Przeczytaj ~2~ Rozdział 7#
~Brad
Gwiazdowy Bal odbył się trzy dni przed wigilią Bożego Narodzenia, więc wszyscy mieliśmy jeszcze czas, aby dotrzeć do swoich rodzin w swoich domach i razem z nimi świętować. Jednak zanim to obmyśliłem pewien plan. Musiałem koniecznie porozmawiać z Amy, lecz nie mogłem tego zrobić przy Dominicu. Przyda się odrobina prywatności, gdy będę z nią rozmawiał.
Poprosiłem chłopaków o pomoc. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli odwiedzę Amandę w jej hotelowym pokoju. James zaciągnie Dominica na siłownie, którą oboje uwielbiają. Tak się złożyło, że większość gwiazd obecnych na Balu gościło właśnie ten hotel, ze względu na jego bliskie położenie do budynku, w którym zabawa się odbyła. Niektórzy jeszcze z niego nie wyjechali, więc niejedną osobistość mogliśmy spotkać. Jamesowi udało się nawet poflirtować z Taylor Swift, którą uwielbiał.
Napisałem sms’a do Jamesa, aby dowiedzieć się, czy mogę wchodzić już do pokoju Amandy i Dominica.
Ja: I jak? Idziecie już?
James: Tak, droga wolna. Powodzenia :p
Ja: „Nie, dzięki” :D
Szybko wsiadłem do windy, przed którą czekałem na wiadomość od kumpla. Przemyślałem jeszcze raz, co najlepiej powiedzieć. Stresowałem się, to prawda. W końcu winda stanęła i już myślałem, że będę wysiadał, lecz okazało się, że po prostu ktoś inny wsiadał do środka. Drzwi się rozsunęły, a w nich stanęła… Chrissy Costanza.
-Bradley! – wykrzyknęła na mój widok. – Miło cię znów widzieć. Ale czy wy nie macie pokoju gdzieś niżej?
-Jadę w gości – wyjaśniłem. – A ty? Nie wiedziałem, że też tu jesteś.
-No tak jakoś wyszło – uśmiechnęła się tym swoim uroczym uśmiechem. – I co tam u ciebie? Wyjaśniło się coś z…
-Eh, rozumiesz – westchnąłem.
-Ojć, przepraszam, może nie powinnam pytać.
-Nie, spokojnie. Szczerze, to właśnie do niej jadę. Musimy pogadać – uśmiechnąłem się lekko.
-Oh, no to powodzenia!
-Przyda się.
Tym razem winda zatrzymała się na piętrze Amy. Pożegnałem Chrissy i wysiadłem. Czemu co chwila wpadam na tą dziewczynę?
Tym razem winda zatrzymała się na piętrze Amy. Pożegnałem Chrissy i wysiadłem. Czemu co chwila wpadam na tą dziewczynę?
Stanąłem przed drzwiami do pokoju 537. Wziąłem głęboki oddech. Cicho zapukałem. Usłyszałem nadchodzące kroki, a zaraz po tym drzwi otworzyły się i stanęła w nich Amy. Dziewczyna moich marzeń, całe moje serce… Dużo by tu wymieniać.
-Co ty tu robisz? – szepnęła.
-Chciałem pogadać – wyjaśniłem.
Dziewczyna głośno westchnęła i wpuściła mnie do środka.
-Chcesz się czegoś napić? – spytała jak gdyby nigdy nic.
-Możesz nalać.
-Siadaj tutaj – wskazała mi krzesło w małej kuchence, a sama usiadła naprzeciwko.
Nalała nam obojgu Pepsi. Nie wiedziałem od czego zacząć, lecz w końcu Amy zrobiła to za mnie.
-To wy zaciągnęliście Dominica na siłownie, co? – domyśliła się.
-Eh, no tak – przyznałem z niechęcią.
-Taa…
Siedzieliśmy w bardzo niezręcznej ciszy. Nie mogłem znieść tego dłużej:
-Dlaczego to wszystko tak wyszło? Przecież… Przecież było nam tak dobrze – wyszeptałem.
-Ja nie wiem. Sam sobie musisz na to odpowiedzieć – odparła drętwo, bawiąc się przy tym szklanką i nie patrząc na mnie.
-Amy – westchnąłem. – Wyjaśnijmy sobie to wszystko, ok?
