niedziela, 18 stycznia 2015

~2~ Rozdział 10#: "Francja"



~Amy




      Postanowiłam wybrać się na wycieczkę do Francji. Zawsze chciałam zwiedzić ten kraj. A akurat na Zakintos przybyć mieli vampsi, których tymczasowo wolałabym nie spotkać.

      Pakować zaczęłam się po nowym roku.
-I co chcesz zrobić z Bradem? - zapytała mnie Justine któregoś dnia, gdy sterczałam przy walizce.
-Nic. Wyjeżdżam, bo nie chcę go spotkać - mruknęłam ze spokojem.
-Przecież nie możesz unikać go całe życie. Poza tym... Liczyłam na to, że zmienisz zdanie - siostra była wyraźnie zawiedziona.
-Właśnie. Zmieniłam zdanie, niestety.
-Naprawdę? I co?
-Na razie muszę go unikać, bo jeśli będzie gdzieś blisko, to źle się to skończy - odparłam.
-Na przykład? - zapytała nie rozumiejąc mnie.
-Nie chcę się rzucić na niego - wyjaśniłam. - No co? - spytałam, kiedy siostra zaczęła się śmiać.
-Nic, nic...
        Do Francji postanowiłam zabrać tylko ubrania, które lubię. Ostatnio w mojej szafie znalazło się wiele kreacji, które tak naprawdę wcale mi się nie podobały. Mruknęłam wcześniej do Justine, że może sobie je wziąć.
-A Dominic? - pragnęła wiedzieć siostra.
-Coś się wymyśli - odparłam, po czym mój telefon wydał swój charakterystyczny dźwięk. - O,
o wilku mowa.
      Dominic pisał:
Domi: Co robisz?
      "Zero romantyzmu" - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu z siebie, ponieważ podświadomie porównywałam go z Bradem.
Ja: Pakuję się. Jutro jadę do Fracji.
Domi: Spotkajmy się we Włoszech! Jadę odwiedzić krewnych.
Ja: Ok.
-Co jest? - znów spytała moja siostra.
-Spotkam się z Dominiciem we Włoszech - odparłam i głośno ziewnęłam. - Ekstra.
-Zerwiesz z nim?
       Zdziwiona obróciłam głowę w jej stronę. Aż tak to widać?
-Może i tak... Szczerze, wolałabym, żeby on to zrobił - przyznałam.
-To da się zrobić - stwierdziła Justie z szyderczym uśmieszkiem.
      Kazałam jej przestać, po czym z satysfakcją zamknęłam ogromną, spakowaną walizkę. Nie brałam dużo rzeczy - w końcu jechałam do Paryża, miasta mody, prawda? Tam sobie coś kupię. Zaniosłam torbę do przedpokoju, a potem udałam się do kuchni, by skosztować ostatni posiłek przed podróżą.
     
       I po raz kolejny pokonywałam tą samą trasę. Wsiadłam w porcie na statek do Grecji, a z Grecji udałam się pociągiem do Włoch. Stwierdziłam, że nie chcę lecieć do Paryża. Wolę powoli tam dojechać niezależnie od tego, ile podróż ma trwać.
       Wyglądałam przez okno, w słuchawkach na moich uszach dudniła piosenka Lawson, a ręce trzymały kanapkę, którą podobno miałam zjeść. Za szybą rozpościerały się piękne widoki - malownicze greckie wioski, wielkie pola przenajróżniejszych roślin i majestatyczne góry.
     KLIK-PIOSENKA
      Nagle w moim telefonie włączyła się następna piosenka z playlisty - Fall Apart. Oczywiście wykonywał ją zespół, na którego punkcie cały czas miałam opsesję. Wsłuchałam się w jej tekst:


    Every night 

    I watch you hit the wall 
    I see you stole, you fall 
    I can't look anymore

     

      Zastanowiłam się chwile. Może to dobrze opisywało moją sytuację z Bradem. Może on wie, że nie myślę teraz racjonalnie o swoim związku z Dominiciem, bo przecież coraz wyraźniej czuję, że wcale go nie kocham. A ja wiem, że Brad upada i uderza w ścianę - jak w piosence. Wiem, że cały czas chce do mnie wrócić i to go niszczy.

    You and I were friends forever     
    You and I were always better
      
      Byliśmy przyjaciółmi, to prawda. A teraz potrzebna mi była rada właśnie takiego przyjaciela, jakim był Bradley.


