czwartek, 27 listopada 2014

~2~ Rozdział 4#: Bramy, Conessa... Trallie i Trinessa? - spotkanie.

Przeczytaj ~2~ Rozdział 3#




~Amy



      Byłam niesamowicie podekscytowana nadchodzącym spotkaniem z The Vamps i Vanessą. Pewnie jesteś vampette, prawda? I na pewno chciałabyś ich spotkać, ponieważ Vampsi są twoimi idolami... Może się mylę, ale myślę, że nigdy nie czułaś takiej potrzeby spotkania się z nimi, jak ja w tym momencie. Connor jest moim kuzynem, Vanessę znam całe życie, Brad - szkoda gadać, bo co mnie z nim łączy - dobrze wiecie; Tris i James natomiast byli dla mnie cudownymi przyjaciółmi - Tristan potrafił pocieszyć, rozbawić, a logicznie myślący James zawsze dawał dobrą radę.
       Postanowiłam, że do czasu spotkania oddam się filmowi. Nie chciałam, aby zaprzątało mi ono całą moją głowę, ponieważ wtedy nie byłabym w stanie dobrze pracować. W między czasie lepiej poznałam historię Dominica. Okazało się, że nie miał on zbyt szczęśliwego dzieciństwa. Urodził się w Pensylwanii. Miał obojga rodziców, lecz oni często kłócili się ze sobą. Tata był alkoholikiem i kiedy Dominic miał 12 lat, rodzice rozwiedli się. Razem z mamą zamieszkali u babci chłopaka, która dodawała im otuchy. Mimo wszystko, Dominic ciężko to przeżywał. 
       Natomiast około rok przed wyjazdem do Hollywood poznał dziewczynę. Był w niej szaleńczo zakochany i myślał, że jak tylko skończy pracę nad filmem, oświadczy jej się. Niestety ta nie pozwoliła mu na to i kiedy dowiedziała się o Mamma Mii, zerwała z chłopakiem twierdząc, że nie potrafi być w związku na odległość.

       Carolline stała się moją bliską przyjaciółką. Znalazłyśmy wiele wspólnych zainteresowań i po jakimś czasie czułam, że mogę dzielić z nią tajemnice. Odkąd poznałam Vanessę, myślałam, że nigdy nie znajdę równie dobrej przyjaciółki. Teraz jednak stwierdziłam, że Callie zasługuje na to miano. Co nie oznacza, że jest mi bliższa niż Van - nie, w żadnym wypadku. Za krótko się znamy. Miałam tylko nadzieję, że się polubią.
       Zapytacie może, jak moje relacje z innymi aktorami? Meryl Streep okazała się jedną z najmilszych postaci z obsady. W filmie grała moją mamę, ale w rzeczywistości odgrywała podobną rolę. Jako doświadczona aktorka dawała mi wiele rad i wspierała, kiedy coś mi nie wychodziło. Pierce Brosnan, Colin Firth i Stellan Skarsgård - grali trzech mężczyzn, wśród których znajdował się ojciec mojej postaci, Sophie. Byli tak zabawni, że nie raz cała załoga filmowa musiała przerywać kręcenie ze względu na ataki śmiechu. Nad filmem pracowali również członkowie zespołu Abba we własnej osobie. Pomagali nam w śpiewaniu itp.

      Pożegnaliśmy się z Hollywood, aby odwiedzić wyspę Skopelos. To tam miała się zacząć zabawa. Wyspa leży na wschód od Grecji, w przeciwieństwie do Zakintos. 
      Byłam przygotowana na przyjazd chłopaków i Vanessy. W przeddzień odwiedzin podekscytowana położyłam się spać. Długo to trwało zanim zasnęłam, lecz wstałam pobudzona jak nigdy. Szybko ubrałam przewiewną białą sukienkę (nareszcie byliśmy znowu w Grecji! To jedyny klimat jaki naprawdę mi odpowiadał - ciepło!) i, po uprzednim czekaniu na Carolline, udałyśmy się do portu.