-Brad, daj mi spokój! – dziewczyna zdenerwowała się
~Amy
Brad przyszedł do naszego pokoju akurat wtedy, gdy Dominic poszedł z Jamesem na siłownie. Przypadek? Dziwnie rozmawiało mi się z chłopakiem. W pamięci miałam jeszcze wczorajszy taniec, Hallelujah. Jeszcze na dodatek zachciało mu się wszystko dzisiaj wyjaśniać. Zdenerwowałam się, bo to spotkanie od samego początku wywarło na mnie stres. Po prostu bałam się tej rozmowy.
-Nie rozumiesz, że ja tak nie mogę? Muszę chociaż wiedzieć, co zrobiłem źle! Czemu o tym nie porozmawialiśmy, musiałaś zrywać tak… tak bez słowa? – chłopak też wydawał się być podirytowany.
-Skoro tego nie zrobiłam, to najwyraźniej nie mogłam.
-Ale gdzie powód? Co takiego się stało, że to skończyłaś? – cały czas pytania, pytania, pytania! Za dużo tego…
-Nie rozumiesz, że źle się czułam z tym wszystkim? Wy wszyscy byliście w trasie, a ja sama na planie filmowym. Cierpiałam, cierpiałam, bo nie było tam ciebie – wyrzuciłam to w końcu.
-I nie mogłaś tego powiedzieć? Zrobiłbym coś, cokolwiek, gdybyś tylko powiedziała!
Ze zdenerwowania chciało mi się płakać i łzy samoczynnie zaczęły kapać z mojej brody. Może i Brad mówił prawdę i to ja popełniłam błąd?
-Nie mogłam…
-Później też… Nie skontaktowałaś się ze mną, aby porozmawiać. Zerwałaś w mailu, urwałaś kontakt. Nie pomyślałaś, jak ja to przeżywałem?
-A ty? Ty myślisz, że ja się dobrze czułam z tym wszystkim? Że po zerwaniu tańczyłam z radości i od razu poleciałam w ramiona Dominica? Nie wiem, kto tu bardziej cierpiał, ale myślisz tylko o sobie! – wstałam od stołu i podeszłam do otwartego okna, aby trochę ochłonąć.
-Właśnie. Dominic. Czy to on? Mogłaś powiedzieć, że nagle spodobał ci się inny – wydukał z niechęcią Bradley.
-Przecież to nie przez niego! – krzyknęłam. Czy on naprawdę myślał, że to tylko Dominic jest powodem naszego zerwania? – Związałam się z nim później, bo potrzebowałam jakiegoś oparcia. Nawet się nie odezwałeś po zerwaniu, nie próbowałeś nic zrobić, nie obchodziło cię to.
-Nie miałem siły, bałem się tego, rozumiesz?
-Zaraz zwariuję… - jęknęłam i oparłam się o ścianę.
Nastała chwila ciszy. Głośno oddychałam, nie patrzyłam na Brada tylko w podłogę. Usłyszałam, jak chłopak powoli podchodzi w moją stronę. Stał tuż przy mnie i czułam jego wzrok na sobie. Delikatnie złapał moją twarz w swoje dłonie i odwrócił ku sobie. Patrzyliśmy sobie w oczy i po chwili chłopak przełożył jedną rękę na moje prawe ramię, po czym zjechał nią do mojej dłoni. Ścisnął ją dość mocno, lecz nie za mocno. Tak idealnie.
-Kocham cię cały czas – wyszeptał i przeniósł swój wzrok gdzieś w bok.
Teraz ja włożyłam swoją rękę w jego włosy. Bez słowa musnęłam ustami jego usta. Poczułam jak chłopak puszcza moją dłoń i swoją kładzie na moim biodrze. Oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Zaczęłam delikatnie się uśmiechać. To wszystko było takie głupie!
Zamieniliśmy się rolami i teraz to nie Brad przygważdżał mnie do ściany, lecz ja jego. Po minucie, może więcej, przerwaliśmy pocałunek. Głośno zachichotałam.
-Hej, o co chodzi? – zapytał brunet również z uśmiechem.
-Nie wiem, to nie ma sensu – powiedziałam i roześmiałam się jeszcze głośniej, bo chłopak zaczął mnie gilgotać.