     I can't help you now 

    You dragged me down 
    And broke my heart 

      Czy naprawdę łamałam Bradowi serce?

      Chyba tak. Ale nie chciałam tego robić.
      Czy nadal go kochałam?
      Chyba tak. Raczej tak... Napewno!
 
    You fall apart
    Fall apart

      Ej, ale ja się nie rozpadałam! Chyba... Czemu wszystko jest dla mnie teraz takie niewyjaśnione? Muszę zerwać z Dominiciem. Dlatego, że chcę wrócić do Brada. Inaczej zwariuję.
      A co, jeśli Brad nie będzie chciał znów ze mną być? Może stwierdził, że już mu nie zależy. Na pewno doszedł do wniosku, że nigdy nie byłam jego warta. Ja bawiąca się uczuciami? Zerwałam z nim tylko dlatego, że był gdzie indziej. Byłam taka głupia, a on jeszcze za mną rozpaczał. Nie zdziwiłabym się, gdyby już mu przeszło.
      Z drugiej strony bardzo nie chciałam, żeby mu przeszło. Może i niedawno stwierdziłam, że nie chcę do niego wracać. Teraz jednak myślę, że Brad jest jedynym, którego potrzebuję w życiu.

      Kiedy piosenka się skończyła, odłączyłam słuchawki. Szybko schowałam trzymaną kanapkę - dawno straciłam apetyt. Podręczną torbę przytuliłam do siebie i cała zwinęłam się w kłębek na siedzeniu. Chciało mi się spać, choć wiedziałam, że nie zasnę w pociągu. Zamiast tego wyciągnęłam sobie książkę. Stwierdziłam, że dobre fantasy bez wątków miłosnych będzie świetnym lekiem na uczucie zażenowania własnymi problemami. Zaczytałam się i zapomniałam o całym świecie.
       Nie wiadomo kiedy pociąg zatrzymał się na stacji we Włoszech. Wysiadłam z wagonu jako jedna z ostatnich. Stojąc na dworcu, jedną ręką trzymałam swoją walizkę, a drugą natomiast zasłaniałam oczy przed rażącym mnie słońcem. Chwilę później założyłam okulary i w tym samym momencie ujrzałam biegnącego do mnie Dominica.
-Przepraszam, że się spóźniłem! - krzyknął na wstępie, zanim jeszcze stanął obok mnie. - Była kolejka na stacji, a musiałem zatankować.
       Po namyśle wziął ode mnie walizkę, przywitałam go krótkim całusem w policzek, a potem pojechaliśmy autem do domu rodziny Dominica. Po drodze nie mówiliśmy za wiele. Na miejscu zjedliśmy obiad, udzieliłam krótkiego "wywiadu" krewnym chłopaka, a pod wieczór udaliśmy się we dwoje na spacer. Miasteczko leżało dość daleko od większej cywilizacji, więc szybko trafiliśmy na mały lasek i łąkę w nim. Tam przysiedliśmy, lecz rozmowa nie kleiła się.
       Dopiero po paru minutach zaczęłam:
-Musimy pogadać, Dominic.
-Wiem - przerwał mi, ku mojemu zdziwieniu. - To ja zacznę, ok?
      Przytaknęłam i czekałam, co takiego chciał powiedzieć?
-Ja już wiem, jak jest - rozpoczął swoją wypowiedź. - Ty k-k-kochasz Brada, to widać. A ja nie chcę, żebyś była ze mną na siłę, czy coś w tym rodzaju. I szkoda mi tego chłopaka... Przecież ja widzę, że wy potrzebujecie siebie nawzajem, bo tak to jesteście jacyś niepełni.
       Jak on świetnie rozumiał wszystko! Przy okazji poczułam jak kamień spada mi z serca - nie muszę się już martwić jak z nim zerwać, bo chyba Dominic sam właśnie to robił. Swoją drogą, wzruszyło mnie to, co powiedział.
-I teraz pewnie powiesz, że jestem okropny - westchnął kontynuując. - Ale... Pamiętasz, jak opowiadałem ci o tej dziewczynie, która zerwała ze mną przed MM...?
      Znów przytaknęłam i dałam znak, by mówił dalej.
-Spotkaliśmy się ostatnio... I tak jakoś zgadaliśmy...
-Wróć do niej, Dominic - przerwałam mu. - Wiem, że ty bardzo ją kochałeś. A ja muszę zrobić coś z Bradem... Myślę, że oboje będziemy wtedy szczęśliwi.
-Dzięki, że ty to powiedziałaś - uśmiechnął się. - Bo ja bym nie umiał.
        Przytuliłam Dominica. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy.
-Teraz trochę mi głupio, ale mam coś, co należy do ciebie - mruknął po chwili.
       Popatrzyłam na niego zdziwiona, a ten wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko od zapałek. Podał mi je, a w środku ujrzałam swój naszyjnik z literką "A", ten, który zaginął mi podczas kręcenia filmu.
-To ty go wziąłeś? -zapytałam cicho.
-Tak, przepraszam... Wiem, że nie powinienem, ale - wziął głęboki oddech. - Myślałem, że jak nie będziesz go miała to zapomnisz o Bradzie... Byłem głupi, przepraszam.
-Dobra, daj spokój - wywróciłam oczami. - Chociaż... Mogłeś dać mi go wcześniej - dałam mu kuksańca w bok.
       Schowałam pudełeczko z medalionem do kieszeni, a potem powoli wróciliśmy do domu. Po drodze stwierdziliśmy, że lepiej będzie jak wyjadę już dziś. Niezręcznie byłoby mi siedzieć u krewnych Dominica, kiedy już z nim zerwałam. Dlatego też chłopak od razu skoczył po moją walizkę i odprowadził mnie z powrotem na dworzec. Poszliśmy na pieszo, spacer dobrze nam zrobił.
        Przy pożegnaniu rzuciłam do Dominica "Powodzenia!", a potem poczekałam jeszcze trochę i wsiadłam w pociąg. Zastanawiałam się, czy może nie powinnam wrócić na wyspę i tam pogadać z Bradem. Przecież jestem wolna i mogę do niego wrócić! Doszłam jednak do wniosku, że pojadę do Francji, skoro już się wybrałam. Porozmawiam z nim po powrocie. Jeśli do tego czasu nie zmieni zdania, będzie to znaczyło, że mu zależy.



