozmowę. Czy coś nią wskórałam? Nic. Tylko pogorszyłam sprawę. Nie wiem teraz, czy jesteśmy pokłóceni, czy nie. I co teraz? Czy jeden durny pocałunek ma totalnie zmienić nasze podejście do tego związku? Przecież to głupie… A jednak czuje, że to jest o ten jeden dodatkowy powód za dużo. Że to przelało kielich. Że przez to już nic nie będzie takie jak wcześniej.
     Hej! Ja chcę mojego starego Brada. Nie, Brad jest taki sam. Ja chcę starej „Bramy”, jak to vampettes nazywają nasz związek. Czuję, że coś między nami się zmieniło. I do tego ten Dominic… Za dużo się dzieje. Potrzebuję spokoju.
     To wszystko przez tą rozłąkę! Gdyby chłopcy nie wyjeżdżali w trasę, a ja nie grała w Mamma Mii, bylibyśmy cały czas blisko siebie, kochali się tak samo, jak wcześniej. Ale wtedy nie moglibyśmy spełnić naszych marzeń… Czemu odległość tyle psuje?!

     Do moich oczu samoczynnie zaczęły napływać łzy. Za dużo jest tego wszystkiego. 
     Złapałam mojego ulubionego pluszaka, misia i oparłam o ścianę przykryta kocem. Pozwoliłam moim łzom płynąć. Jestem sama, a dobry płacz na pewno mi pomoże.
     Minęło ponad pięć minut, a ja nadal łkałam. Moim ciałem wstrząsała czkawka, nie mogłam się opanować. Nie chciałam się opanować. Popłacz, Amy, popłacz. To ci pomoże – wmawiałam sobie.
     Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie wiem, kto to był, ale nie chciałam, żeby wchodził. Niestety, gość zlekceważył moją wewnętrzną prośbę i sam otworzył drzwi. Gościem był nie kto inny, jak Dominic.
-He… - zaczął. – Co się stało?! – wykrzyknął zaskoczony moim płaczem. Pewnie wyglądałam okropnie z czerwoną twarzą całą w łzach. Musiał się wystraszyć.
     Nie odpowiedziałam, tylko lekko przetarłam dłonią oczy. Dominic usiadł koło mnie na łóżku i spojrzał uważnie.
-Co jest? – spytał cicho. –No już, spokojnie – objął mnie delikatnie ramieniem.
     Normalnie odrzuciłabym jego rękę, ale w tym momencie było mi to obojętne.
-Dobra, daj mi zgadnąć – powiedział Dominic z delikatnym uśmiechem. – Hm… Coś w domu? Z rodziną? – zapytał z troską.
     Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Callie, Vannessa? Nie poszłaś z nimi do kina… - zgadywał dalej.
-Nieee, to nie to.
     Pomyślał jeszcze chwilę.
-On? – spytał szeptem, a ja odpowiedziałam mu kiwaniem głowy i oparłam się o ścianę.
-Hej no, co jest? – widać było, że się martwił. – Wiesz, możesz mi powiedzieć.
     Popatrzyłam na niego uważnie. Zwierzyć się, czy nie? Ufam mu. Nawet bardziej niż Bradowi w tym momencie.
-Całował się z fanką – wyznałam prawie bezgłośnie.
-Oh – jęknął Dominic.
-Czy to jest ok? - zapytałam nadal szeptem, a zimna ściana, o którą oparta była moja głowa, dawała mi się we znaki.
-Nie! To znaczy... Nie sądzę - stwierdził, a po chwili dodał jeszcze: - Tobie to się raczej nie podoba, co?
      Pokiwałam głową na znak nie. Mocniej przycisnęłam do siebie pluszaka.
-Wiem co ci pomoże - powiedział Dominic z satysfakcją. - Daj mi chwilę, zaraz wracam.
     Nie protestowałam. Złapałam swojego smartphone'a i odblokowałam ekran. Moim oczom ukazało się zdjęcie mnie i Brada, na którym oboje robimy śmieszne miny. Delikatnie uśmiechnęłam się na wspomnienie momentu, kiedy zrobiliśmy tą fotografię. Było to ponad naszego spotkania właśnie na Skopelos.
      Poczułam kolejne ukłucie w brzuchu. Jak mogło stać się to wszystko? Że się rozdzieliliśmy. I, że pojawiła się ta Chrissy. Wszystko zepsuła. Może nieświadomie, ale jednak. W sumie, to chyba dobrze, że dowiedziałam się o tym pocałunku. Choć gdyby tak nie było, nie cierpiałabym w tym momencie tak bardzo.
    Właściwie, to nie powinnam się tym tak przejmować. Przecież zawsze zostawiałam wszystkie tweety w spokoju, nie obchodziło mnie, co piszą fanki. Nie wiem, co spowodowało, że tym jednym przejęłam się aż tak. A to co było w tym wszystkim najgorsze, to to, że Brad nie zaprzeczył. Już nawet gdyby mnie w tym momencie okłamał, nie wyszło by to na złe. On by zapomniał, ja bym nie wiedziała i "żylibyśmy długo i szczęśliwie".
     Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Zorientowałam się, że cały czas patrzę na moją tapetę, więc szybko zgasiłam ekran. Już chciałam znowu się rozpłakać, ale do pokoju wparadował Dominic. Ma chłopak wyczucie!
-Już jestem! - wykrzyknął uradowany. - Mamy tu.. hm... Czekoladowy mus, mleczny, wiśniowy koktajl ii... ciasteczka zbożowe! Wszystko co uwielbiasz - puścił mi oczko.
-Skąd wiedziałeś? - spytałam z uśmiechem, ale cicho.
-Ano wie się takie rzeczy - usiadł koło mnie i chwycił jedno ciastko.
-A to? - spytałam na widok ogromnego kubka kawy. Nie znoszę kawy.
-To dla mnie, przecież ty nie lubisz - wytknął mi język.
      Uśmiechnęłam się wiedząc, że Dominic zna te wszystkie moje upodobania. Naprawdę nie jest zły...
-Ta scena ze ślubem w MM była świetna... - wspominał chłopak. Zawsze mówił na Mamma Mię w skrócie. - Miny księdza były nieziemskie! Zagrał to... wow.
-Tak... - mruknęłam.
-Oj, ale przestań się martwić. Jak nie ten, to następny - drugie zdanie wypowiedział dziwnie niepewnie.
-Co masz na myśli mówiąc następny? - wyprostowałam się na siedząco i uniosłam lewą brew do góry.
-Noo... Następny chłopak - wyjaśniał.
-Myślisz, że będzie jakiś następny? - bawiłam się.
-A nie?
-A kim by był? - przysunęłam się trochę do Dominica i dałam mu kuksańca w bok uśmiechając się.
-To... ekhm... Musiałabyś sama zdecydować...