~Brad



     Na początku grudnia przybyliśmy do Grecji. Mieliśmy ją w planach od samego początku trasy. Samolot zostawił nas w mieście Volos, stamtąd ekspresowym pociągiem udaliśmy się do jakiegoś portowego miasteczka i tam wsiedliśmy na statek. 
-Hej, hej, już widzę ląd! - wykrzyknął Tristan po godzinie rejsu.
-Że co?! - odparłem zdziwiony.
-Oj Tristan, Tristan - mruknęła Vanessa i położyła rękę na jego ramieniu. - To nie jest Skopelos, tylko Skiathos. Inna wyspa, która leży nam na drodze.
-Oh - jęknął blondyn.
       Opadłem zrezygnowany na krzesło na pokładzie.
-Nie przejmuj się stary, przecież już prawie jesteśmy! - pocieszył mnie Connor, który usiadł obok.
-Tak, tylko... Sam nie wiem. Czuję jakąś niepewność związaną z tym rejsem - wyznałem. - Może to przez to, że jesteśmy na morzu Egejskim, a nie Jońskim jak dotychczas - zaśmiałem się krótko.
-Możliwe - mruknął Con. - Idę po drinka, tobie też przyniosę, tak dla odprężenia.

      Przytaknąłem, a w międzyczasie wysłałem sms'a do Amy o treści "Mijamy Skiathos, natomiast Skopelos mamy na dwunastej! :3 " - "Aghh, nie mogę się doczekać ♥♥" - odpisała.
-Barmanka nie chciała mi dać tego, bo twierdziła, że nie mam osiemnastki - Connor podał mi drinka. -Dopiero jak jej powiedziałem, jak się nazywam, to załapała, że jestem z The Vamps - roześmiał się.
-Dzięki - odparłem.
-Jeszcze nie dawno nie sądziłem, że będziemy... sławni - stwierdził brunet z farbowaną grzywką.
-Dlaczego?
-Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami. - Teraz jest tak wielu wykonawców... Ciężko jest się wybić spośród nich.
-A myślisz, że my się wybiliśmy? - zapytałem "ciut" filozoficznie. - Ostatnio ludziom zdarza się nie patrzeć na talent, czy umiejętności. Chcą tylko oryginalności i tego, aby cię coś działo... Masakra - westchnąłem.
    
       Debatowaliśmy na ten temat dość długo, później dołączył do nas James. O dziwo, Vanessa spędziła ten czas sam na sam z Tristanem, lecz nie wiedzieliśmy co robili. Zauważyliśmy tylko delikatną zazdrość w oczach Connora, kiedy tamci wrócili rozochoceni. 
      Nagle poderwałem się z krzesła.
-To Skopelos! Na pewno! - wykrzyknąłem, kiedy z podniecenia prawie wyskoczyłem przez barierkę.
      Ze mną i Vanessą na czele podbiegliśmy do barierki obok miejsca, gdzie będziemy wychodzili.
-Szybciej, szybciej, szybciej! - poprosiłem.
  