~Brad




      Nasza trasa z Taylor Swift powoli dobiegała końca, lecz w między czasie dowiedziałem się o powrocie Amy na Zakintos. Pomyślałem, że skoro my również niedługo wracamy do domu, powinienem w końcu porozmawiać z nią, jak należy.

      Ułożyłem sobie w głowie plan i w celu jego realizacji skontaktowałem się z siostrą Amandy, Justie, lecz ta powiedziała mi, że w najbliższym czasie nie zastanę Amy w domu i, że nie jest pewna, czy może powiedzieć mi, czemu. Zmartwiło mnie to, może i bez większego powodu, ale jednak... Miałem takie dziwne przeczucie, że coś stało się Amy. Albo dopiero się stanie. Stwierdziłem, że muszę znaleźć Amandę zanim ta zrobi coś nieodpowiedniego. Obgadałem sprawę z chłopakami, a oni zgodzili się pomóc. Co prawda, powiedzieli, że niepotrzebnie panikuję, ale nie chciałem ich słuchać.
        Zaraz po skończeniu się supportu wsiedliśmy w samolot do Grecji. Usiadłem przy oknie, jak zawsze i zacząłem swoje rozmyślania. Do czego to doszło, że latam za Amandą, jak szalony? Nie robię nic innego, tylko ganiam za nią, żeby do mnie wróciła. Ktoś normalny powiedziałby, że wpadłem w obsesję, ale ja naprawdę nie widzę teraz nic innego. To Amy jest dla mnie najważniejsza.  Nie wyobrażam sobie nikogo innego na jej miejscu. Wiem, że gdybym miał następną dziewczynę, co jest raczej niemożliwe, porównywałbym ją ciągle do Amandy. Dla mnie to ona jest tą perfekcyjną, tą najlepszą, tą, którą chcę przytulać, tą, którą chcę całować, tą z którą chcę mieszkać i którą chcę widywać codziennie rano w swoim domu, tą, z którą chcę być na zawsze. Tą jedyną.
      Wystarczy, że przypomnę sobie szczegóły jej ciała, twarzy. Jej ruchy, słowa, które wypowiada. Wszystko to sprawia, że tracę głowę i wariuję. Czasem powtarzam sobie, że to minie, ale wtedy wściekam się jeszcze bardziej, bo tak naprawdę nie chcę, żeby minęło, chcę tylko ją mieć. I to mnie niszczy.



~Amy




     Przejechaliśmy przez granicę między Włochami a Francją. Właściwie tylko to zdołałam zauważyć, bo całą drogę spałam (aż dziwne!). Na szczęście na przystanku obudziła mnie jakaś starsza pani, więc mogłam rozprostować trochę nogi.