      Popatrzyłam chłopakowi w oczy. Po chwili wstałam z łóżka, aby wybrać jakiekolwiek ciuchy. Musiałam się dotlenić i obmyślić wszystko dokładnie. Czarne rurki, sweter w kolorze morza i było ok.
-Idę na spacer, muszę się przebrać. Ciau - pomachałam do Dominica.
-Ej, a jakieś dziękuję za podwieczorek? - upomniał się.
      Dałam mu buziaka w policzek i mruknęłam dzięki.
-A teraz cześć.
      Chłopak posłusznie wyszedł z pokoju, a ja szybko przebrałam się i wyszłam z hotelu. Skierowałam się w stronę lasu. Spacerowałam wolnym krokiem patrząc w górę, na niebo przebijające się przez gałęzie drzew. Nuciłam sobie pod nosem jakąś piosenkę Lawson i nawet się nie obejrzałam, jak dotarłam do plaży. Miejsce przypominało naszą tajemniczą plażę, czyli moje, Brada i Van miejsce spotkań z Zakintos. Stwierdziłam, że tam właśnie przysiądę i zajęłam miejsce na leżącym głazie.
      Uwielbiałam patrzeć w horyzont łączący niebo z morzem. Księżyc, który pojawił się już na niebie, pięknie odbijał się w tafli wody.
      Bradley. Co mam z nim zrobić? Przypomniałam sobie wydarzenia ostatniego czasu. Rozmowę z Callie, pocałunek z Chrissy, spojrzenia Dominica. Między mną a Bradem dużo się zmieniło. A najlepszym tego dowodem jest nasza dzisiejsza rozmowa. Co się stało? I czy nadal go kocham?

       Założyłam słuchawki, włączyłam ulubioną playlistę i przestałam myśleć. Siedziałam tak prawie dwadzieścia minut.
      Dobra. Koniec tego. Ktoś kiedyś powiedział mi, że bardzo szybko podejmuję decyzję. Możliwe. Tak też zrobiłam teraz. Wyciągnęłam tableta i napisałam tego maila.