      Po pięciu minutach niesamowitej niecierpliwości statek zatrzymał się. Szybko rozejrzałem się po porcie. Zwróciłem uwagę na złote włosy dziewczyny pochylającej się nad telefonem. Zaraz po tym jej koleżanka brunetka puknęła ją w ramię, a złotowłosa podniosła głowę. To Amy, od razu wiedziałem! Westchnąłem w duchu. Jakiś pan otworzył barierkę, a ja bez zbędnego ociągania wybiegłem na ląd. Amanda zrobiła to samo i rzuciła mi się w ramiona. Oplotła swoje nogi wokół mojego pasa, a ja podparłem je rękoma. Delikatnie, lecz z uczuciem chwyciła moją twarz i oddała czuły pocałunek. O tak, takiego przywitania się spodziewałem.
-Ach, ci zakochańcy... - powiedziała gdzieś z tyłu Callie, którą poznałem poprzez rozmowy na Skype'ie.
-Nawet nie wiesz, jak tęskniłam - powiedziała Amy patrząc w moje oczy (ach te jej morskie tęczówki...!)
-Ale ja chyba tęskniłem bardziej - powiedziałem i zaśmiałem się cicho.
-Oj, chyba nie - dziewczyna zaczęła się ze mną droczyć.
-AMY! - wykrzyknęła Vanessa, podbiegła do przyjaciółki i objęła ją mocno.
-Hej, a my?! - dołączyli się chłopcy i objęli się wszyscy na raz.
      Roześmiałem się i korzystając z okazji przywitałem się z Carolline.
-Hej, Callie - powiedziałem i wyciągnąłem ręce na znak, że chcę ją przytulić.
       Ta natomiast oparła dłonie na biodrach i spojrzała na mnie karcąco. Zaraz dołączyła do niej Amy i stanęła w takiej samej pozie. Mrugnąłem z niedowierzaniem - miały tak podobny wyraz twarzy! Podrapałem się po głowie.
-Nie to nie - wzruszyłem ramionami.
       Amanda podeszła do mnie, dała całusa w policzek i złapała za rękę.
-Nie muszę przedstawiać wam Callie, bo już się zdążyliście poznać - stwierdziła patrząc na pozostałych.
       Postanowiliśmy na początku przejść się razem na pizzę. Po drodze szepnąłem do Amy.
-Popatrz na Trisa. Patrzy na Callie jak urzeczony, to aż niewiarygodne w jego przypadku!
-Myślisz, że mogliby być ze sobą?
-Czemu nie? Przydałoby mu się to.
-A Vanessa nic z nim ostatnio...? No rozumiesz - spytała.
-Za dużo nie wiemy. Tyle tylko, że zniknęli dziś na statku gdzieś razem - wyjaśniłem. - Myślisz, że oni mogliby...?
-Właśnie nie sądzę... Ale Van jest nim ostatnio taka zafascynowana.
-Co plotkujecie? - zapytał nas nagle Connor.
     Nastąpiła krępująca cisza. Nie mogliśmy mu powiedzieć, że rozmawialiśmy o Vanessie i Tristanie. Nadal nie wiedzieliśmy, czy Con wciąż coś do niej czuje, czy nie.
-A kto powiedział, że plotkujemy? - odparłem pytaniem na pytanie.
-Stęskniliśmy się za sobą, więc rozmawiamy - powiedziała Amy specyficznym tonem i puściła mi oko.
-Okey - Connor odpuścił.

      W pizzerii dołączył do nas Dominic. Amy musiała powiadomić go w między czasie. Czemu poczułem lekkie uczucie zazdrości?
-Dominic Cooper - przedstawił się, a my zrobiliśmy to samo.
     Usiedliśmy przy jednym z największych stolików i zaczęliśmy przeglądać menu.
-Jaką bierzemy? - mruknąłem.
-Dwie duże - powiedzieli na raz James i Dominic.
-Są prawie sami faceci, musimy się najeść! - poparł ich Tristan.
-Okey, tylko nie bierzmy z oliwkami, bo ich nie znoszę - powiedziała Amy.
      Po tym wszyscy po kolei zaczęli wymieniać, czego w owej pizzy ma nie być, ponieważ a to tego nie lubią, a to są uczuleni itd.
-Hej, hej, spokojnie - próbowałem zapanować nad sytuacją - Może weźmy po prostu margheritę? - przytaknęli.
     Tristan poszedł do lady i zamówił naszą pizzę, przy okazji kupując dla każdego po Coli. Siedzieliśmy w ciszy, dziewczyny piły swoje napoje. W pewnym momencie przyłapałem Dominica na kurczowym patrzeniu się na Amandę, która siedziała naprzeciwko niego. Dziewczyna miała na sobie luźną sukienkę, z dużym dekoltem. Nie musiałem się domyślać, gdzie kierował się jego wzrok. Spojrzałem na niego piorunująco, po czym powoli objąłem Amy ramieniem. Ta zdziwiona popatrzyła na mnie, jakby chciała spytać, o co chodzi? Nie odpowiedziałem tylko spróbowałem nawiązać jakiś temat, aby rozładować sytuację.
-Zawsze chciałem poznać Brosnana. W końcu zagrał Bonda!
-Miły facet - stwierdziła Callie.
-Dość zabawny - dodała Amy.
-Szczerze mówiąc, to nie lubię gościa - Dominic wzruszył ramionami.
       Dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone.
-A Colin Firth? Moja mama się w nim kocha - wyznała Vanessa.
-Trochę fajtłapa, ale naprawdę sympatyczny - zaśmiała się Amy.
-A widzisz? Martwiłaś się, jak to będzie, a tymczasem aż za dobrze ci tam u nich! - Con zwrócił się do Amandy.
      Nie było to chyba zbyt dobre stwierdzenie, bo znów nastąpiła krępująca cisza. Na całe szczęście właśnie usłyszeliśmy wibracje naszego "numerka". Oznaczało to, że nasza pizza jest gotowa i mamy ją odebrać.