Krzyknęłam i uciekłam do sypialni. Przeskoczyłam ogromne dwuosobowe łóżko i schowałam się za nim. Brad oparł się obiema rękoma o ramę od drzwi do pokoju i zajrzał do środka.
-I tak cię złapię!
Wychyliłam lekko głowę zza łóżka.
-Akuku! – krzyknęłam i znów się schowałam.
-Wiem już, gdzie jesteś – powiedział i zaśmiał się.
Powoli obszedł łóżko dookoła, a ja ze śmiechem weszłam pod mebel i pod nim przeszłam na drugą stronę. Zamknęłam w między czasie drzwi, żeby uniemożliwić Bradowi ewentualną ucieczkę. Tym razem chłopak oparł swoje ręce o łóżko z drugiej strony i tylko się patrzył. Nadal na łóżku, na czworakach podeszłam do Bradley’a. Klęcząc zarzuciłam ręce na jego kark i pocałowałam. Ten przewrócił mnie, więc leżałam na łóżku, po czym sam też się na nie wdrapał. Po chwili przekręciliśmy się całując, tak, że to Brad leżał, a ja opierałam się nad nim. Oddawał mi mocne pocałunki, a kiedy ja bawiłam się jego włosami na oślep, znów zaczął mnie gilgotać. Dostałam kolejnego ataku śmiechu, zaczęłam się trząść. Chłopak trzymał moje biodra, lecz nie wytrzymałam i spadłam z łóżka. Szybko się podniosłam i uciekłam… do szafy. Zamknęłam ją i uniemożliwiłam Bradowi otwarcie mebla. Ten szarpał się przez chwilę i dałam za wygraną, więc otworzył drzwiczki. Szafa była wielka, więc spokojnie się w niej mieściłam. Bradley znów rzucił się na mnie i mocno gilgotał. Nie poddawałam się i gilgotałam również jego. W między czasie chłopak całował mój obojczyk, później szyję...
Nagle usłyszałam szarpnięcie klamki. Na szczęście wcześniej zamknęłam drzwi na zamek. Szepnęłam do Brada, żeby ukrył się w szafie, co szybko zrobił. Co prawda chowanie się w szafie może dziwnie się kojarzyć, no ale… Nie robiliśmy tu nic takiego.
Wyszłam z sypialni, po drodze poprawiłam swoją zieloną koszulę, która podwinęła się podczas ataku gilgotek.
-O, tak szybko wróciłeś? – zdziwiłam się na widok Dominica.
-Nie umiem dogadać się z Jamesem, miałem dość – wyjaśnił.
Szybko rozejrzałam się po mieszkaniu. Dobrze, że wcześniej schowałam szklanki po napoju. Dominic zdziwił by się, gdyby je zobaczył. Przecież nie piję z dwóch szklanek. Musiałam jakoś odwrócić uwagę chłopaka, aby umożliwić Bradowi ucieczkę.
-Wiesz co? Zostaw drzwi otwarte, musi się tu trochę przewietrzyć – poleciłam Dominicowi.
-Okey – odparł ze zdziwioną miną.
Myślałam pośpiesznie. Co tu zrobić, co tu zrobić? Pociągnęłam Dominica za jego koszulkę w stronę sypialni. Obróciłam go tak, aby stał tyłem do szafy, mruknęłam coś, że musimy pogadać. Zagryzłam wargę dla efektu. Najpierw przytuliłam chłopaka i położyłam głowę na jego ramieniu. Brad wychylał się z szafy, patrząc na mnie pytająco. Wpadłam na pomysł i pocałowałam Dominica. Za jego plecami pomachałam lekko ręką na znak, że Bradley może wychodzić. Po chwili znowu obróciłam swojego chłopaka, sprawiając, że był odwrócony do Brada plecami. Ten cichymi krokami wycofywał się powoli z hotelowego pokoju. Zauważyłam już tylko, jak z opuszczoną głową wyszedł za drzwi. Było mi go trochę żal, po czym odsunęłam się od Dominica.
~Brad
Za poleceniem Amandy schowałem się do szafy w jej sypialni. Dziwnie to brzmiało. Szafa w sypialni nie kojarzy się na ogół z gilgotkową bitwą, jaka tu miała miejsce…
Po chwili usłyszałem rozmowę Amy z jej chłopakiem, a zaraz po tym przez szparę w drzwiach ujrzałem ich wchodzących do pokoju. Dziewczyna stała przodem do mnie z bezradną miną. Później pocałowała Dominica, a przy tym machnęła ręką, że mam wychodzić. Tak też zrobiłem, a kiedy mijałem całującą się parę, oni obrócili się. Bezszelestnie wycofałem się z mieszkania.