Hello, Brad!
Pewnie już się zastanawiasz, po co piszę maila, skoro mogłabym zadzwonić na Skype'ie, czy napisać sms'a. Stwierdziłam, że tak będzie łatwiej. I dla mnie, i dla ciebie.
Wspominałam ostatnio wszystkie nasze przeżyte razem chwile. Były cudowne, prawda? 
Później Tobie i chłopcom trafiła się trasa. Mi film. I tak się rozeszliśmy. Oboje dobrze wiemy, jak ciężko to znosiliśmy. Udało się zorganizować spotkanie po trzech miesiącach rozłąki, ale potem? Minął już rok, a my nadal się nie spotkaliśmy. Brakuje mi tego.
Głupio się czuję załatwiając to w ten sposób. Wolałabym porozmawiać w cztery oczy, ale to przecież nie możliwe... A szkoda.
Nasza ostatnia rozmowa na Skype'ie. Eh, sam wiesz, jaka była. Nie można jej nazwać udaną. I szczerze powiem, że po rozmowach z kilkoma innymi osobami, była tą ostatnią kroplą w przysłowiowym kielichu.
Nie chcę się rozpisywać, właściwie wolałabym ściśle to ująć. Ciężko mi to pisać, już nawet nie myślę, jak ciężko byłoby mi to powiedzieć, ale... To koniec.
Nie sądziłam, że tak się to skończy, ale... Nie potrafię żyć w związku na odległość. To mnie niszczy wewnętrznie. Przykro mi, ale myślę, że w pewnym sensie czujesz to samo. 
Przepraszam.

~Amy


      Boziu przenajświętszy, do czego to doszło? Łzy lały się po mnie całymi strugami, jak rzeka bez końca. Płacz wstrząsał całym moim ciałem. Wzięłam szybki wdech i kliknęłam Wyślij. Dobra, teraz nie ma odwrotu. 
      Starałam się uspokoić. Tableta schowałam do torebki, ją odłożyłam na piasek, a sama pobiegłam w stronę morza. Może to dość nadzwyczajne, ale na piasku ujrzałam butelkę z zawartością. Chwyciłam ją z ciekawości. Leżała w niej błękitna wstążka, taka sama, jak te, które nosiliśmy z Bradem. Czyżby to była ta jego? Moja leżała głęboko schowana w szafie, na Zakintos. 
      Było to dziwne, lecz poczułam, że jest pewną oznaką. Wstążki symbolizowały naszą przyjaźń, nie związek, więc dostałam jakby potwierdzenie mojego wyboru. Choć nie wiem, czy to mi wystarczyło.



~Brad



      Minął kolejny koncert, padnięci wróciliśmy do naszego tymczasowego pokoju hotelowego. Zaraz po przebraniu się w piżamę złapałem swojego laptopa i sprawdziłem po kolei wszystkie strony. Od Twittera, do poczty, na którą prawie wcale nie wchodzę. Nie wiem, co mnie tchnęło, by zajrzeć do niego teraz, lecz okazało się, że był to dobry pomysł. Dostałem maila od Amy. Dziwne, przecież mogła do mnie napisać na Skype'ie, czy przesłać sms'a...
      Zacząłem czytać. Na początku wyjaśniła, dlaczego wysyła maila. Cała wiadomość była strasznie podejrzana.

      Dotarłem do końca maila. Przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wydałem z siebie dziwny dźwięk, coś na podobiznę jęku. Wpatrywałem się w ekran. W dwa słowa: To koniec.
      Nie, to nie jest możliwe. To tylko durny kawał. Nie, nie, nie... Ona nie mogła napisać czegoś takiego. No bo jak? 
      Czułem, że zaraz zwariuję. Nie myślałem, zatrzasnąłem laptopa i szybko wstałem z łóżka. Otworzyłem okno na oścież, a głową wyjrzałem na zewnątrz. Oparłem dłonie o parapet.
     Chłopcy patrzyli się na mnie. Connor spytał, co robię, ale nie odpowiedziałem. Miałem ochotę wykrzyknąć "Nie" całemu światu.
      Zatrzasnąłem okno. Zacząłem szybko i głośno oddychać. Oparłem się o ścianę, a twarz ukryłem w dłoniach.
-Bradley, co jest? - zapytał James. Użył mojego pełnego imienia, chyba się martwił.
     Odjąłem ręce od głowy. Popatrzyłem trochę nietrzeźwo na przyjaciela.
-To koniec - szepnąłem.
-Jaki koniec? Gadaj po ludzku - odezwał się Tristan z drugiego końca pokoju.
-Oh, chyba wiem - mruknął Connor.
-Ja i Amy. Nie ma - zdołałem tylko wydukać.