     Skończyliśmy posiłek i zastanawialiśmy się, co będziemy robić dalej? Bardzo chciałem spędzić czas sam na sam z Amy, lecz do tej pory nikt nam na to nie pozwolił.
-Może chodźmy na plażę? - zaproponowała Callie, kiedy siedzieliśmy na ławce w parku blisko pizzerii.
-Zimno będzie - odparła Amy. - Jest grudzień!
      Myślałem, jak to zrobić, aby taktownie pożegnać się z resztą i zostać tylko z Amandą. Na szczęście, Tris odczytał moje myśli i powiedział:
-Hej! Siedzimy tu tak już jakieś piętnaście minut... Znajdźmy sobie zajęcie, a Amy i Brad niech spędzą trochę czasu razem. Sami - powiedział podkreślając ostatnie słowo. - W końcu nie widzieli się długo.
      Wszyscy przytaknęli i tylko Dominic nie miał w pełni zadowolonej miny. Nie podobał mi się ten facet! Posłałem Tristanowi wdzięczne spojrzenie, że wyręczył mnie w kwestii odłączenia się, po czym zaproponowałem Amandzie spacer.

 

~Amy



     Wstaliśmy z Bradem z ławki w parku. Postanowiliśmy przejść się lasem, który rósł wzdłuż plaży. Złapałam chłopaka za rękę i spytałam;
-I jak trasa?
-Jest cudownie... Ale bez ciebie to nie to samo - westchnął Bradley.
-Obiecaliśmy sobie, że będziemy się dobrze bawić nie zważając na dzielące nas kilometry - wytknęłam mu. - Uwierz, że miewam dni, kiedy mam wrażenie, że to wszystko nie ma sensu. Bo po co mam robić cokolwiek, jak nie mogę być blisko ciebie?
-Może nie przejmujmy się tym? - zaproponował Brad. - Przecież to nie będzie trwało wiecznie, może ponad rok. Ile może się w tym czasie zmienić?
-No właśnie, ile? - wyznałam swoją niepewność po czym starałam się podać dobre argumenty. - Dziewczyna Dominica zer...
-Amy, co mnie obchodzi jakaś dziewczyna Dominica? - wyczułam lekkie zdenerwowanie w głosie chłopaka. - To, że ich związek nie był stały, to nie znaczy, że nasz nie jest. Wierzę, że będziemy razem jeszcze długo, jak nie całe życie i wydaje mi się, że ty chyba też.
      Wzruszyło mnie trochę to, co powiedział. Urocze, że mówił o nas, jakbyśmy mieli się kiedyś pobrać. Wow, nawet wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, co dalej. Do tej pory była to tylko "wielka miłość nastolatków", ale musiałam przyznać, że spodobała mi się wizja mnie i Brada, jako małżeństwo.
-Tak, ja też w to wierzę - szepnęłam zgodnie z prawdą i wtuliłam się w chłopaka.
      Szliśmy leśną ścieżką w ciszy. Napawaliśmy się chwilą bliskości, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie będzie ona trwała długo. Chłopcy mogą zostać na Skopelos jedynie na trzy dni. Trzy dni, które musieliśmy wykorzystać maksymalnie.
-Chodź pokażę ci coś - powiedziałam w pewnym momencie do Brada wyrywając nas z zadumy.
      Zaprowadziłam go nad zatokę, w której wodach pięknie odbijał się księżyc. Wcześniej nie wiedziałam, że to miejsce jest aż tak cudowne.