     Nie chciałam zwiedzać tylko Paryża, lecz to od niego postanowiłam rozpocząć zwiedzanie Francji. Przez dalszą drogę nie czytałam, ani nie słuchałam muzyki. Liczyłam na to, że znów zasnę , lecz zamiast tego zaczęły nawiedzać mnie następne myśli. Jechałam do Paryża - miasta miłości, sama. Miejsce to kojarzy się raczej z romantycznymi wieczorami, które powinnam spędzić z chłopakiem swoich marzeń. Tymczasem pojechałam tam, żeby od niego uciec. Gdzie tu sens?
      Nie wiem, na co liczyłam... Chyba nie myślałam, że Bradley pojedzie tu za mną?!
     Nadal próbowałam zasnąć, lecz w końcu poddałam się i złapałam swojego IPhone'a. Oczywiście pierwszą aplikacją, którą włączyłam był Twitter. W trendach zauważyłam hushtag "#StayStrongBradley" (Trzymaj się, Bradley). Nie wiedziałam, o co chodzi, ale domyśliłam się, że mają na myśli Simpsona. Tweetów z tym tekstem było wiele. Weszłam na Instagrama z nadzieją, że dowiem się, co jest grane. Odwiedziłam wspólne konto vampsów, a jednym ze zdjęć była okładka albumu Lawson z piosenką The Girl I Knew. Podpisem był ten sam hushtag, co poprzednio. Znałam tą piosenkę na pamięć, tak jak jej tekst. Andy - wokalista, śpiewał o dziewczynie, którą znał, dziewczynie, która sprawiała, że się uśmiechał, dziewczynie, która chciała jego pierwszego dziecka, dziewczynie, która nie sprawiłaby, że płakał....
       Hej, oni wiedzieli, że kochałam Lawson! Może ona miała odzwierciedlać to, co czuł Bradley... Nie raz rozmawialiśmy ze sobą tak, jakbyśmy mieli być kiedyś małżeństwem. Kurcze, on naprawdę musiał być załamany tym zerwaniem...
       Nagle przypomniało mi się o oddanym przez Dominica naszyjniku. To trochę dziwne, że go zabrał. Nigdy nie podejrzewałabym Cooper'a o kradzież... Dobrze, że w końcu oddał moją zgubę. Wreszczie miałam pełny zestaw potrzebny do powrotu do Brada - miałam swój naszyjnik, dobry nastrój i, co najważniejsze, byłam wolna. Problem w tym, że parę godzin temu zwiałam z Zakintos, gdzie prawdopodobnie Bradley właśnie leci. Momentami nie rozumiem sama siebie...
   
      Tym sposobem wreszcie udało mi się dotrzeć do Francji. Zaraz po podróży zmęczona znalazłam pierwszy lepszy hotel wyglądający porządnie i zajęłam sobie pokój w nim. Mimo znużenia podróżą, w nocy nie mogłam zasnąć. W piżamie wyszłam na balkon, aby podziwiać widok z siódmego piętra na Paryż z Wieżą Eiffla w centrum. Nie stałam tam jednak zbyt długo, ponieważ zapomniałam, że we Francji nocą jest chłodniej niż w Grecji. Zdenerwowałam się w duchu i z powrotem położyłam do ciepłego łóżka. 
      Następnego dnia zorganizowałam sobie przechadzkę po Paryżu. Obejrzałam wiele malowniczych kamieniczek. Spacer obrzeżami miasta dobrze mi zrobił. W słonecznym blasku budynki mieszkalne i ich ogrody porośnięte bujną roślinnością wzbudzały zachwyt. Nie mogłam napatrzeć się na wiejskie, drewniane chatki i piękne kwiaty rosnące tu i ówdzie. Nie gorsze były również marmurowe kamieniczki, pomiędzy którymi ludzie wywieszali pranie. Dzieci biegały i bawiły się, gdzieniegdzie spacerowały zakochane pary i wszystko to łączyło się w całość nadającą okolicy swojski, przyjemny nastrój. Pomyślałam, że to właśnie w takim miejscu chciałabym zamieszkać.
      Później skosztowałam przenajróżniejszych serów - od łagodnego Banon, przez znanego Camembert, aż po pikantny Chaource. W moim osobistym menu nie zabrakło również czekoladowych croissantów z podaną do nich czekoladą na gorąco. Wszystko rozpływało mi się w ustach, a ja sama rozpływałam się w urokach Paryża, któremu nie mogłam się oprzeć. Czułam jednak, że czegoś mi brakuje.
       Do południa delektowałam się niezmąconym spokojem i samotnością, lecz na obiad musiałam udać się do centrum miasta. Tam jednak Wieża Eiffla była czymś, co nie mogło uciec moim oczom. Nie powiem, że jej nie lubiłam. Uwielbiałam wręcz! Moim odwiecznym marzeniem było wejść na sam szczyt i najlepiej to utonąć w pocałunkach swojego wybranka. Właśnie. Szybko zorientowałam się, czego cały czas mi brakowało. Ukochanego. Tak, tak, dobrze wiecie, kogo - Bradley'a.