      Opadłem na ziemię, zgiąłem nogi w kolanach i wsadziłem w nie twarz. 
      Czułem się, jakby świat się pode mną zawalił. Co się właściwie stało? Nic nie rozumiem... Czy to przez Chrissy? A może to Dominic? Dlaczego Amy jest tam, a ja tu? Czemu nie mogę teraz do niej pobiec, przytulić, spojrzeć w oczy i wszystko wyjaśnić? 
      Potrzebowałem odpowiedzi na te pytania. Potrzebowałem mojej Amandy. Nie wiedziałem, jak to zrobię, ale wiedziałem, że muszę to naprawić. Zanim będzie za późno. 




Nie wiem, co tu dużo pisać o tym rozdziale. 
Jeden ze smutniejszych chyba, co?

Przepraszam, że jest trochę później, że nie jest za długi itd.
Smutno mi trochę, bo nie rozkręciliście się w komentarzach. Co prawda dziękuję bardzo za te, które są - zwłaszcza te długaśne - są takie kochane! Ale liczyłam, że znajdzie się więcej osób, co to skomentują. Ale co, nie samymi komami się żyję ;)

Daję wam wolną rękę i wierzcie lub nie, ale właśnie takie długie komentarze są najmilsze. Oczywiście taki krótszy również mnie raduje, ale rozumiecie :p

Kończę już tą notkę, bo chcę wam jak najszybciej opublikować rozdział c:

10 komentarzy = Rozdział 7#
Pozdrawiam, 
Marysia

11 komentarzy:

  1. Jezu... Popłakałam się. Jak ona mogła z nim zerwać. Rozumiem tą sytuację bo sama byłam w takiej.. Ale postanowłam inaczej. I teraz jestem szczęśliwa z chłopakiem, którego kocham. Nie no nie mogę w to uwierzyć... Niech on do niej jedzie! Pieprzy ta trasę (za przeproszeniem) i ratuje to co budowali przez tyle czasu. Nie wiem co napisać. Jest to dla mnie zbyt ciężkie. Nie mogła zadzwonić? Wyjaśniliby wszystko.. Wiem, że to jest trudne i zawsze łatwiej jest napisać, ale nie zawsze jest to dobre wyjście. Rok się nie widzieli, ale jakby się spotkali to radość była by jeszcze większa. Pewnie ten cały komentarz nie jest logiczny.. Moje myśli są porozrzucane po całym umyśle. Nie potrafię ich zebrać w jedna składna całość. Po prostu nie spodziewałam się takiego toku wydarzeń. Jest to wręcz dla mnie straszne.. :(
    Bardzo cie podziwiam. Masz tyle pomysłów by pisać. Robisz to świetnie, bez błędnie. ← To jest moje zdanie na temat twojego bloga :D Kocham Cię!!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, jest mi strasznie szkoda Bradleya, ale związki na odległość faktycznie nie są fajne. Amanda nie powinna się, aż tak zbliżać do Dominica, chociaż teraz kiedy jest już wolnym ptaszkiem to.. kto wie? ;3 Rozdział świetny, strasznie uczuciowy. Pozdrawiam i zapraszam do siebie! x *Inga (youronara)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże...płakać mi się chce, szkoda mi Brad'a. Świetny rozdział jak zawsze, wzruszający...Czekam na next'a *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zasmuciłam się tym zakończeniem ;( ... zresztą wiesz jaka była moja reakcja ;). Szkoda mi Brad'a. Mam nadzieję, że będzie walczył o Amy :D Pozdrawiam i życzę weny. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. PRZEZ TO, ŻE JESTEM CHORA.. ZACZĘŁAM CZYTAĆ WSZYSTKIE OPOWIADANIA OD NOWA XD
    POLECAM TO :3

    http://areyoumineff.blogspot.com/

    MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA, PONIEWAŻ JA SIĘ W NIM ZAKOCHAŁAM <3
    PRZEPRASZAM ZA SPAM I CAPS LOCK.. ROZPĘDZIŁAM SIĘ I ZAPOMNIAŁAM WYŁĄCZYĆ XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, właśnie się zastanawiałam, co tu poczytać, jak będę miała wolne, ale nie chciałam czegoś, co czytam na bieżąco, bo zawsze muszę czekać, a tak to jest już parę rozdziałów w przód c: Ja też zapraszam ♥

      //A za wszystkie inne komy baaardzo dziękuję wam wszystkim, tak przy okazji c; Jesteście kochani!

      Usuń
  6. czekam na nexta. *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. ;'''( biedny Brad...rozdział świetny i wzruszający, czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest strasznie smutny...
    Btw, nie wiem dlaczego ale od początku mam wrażenie, że ten cały Dominic ma złe zamiary..

    OdpowiedzUsuń