-Będziemy tu nagrywać niektóre sceny - wyjaśniłam chłopakowi. - Między innymi...
      Zatrzymałam się, ale nie dlatego, że zapomniałam, jakie sceny mamy tu kręcić. Wiedziałam to aż zbyt dobrze.
-Między innymi, co? - spytał Brad, lecz nie wyczuł mojej niepewności.
-Jakby to... Dominic zagra mojego narzeczonego, więc... Nie obejdzie się bez pocałunków.
      Bradowi trochę zrzedła mina, lecz po chwili zastanowienia odparł:
-Przerabialiśmy to już przy Nędznikach parę lat temu, pamiętasz? Jesteś aktorką, a ja się do tego muszę przyzwyczaić - uśmiechnął się, aby potwierdzić swoje przekonanie.
-Jak ja się cieszę, że to właśnie ty jesteś moim chłopakiem - powiedziałam i chciałam go pocałować, lecz było dość ciemno i nie zauważyłam, że trochę zmienił swoją pozycję. Zaczęłam lekko upadać z, na szczęście, niewielkiego kamienia. Brad złapał mnie w locie i przysunął moją twarz do swojej.
-Ty niezdaro - mruknął po czym złączył nasze usta w pocałunku.
      Po jakichś trzech minutach przestaliśmy.
-Idziemy popływać? - zapytał mnie chłopak, na co ja wybałuszyłam oczy.
-Jest grudzień i woda jest zimna!
-Byliśmy w Polsce nad morzem. Dla nich taka temperatura wody jak u nas w zimę to coś naprawdę ciepłego! - stwierdził.
-Poza tym, nie mam na sobie kostiumu - dodałam usatysfakcjonowana, że znalazłam dobrą wymówkę. Na prawdę nie chciałam kąpać się w to zimno!
-Co za problem? - Brad wydawał się być zdziwiony.
-Czy ty myślisz, że...? - zapytałam zdziwiona i trochę rozbawiona zarazem. - Coś ty się taki niegrzeczny zrobił?
-Spokojnie, nic nie sugeruję - obronił się. - Miałem na myśli tylko to, że możesz kąpać się w bieliźnie, a nie w kostiumie. Jestem tu tylko ja, więc co za różnica?
-Ach, no dobrze... Namówiłeś mnie - powiedziałam zrezygnowana.

      Odwróciłam się od chłopaka i zdjęłam sukienkę, a ten w tym samym czasie rozebrał się do bokserek. Powoli skierowałam się w stronę wody. Poczułam jak gęsia skórka pokrywa moje ciało.
-Zimno ci? - zapytał Bradley przytulając mnie od tyłu.
-No... Tak.
-No to zaraz będzie ci cieplej! - wykrzyknął i wziął mnie na ręce.
-Coo? Brad, nawet nie próbuj! - protestowałam.
      Niestety moje wołanie na nic się nie zdało, ponieważ po chwili poczułam, jak wpadam do zimnej wody. Wynurzyłam się powoli próbując złapać oddech.
-Nic ci nie jest? - Brad dotknął mojego ramienia cicho chichocząc.
-TY MNIE PYTASZ, CZY NIC MI NIE JEST?! - wykrzyknęłam do niego. - Po tym jak wrzuciłeś mnie zmarzniętą do jeszcze zimniejszej wody? Brad!
       Nie czekałam długo i sama również "utopiłam" chłopaka.
-I co, tak ciepło? - zapytałam z satysfakcją, chociaż moje zęby szczękały z zimna.
-Mnie jest cieplej niż tobie - wytknął mi język, lecz widziałam jak się trzęsie.
-Może stąd wyjdźmy zanim się przeziębię? Nie mogę grać i jednocześnie kaszleć!