~Brad





      Kiedy dotarliśmy na Zakintos, nie ociągałem się długo - pierwsze co, to przywitałem się z mamą i Jesse. Zaraz po ty pojechałem na swojej deskorolce pod dom Amy. Nie pomyślałem wcześniej, co powinienem powiedzieć, lecz starałem się tym nie przejmować. Wszedłem zawsze otwartą furtką, deskorolkę rzuciłem gdzieś w kąt i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi strasznie odmieniona, młodsza siostra Amy - Justie.

-Hej! Głupio mi tak nachodzić was w domu, ale... jest może Amy? - starałem się uśmiechać.
-Amy nie ma, ale wejdź do środka - zamiast Justine, odpowiedział mi jej tata, który niewiadomo kiedy, pojawił się w drzwiach.
       Za jego poleceniem skierowałem się do kuchni. Zostałem poczęstowany herbatą, a na przeciwko mnie, przy stole, usiedli państwo Seyfried. Czułem się dość dziwnie, ale cierpliwie czekałem. No, może nie do końca cierpliwie, bo nadal nie wiedziałem, czy Amy jest w domu.
-Na razie nie zastaniesz Amy w domu. Pojechała na wycieczkę do Francji i nie mówiła, na ile - zaczęła mama dziewczyny.
-Mhm, rozumiem - przytaknąłem patrząc się w kubek.
-Ale... - kontynuowała kobieta.
-Ale chcieliśmy trochę z tobą pogadać - dokończył gospodarz domu.
       Znów przytaknąłem i dałem znak, żeby mówił dalej.
-Myśleliśmy nad tym dość długo - przyznał i po westchnięciu dodał: - Wiemy, że Amanda nie jest już z tym, jak mu tam - zaciął się patrząc z prośbą na żonę.
-Cooperem.
-Tak, Cooperem.
      Co?! To oznacza, że Amy jest już wolna... Zerwali, więc może będzie chciała do mnie wrócić... Dopytywałem dalej.
-Spokojnie, Bradley - zachichotała pani Seyfried na widok mojego zaskoczenia.
-Znamy już trochę swoją córkę - zaczął jej mąż.
-I wiemy, że miewa szalone fantazje - uzupełniła jego żona.
-I domyślamy się, że zależy jej na tobie.
-Pojadę do niej - powiedziałem znienacka. - Pojadę do tej Francji i znajdę Amy.
-Jesteś pewien? Podejrzewam, że pewnie ubzdurała sobie romantyczne wieczory pod Wieżą Eiffla, ale jednak... - westchnęła kobieta.
-Zrobię to.... I tak nie mam już nic do stracenia - odparłem.
-Skarb znalazła ta moja córka - stwierdziła cicho rodzicielka Amandy, na co tylko lekko się uśmiechnąłem.

      Następnego dnia byłem już gotowy. Co prawda, Connor i Tris z Jamesem na czele wyśmiali mnie i tylko Vanessa pomogła mi w zorganizowaniu wyjazdu. Planowałem dostać się do Grecji, stamtąd Daniel z naszej szkoły podwiózłby mnie do Włoszech, a dalej musiałbym kombinować.



Uuufff, udało mi się! :3
Jeśli śledziliście FB, to kojarzycie pewnie, że miałam "mały" problem z napisaniem tego rozdziału... Sama nie wiem, czemu szło mi tak kiepsko, miałam jakąś zaporę, słów mi brakowało... Nie raz siedziałam nad pustą kartką, ale co tam, nieważne - mamy rozdział! ^-^

Co tu mogę dodać - kocham Francję! Tym bardziej byłam zdziwiona, że rozdział, w którym ją opisuję, sprawi mi taki problem, ale najwyraźniej tak miało być :p
Mam nadzieję, że chociaż wam podoba się choć trochę, bo ja jestem średnio zadowolona....