Widok Amandy całującej się z Dominiciem…hm… ranił mnie. Nie umiem tego inaczej opisać. Czułem ukłucie zazdrości, tęsknoty i nie wiadomo czego jeszcze.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co wydarzyło się przed paroma minutami, tam w pokoju numer 537. Wszedłem z zamiarem poważnej rozmowy. Zaczęło się sucho, bez uczucia. Po tym pokłóciliśmy się, krzyczeliśmy, płynęły łzy. W mgnieniu oka zaczęliśmy się całować, a zaraz wybuchliśmy śmiechem, ponieważ gilgotaliśmy się. Kilka minut w sypialni, których również nie rozumiem – w ciągu tych chwil namiętność mieszała się z… gilgotkami. A później przyszedł Dominic i przerwał wszystko. Ciekawe, do czego by doszło, gdyby nie przybył w tym momencie…
-Brad? Co ty tu robisz? – usłyszałem głos Carolline za sobą.
Nie opuściłem jeszcze piątego piętra.
-Co? – Callie dogoniła mnie idącego w stronę windy.
-Eee… Zwiedzam hotel – wyjąkałem coś na poczekaniu.
-Akurat piętro z naszymi pokojami? – zapytała podejrzliwie.
-Zwiedzam wszystkie piętra…
-Tak, tak… Chodź do nas, dawno nie rozmawialiśmy – dziewczyna zaprosiła mnie do pokoju naprzeciwko Amandy.
-Nie mam zbytnio cza… - nie zdążyłem dokończyć, bo Callie zaciągnęła mnie do środka.
Dzieliła nieduży dwuosobowy pokój z Vanessą, która podobno poszła w tym czasie do małego sklepiku na piętrze po coś do zjedzenia.
-Siadaj, kochasiu, na łóżku Van. Chyba się nie obrazi.
Nie protestowałem. Usiadłem, jak prosiła i czekałem aż wyjaśni, czego chce.
-Zgaduję, że byłeś u Amy – powiedziała i oparła się o ścianę, siedząc na łóżku naprzeciwko.
-Mhm – odmruknąłem tylko.
-Nie chcę nic mówić, ale słychać było wasze śmiechy – zachichotała.
-Ekstra – jęknąłem. – Dużo osób tu było?
-Ja i Van, a tak to tylko aktorzy z MM. Pewnie myśleli, że to Domi – wzruszyła ramionami. – To gadaj, jak poszło.
-Nijak. Właściwie, to było to najdziwniejsze spotkanie w moim życiu – stwierdziłem. – No, pomijając, jak na moje dziesiąte urodziny przyszedł klaun, któremu najpierw odczepiłem nos, a później zabrałem perukę, krzycząc coś w stylu „Gdzie są moje naleśniki z nutellą?!” – roześmiałem się.
-Coo?! – Callie też się śmiała. – Okey, okey, nie mam pytań, hahaha!
-Brad, zmieniłeś się w komika, czy klauna – spytała Vanessa, która weszła nie wiadomo kiedy.
-To żeś trafiła! – krzyknęliśmy na raz z Carolline wywołując kolejną salwę śmiechu. Nie wiedziałem, że jest tak sympatyczna!
-Byłeś u Amy – stwierdziła Vanessa.
-Ano byłem.
-I co?
-Podobno było to jego najdziwniejsze spotkanie, pomijając klauna, który zabrał mu nutellę – powiedziała Callie śmiertelnie poważnie, a ja rzuciłem w nią poduszkę.
-Aha? – zdziwiła się Van. –Musiało pójść ci dobrze, skoro masz taki humor, Brad.
-I to jak! – rozmarzyłem się.
-Pewnie jedli nutellę, którą odebrał od złego klauna – dodała Carolline i znowu się roześmieliśmy. Tylko Vanessa kiwała głową.
-Jaką komedię oglądacie? – usłyszeliśmy nagle Amy, która weszła do pokoju z Dominiciem.