      Wyszliśmy z wody na plażę, a ja założyłam swoją sukienkę. Nadal było mi zimno od wody, której nie miałam czym wytrzeć.
-Użyj tego - mruknął Bradley rzucając do mnie swojego T-shirta.
-Nie, nie, nie. Ty musisz go założyć - oparłam się.
-To założę go, jak się wytrzesz - wzruszył ramionami.
       Zrobiłam jak powiedział, lecz nie na tym się skończyło. Dał mi jeszcze swoją bluzę i dopiero skierowaliśmy się w stronę niewielkiego hotelu w centrum miasta. Kiedy miałam wejść do mojego pokoju, który dzieliłam z Callie, Brad oznajmił, że wpadnie za chwilę. Otworzyłam drzwi, a tam ujrzałam coś niewiarygodnego. Pewnie już wiesz co. Ale to było jeszcze dziwniejsze niż całująca się Vanessa z Connorem te parę lat temu.
      Tristam siedział obok Carolline i obejmował ją ramieniem. Brunetka w tym czasie włączyła jakiś filmik na swoim tablecie. Oglądali go razem, śmiali się, co chwila na siebie spoglądali. Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Ciekawe było to, że była godzina dwunasta w nocy, a Tristan siedział w naszym pokoju. Tristan, ten Tristan, który nigdy nie miał dziewczyny.
-Witajcie papużki - mruknęłam zdejmując buty.
      Tris pisnął, ale Callie nadal była spokojna.
-Czemu wróciliście tak późno? Coś się stało? - zapytała.
-Niee... Tylko zaliczyłam kąpiel w zimnym morzu - wzruszyłam ramionami. - A wy? Jak długo tu siedzicie?
-Eeee - zaczęli się jąkać. - Nie wiem - odparł Tris.
-Dobra, Tris, sorrki, ale spadaj. Muszę się przebrać - powiedziałam popychając go.
-Widzimy się jutro - Carolline uśmiechnęła się do blondyna.
      Chłopak posłusznie wyszedł i dopiero wtedy zauważyłam w co ubrana była moja przyjaciółka.
-Czemu masz jego bluzkę na sobie? - zapytałam. - Boże święty, czy wy...?
-Amy! Coś ty, nie jestem taka! - wystraszyła się dziewczyna. - Zabrałam mu ją, bo też uwielbiam panterkę.
-Zdjęłaś mu ją na siłę, czy rozebrał się specjalnie dla ciebie? - zaśmiałam się.
-Chłopcy grali w kosza, a James i Con zajęli łazienki w ich pokoju, więc Tris przyszedł do nas, aby się odświeżyć.
-Czyli siedzisz w jego przepoconej koszulce?
-Na to wygląda - przyznała Callie.
-Podobacie się sobie. To widać - uświadomiłam dziewczynie.
-Wiem... - westchnęła Carolline, która najwyraźniej nie zamierzała ukrywać uczucia.
-Nie chcę cię zawodzić, ale Tristan nigdy nie miał dziewczyny.
-Serio? Nic na to nie wskazuje. Nawet wydaje się być wprawiony, że tak to nazwę. Od razu domyślił się, co podoba mi się w chłopakach i to właśnie te strony okazywał najbardziej.