Jeśli jesteśmy już w takim "fhansuskim klimacieee" (XD), to polecam zapoznać się z twórczością Indili ^,^ Jej piosenki są świetne! :D Klik - "Love Story"
Szczerze wam się przyznam, że bardzo chciałabym uczyć się francuskiego... Ale jak na złość w moje szkole do wyboru był tylko niemiecki jako drugi język obcy no i... Eh, nie lubię niemieckiego. 

Pochwalcie się, jakich wy uczycie się języków, czy lubicie Francję, co sądzicie o rozstaniu Damandy? Nie wiem, jak ich nazwać, ale było minęło, więc nie potrzebujemy nazwy tej pary, hah :D

10 komentarzy = Rozdział 11#
Pozdrawiam,
Marysia c:

12 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle cudowny. Nic dodać nic ująć xd
    Ja w szkole uczę się hiszpańskiego :/ nie jestem z tego szczególnie zadowolona, ale lepsze to niż niemiecki :D najbardziej chciałbym uczyć się włoskiego, bo to taki piękny język <3 (w sumie bardzo podobny do hiszpańskiego).
    No i tyle o mnie xd
    Życzę Ci duuuużooooo weny i mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej i już nie będziesz miała aż takiego problemu z jego napisaniem
    Pozdrawiam :*** Melanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego chyba nie muszę pisać bo tak jest zawsze, czyli rozdział świetny ^.^ mam nadzieję, że te komentarze przyjdą jak najszybciej i dodasz next'a =D

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak: rozdział jest zajebisty, jak już wcześniej wspomniano nic dodać nic ująć i powodzenia z kolejnym! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. *o* Kooooooocham Cię !!! Nareszcie rozstali się !!! :D Jestem psychiczna :o No ale już trudno xD
    Nie mam pojęcia co napisać w sprawie rozdziału.. Jest po prostu genialny !! <3
    Oby Bradley zdążył dojechać do tej Francji zanim Amy mu znowu ucieknie XD ale tym razem bez planowania tego ;3
    Co do twoich pytań to.. Nie lubię Francji. W szkole uczę się angielskiego i niemieckiego. W domu, z pomocą mamy, uczę się włoskiego :P
    Odpowiedz na pytanie co do zerwania Coopera i Seyfried tooo.. Cieszę się jak szalona :3 Hahahah oni do siebie nie pasowali.. Dobrze, że pogodził się z tamtą dziewczyną i pewnie do siebie wrócą itd.. ^^
    Na tym skończę, bo muszę zacząć wymyślać rozdział na moje opowiadanie xD

    http://the-vamps-fanfiction-w-jednosci-sila.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć myszko! Nominowałam cię do Liebster Award ♥ więcej informacji tutaj http://turnfanfiction.blogspot.com/ p.s świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. La la la la! Nominowałam cię do Liebster Blog Award <3 Info tutaj --> http://the-vamps-ariana-fanfiction.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award-d.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Rozdział nic dodać nic ująć - GENIALNY. Cieszę się, że Dominic i Amy rozstali się. :D Teraz pasowałoby jakby Bradley i Amanda się zeszli. Wracając do twoich pytań: Francja = wspaniały kraj; chciałabym go odwiedzić a jeśli chodzi o języki to ja uczę się angielskiego i niemieckiego. Oprócz tego chciałabym uczuć się języka hiszpańskiego albo włoskiego. No, ale w szkole nie ma wyboru. Tylko angielski i niemiecki. :( Życzę ci, abyś szybko napisała next'a i niech wena będzie z Tobą! (xd) Zosix

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, czekam na next'a i życzę duuuuużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Supeer ;* Brad taki słodki on musi być z Amy bo się kochają i to widać :), czakam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem 10 komentarzem *omg* :D
    Tak strasznie się cieszę! On musi ją znaleźć i muszą do siebie wrócić. Nie wyobrażam sobie ich osobno, istnieją tylko razem. ;)
    Życzę Ci dużo weny kochana! ;*
    Inga x

    OdpowiedzUsuń
  11. Super😘 mogła bym wiedzieć kiedy następny rozdział?😢

    OdpowiedzUsuń
  12. Super😘 mogła bym wiedzieć kiedy następny rozdział?😢

    OdpowiedzUsuń