-Nieee, rozmawiamy tylko o klaunie, który ukradł Bradowi… -zaczęła ze śmiechem tłumaczyć Callie.
-Hej! Bo wyjdę na leszcza, co się przed klaunem nie umie obronić – podbiegłem do niej i zagłuszyłem poduszką, a ta zaczęła wierzgać nogami, abym przestał ją dusić.
-Ekhm – odchrząknąłem i puściłem poduszkę.
-Głupek – dodała brunetka.
I znów zapanowała niezręczna cisza.
-A ja zjadłbym nutellę – mruknął Dominic.
-Daj spokój – odparła Amy z zażenowaniem. – To my już może pójdziemy.
-Ja też – dodałem.
-Zaczekaj! – krzyknęła Callie, a odwrócili się wszyscy trzej wychodzący.
-Eee, no, Brad, poczekaj – dodała niepewnie.
Posłusznie pozwoliłem odejść Amy i Dominicowi. Usiadłem z powrotem na łóżku Vanessy i pytająco popatrzyłem na Callie.
-Dobra, spokój - westchnęła, ponieważ wcześniej nie mogła opanować swojego śmiechu. - Pomijając ciebie i Amy... Mam do ciebie prośbę - uśmiechnęła się delikatnie.
-Zamieniam się w słuch.
-Pogadałbyś z Triseeem? - poprosiła. - Mam wrażenie, że obraził się ostatnio...
-Jasne, mogę z nim pogadać - puściłem oko.
-To pomów przy okazji z Connorem! - dodała nagle Vanessa. - Obiecał, że się skontaktujemy, a teraz siedzi cicho.
-Eh, dobra, pogadam z nimi... Ale nie obiecuję, że to coś da - ostrzegłem.
-Dzięki! - krzyknęły obie i dały mi całusy w oba poliki.
Pożegnaliśmy się i wreszcie mogłem wrócić do swojego pokoju. Zastanowiłem się chwilę... Dobrze wiedziałem, że mógłbym mieć prawie każdą dziewczynę - praktykowałem to już w gimnazjum. Tymczasem uparłem się na Amandę, która jak na złość nie chciała ze mną być... Później byliśmy razem długo i był to najpiękniejszy związek w moim życiu, któremu coś przeszkodziło i teraz się męczę, bo nie jesteśmy razem... Do wszystkiego doszło jeszcze nasze dzisiejsze spotkanie. Co mam myśleć? Czy Amy chce być ze mną, czy nie? Czemu mnie dzisiaj całowała?
I nadchodzę z kolejnym rozdziałem! ^.^
Zacznę od czegoś mniej związanego z fanfic'iem - jak tam wasze uczucia po świętach? Możecie pochwalić się, co dostaliście :p
A wracając - jak myślicie, co chodzi teraz Amy po głowie? Wzięło ją na całowanie Brada... Macie jakieś podejrzenia, hm? ^.^
Kto nie widział, zapraszam do zapoznania się z moim Liebster Award w poście wcześniej c:
Swoją drogą, napomknę jeszcze, że dojdę prawdopodobnie do 15 rozdziałów drugiej części Thanks'a. Chyba, że zmienię regularność dodawania i będzie ich mniej, ale dodawane częściej.
Ale nie martwcie się, mam już dość poukładane plany na następne ff. Również z Bradem w roli głównej i resztą chłopaków na dość ważnych miejscach. Jeśli chcecie parę podpowiedzi, co do drugiego opowiadania, to śmiało piszcie :p
-Dobra, spokój - westchnęła, ponieważ wcześniej nie mogła opanować swojego śmiechu. - Pomijając ciebie i Amy... Mam do ciebie prośbę - uśmiechnęła się delikatnie.
-Zamieniam się w słuch.
-Pogadałbyś z Triseeem? - poprosiła. - Mam wrażenie, że obraził się ostatnio...
-Jasne, mogę z nim pogadać - puściłem oko.
-To pomów przy okazji z Connorem! - dodała nagle Vanessa. - Obiecał, że się skontaktujemy, a teraz siedzi cicho.
-Eh, dobra, pogadam z nimi... Ale nie obiecuję, że to coś da - ostrzegłem.
-Dzięki! - krzyknęły obie i dały mi całusy w oba poliki.
Pożegnaliśmy się i wreszcie mogłem wrócić do swojego pokoju. Zastanowiłem się chwilę... Dobrze wiedziałem, że mógłbym mieć prawie każdą dziewczynę - praktykowałem to już w gimnazjum. Tymczasem uparłem się na Amandę, która jak na złość nie chciała ze mną być... Później byliśmy razem długo i był to najpiękniejszy związek w moim życiu, któremu coś przeszkodziło i teraz się męczę, bo nie jesteśmy razem... Do wszystkiego doszło jeszcze nasze dzisiejsze spotkanie. Co mam myśleć? Czy Amy chce być ze mną, czy nie? Czemu mnie dzisiaj całowała?
I nadchodzę z kolejnym rozdziałem! ^.^
Zacznę od czegoś mniej związanego z fanfic'iem - jak tam wasze uczucia po świętach? Możecie pochwalić się, co dostaliście :p
A wracając - jak myślicie, co chodzi teraz Amy po głowie? Wzięło ją na całowanie Brada... Macie jakieś podejrzenia, hm? ^.^
Kto nie widział, zapraszam do zapoznania się z moim Liebster Award w poście wcześniej c:
Swoją drogą, napomknę jeszcze, że dojdę prawdopodobnie do 15 rozdziałów drugiej części Thanks'a. Chyba, że zmienię regularność dodawania i będzie ich mniej, ale dodawane częściej.
Ale nie martwcie się, mam już dość poukładane plany na następne ff. Również z Bradem w roli głównej i resztą chłopaków na dość ważnych miejscach. Jeśli chcecie parę podpowiedzi, co do drugiego opowiadania, to śmiało piszcie :p
10 komentarzy = Rozdział 9#
Pozdrawiam,
Marysia ♥
ladny
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM!!! też ją wzięło na całowanie Brada ♥ ale tak pomyśleć... mnie też by tak wzięło ♥♥♥ hahah ;D mam nadzieję że wszystko im się ułoży <3 Weny, czasu i ochoty na to (jak i następne ;3) fanfiction ♥♥♥ koochaam i czeekaam na neext ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńP.S.
UsuńJestem druga!
A sprawdzałam!
Ja zaglądałam o 23:15 (około) a ty dodałaś o 23:39 xD hahah ja to mam refleks xD
Kocham bardzo, bardzo, bardzo i czekam na next!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
P.S. 2
UsuńO MÓJ BOŻE
TAK SIĘ ROZPISAĆ A NIE WSPOMNIEĆ O NAJWAŻNIEJSZYM :O
Zauważyłam to na samym początku i pomyślałam sobie "wspomnę o tym" i co? Po tylu wrażeniach z rozdziału zapomniałam... ;c
Lecz wspominam teraz:
Zmieniłaś szablon! Super jest (tamten również był zaje***ty <3) kocham go ♥♥♥ miałam o tym mówić na początku a piszę to dopiero w drugim komentarzu xD ja zapominalska xD złaa jaa xD hahah ;D no cóż nie ważne (schodzę z tematu xD) Szablon piękny - pokochałam go od razu ♥♥♥ liczę tylko jeszcze na również piękną historię u Bramy <3 jeej całowali się!!! ^^ boże nie mogę się doczekać nexta!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
* w trzecim komentarzu ;*
UsuńP.S. 3 (OSTATNIE)
UsuńA L E J A S I Ę R O Z P I S A Ł A M !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
JAK NIGDY XD
ŁĄCZNIE 5 KOMENTARZY (łącznie z gwiazdką xD)
Nigdy się tak nie rozpisałam ;D
Cud świata normalnie xD
Hahahahahahahaha ;D
Kochaam i czekam na next!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Hahah, dziękujęęę! Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś tymi komami! :D ♥♥♥ Ano szablon zmieniłam, bo ja często muszę zmieniać różne rzeczy w wyglądzie i mi się tamten znudził, więc sama sobie zrobiłam XDDD Dzięki ♥
UsuńCieszę się, że wrzuciłaś ten rozdział, bo już bym nie wytrzymała. A ta akcja w pokoju... o rety! Oczywiście wszystko zepsuł któż inny jak...Dominic. Rozdział i tak był genialny <3 Weny życzę i Szczęśliwego Nowego Roku! Zosix
OdpowiedzUsuńG-E-N-I-A-L-N-Y ;3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie. Uwielbiam jakąkolwiek twoją twórczość.
Cieszę się, że jesteś Vampette :3 Bo jesteśmy siostrami ^_^
Jest to bardzo ekscytujące, ponieważ wcale się nie znamy, a dzięki chłopcom możemy się poznawać z coraz to większą ilością ich fanów, ludzi z całego świata.
Co do opowiadanie to..
Mam mieszane uczucia przez ciebie!! xD
Nie rozumiem już uczuć Amandy.
Jest z Dominiciem - jest smutna, szczęśliwa.
Jest z Bradem - jest sobą, jest szczęśliwa.
Wraca Dominic i odsuwa od siebie Bradleya...
Co to ma być?!
Bradley kocha Amandę. Dominic kocha Amandę. Amanda kocha.. Bradleya? Dominica?
Uważam, że Dominic jest tu tylko dla niej nikim więcej niż przyjacielem, a to że z nim jest to tylko przez odległość dzielącą ją od swojej prawdziwej miłości - czyli od Brada.
Jestem rozdarta.. Nie chciałabym, żeby Am skrzywdziła Dominica, ale chcę by była z Bradem już na wieki wieków..
To jest na prawdę skomplikowane. :D
~ Przepraszam.. Rozpisałam się i pokazałam mój dziwny tok myślenia xD ;/
Życzę Szczęśliwego Nowego Roku!! ;) I pozdrawiam, życzę duuużo weny, chęci, cierpliwości na calutki roczek i dłużej. Mam wielką nadzieję, że każdej jak i każdemu (słyszałam, że są też fani Vampsów - chłopcy) z nas uda się zobaczyć naszych uroczych idoli na żywo. :)
Miłego Dnia!! ;**
Omg, ja zwariuję ze szczęścia przez twoje komentarze, jak i innych, ale takie jak ten, czy te od Brithany wcześniej, to jest po prostu MEEEGAAA! *__*
UsuńTylko marzyć, żeby tak zaczynać nowy rok, hah ;D
Ja też strasznie się cieszę, że jesteśmy vampette, poznałam tyle miłych osób dzięki temu :3
Jeśli chodzi o fanfica, to powoli się wszystko wyjaśni, wiadomo :D
Powiedzmy, że "rozmawiałam z Amy trochę" i mi mówiła, że ona sama już siebie nie rozumie... No zobaczymy, co ona tam wymyśli :p
I dziękuję za życzenia, wzajemnie ♥ Gdzieś słyszałam, że boy-vampette, to vampion xD Ale nie mam kontaktu z żadnym takim ;d
Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ, przez to, że zaczęłam pisać ff, ten rok był jeszcze cudowniejszy, bo usłyszałam od was tyle miłych słów, że abhsdjakjs <3
//Muszę koniecznie napisać kiedyś jakieś porządne podziękowania, hah ;D//
PS Nigdy nie przepraszajcie, że się rozpisaliście, bo takie komentarze, to ja po prostu wielbię całą sobą ^.^ A tak myślenia, dziwny, czy nie, zawsze lubię poznać c;
Przez Ciebie nie wiem na czym stoję! Amy do niego wróci czy to tylko taka chwila słabości? Jezuuuuu walnę przez Ciebie serio xd Szkoda mi Bradleya, to jak widzi ją i Dominica musi go strasznie boleć. To przykre, że pomimo tego że się kochają stoi pomiędzy nimi taka ściana. OKROPNE i oni mają do siebie wrócić? Hem? :D Jak dla mnie plan idealny xdd Dużo dużo weny! x Inga
OdpowiedzUsuńCo chwila zerkam na twój blog, nabijam ci wejścia i sprawdzam czy już coś dodałaś! <33
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego cudownego rozdziału :) Zastanawiam się, jaki będzie dalszy ciąg wydarzeń :) Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy, do początku sprzed wyjazdu na trase oraz na plan filmowy :3
http://the-vamps-fanfiction-w-jednosci-sila.blogspot.com/
Nie wiem, może coś się stało, ale piszesz, że sprawdzasz, czy dodałam - dodałam parę dni temu dziewiąteczkę ;3 http://thankyouforthemusicpoland.blogspot.com/2015/01/2-rozdzia-9-w-domu.html
Usuń+przeczytałam przed chwilą nowy na twoim blogu, więc zaraz wezmę się za skomentowanie ^.^