       Brad wpadł do naszego pokoju będąc w samych spodniach. Położył się na moim łóżku, mruknął po drodze "Hej Callie", a potem złapał mój telefon.
-Nie zgadniesz hasła - wytknęłam mu język.
-Ja nie zgadnę? - zapytał rzucając mi wyzwanie.
     Pomęczył się chwile i zaraz po tym odwrócił telefon ukazując mi odblokowany ekran. Zorientowałam się, że wszedł na Instagrama. Oczywiście nie mógł powstrzymać się od nagrania wideo.
-Łóżko Amy jest wygodne - powiedział do kamery.
-BRAD! To brzmi dwuznacznie, nie gadaj takich głupot - krzyknęłam na niego.
      Chłopak odwrócił kamerkę.
-Mrrr, zobaczcie jak się rzuca.
     Zrobiłam tzw. facepalma i wyciągnęłam rękę w celu odebrania chłopakowi mojego telefonu. Niestety zdążył opublikować wideo.
-Ty pacanie! - powiedziałam i uderzyłam go poduszką w głowę.
     W tym czasie Callie dusiła się ze śmiechu.
-No już, do widzenia panu - mruknęłam do Brada. - Wystarczająco dzisiaj narozrabiałeś.
     Chłopak nie kłócił się tylko wstał. Zatrzymał się jednak w drzwiach.
-Kocham cię - szepnął.
     Podeszłam do niego, pocałowałam i również szepnęłam:
-Dobranoc.
     Udało mi się zamknąć drzwi, zgasiłam światło i położyłam się do łóżka.
-A teraz opowiadaj. Co robiliście z Tristanem? - szepnęłam do Carolline leżącej po drugiej stronie pokoju i zapaliłam lampkę nocną.
-Nie ma tu nic do opowiadania - ucięła dziewczyna krótko.
-Oj, nie udawaj. Nic? Nie zapytał cię, czy chcesz z nim być?
-Tego nie powiedziałam.
-Więc? - próbowałam dociec.
-Amy! Eh... W pewnym momencie miałam wrażenie, że o to spyta, ale nagle się zaciął, jęknął, jakby sobie coś przypomniał i na tym skończył - wyznała.
-Oh... Spokojnie, wybadam to później - pocieszyłam ją.

       Następnego dnia mieliśmy wolne od filmu, więc postanowiłam spędzić "babski dzień". Z Callie i Van zwiedziłyśmy wyspę idąc kawałek brzegiem morza, a wracając miastem. Poszłyśmy na lody, a później do kina. Obejrzałyśmy sobie "Wielkie Wesele" * i zataczając się ze śmiechu wróciłyśmy do hotelu. Wieczór nie był jeszcze tak późny, więc wraz z chłopakami poszliśmy do hotelowej restauracji na kolację. Zauważyłam, że Vanessa i Carolline zakolegowały się ze sobą bardzo i podejrzewałam, że jeszcze trochę i stworzymy trójkę bliskich sobie przyjaciółek. Relacje Callie zmieniły się trochę od poprzedniego wieczoru, więc szeptem zapytałam ją, o co chodzi.
-Już nie jesteś tak szaleńczo zakochana w Tristanie?
      Vanessa musiała usłyszeć, co mówię, więc odpowiedziała zamiast Callie.
-To przeze mnie. Później ci opowiem.
      Spojrzałam na nią zaintrygowana, lecz posłusznie nie dopytywałam, co miała na myśli.

----
*Prawdziwa Amanda Seyfried grała w Weselu, ale postanowiłam się trochę tym pobawić i napisać, że oglądała ten film ;D



~Brad



     Siedzieliśmy sobie w hotelowej restauracji i zajadaliśmy kolację. Zauważyłem poważną zmianę w stosunkach Connora i Vanessy, natomiast Tristan udawał, że wcale wczoraj nie był zakochany w Carolline.
-Co jest z tobą i Van? Pokłóciliście się? - szepnąłem do Cona, który siedział obok mnie.
-Co? Nie, dlaczego pytasz? - odparł za szybko, aby to było prawdą.
-Connor, przecież widzę...
-Wyjaśnię ci później, ok? - poprosił, więc przytaknąłem.

      Po kolacji wróciliśmy do swoich pokoi, a przed wejściem przypomniałem Amy, że przyjdę do niej za parę minut. Ta jednak zaproponowała co innego, mianowicie to, abyśmy wszyscy spotkali się w pokoju The Vamps, który był największy. Zgodziłem się i poszedłem przebrać się w piżamę. W między czasie zagadałem do Connora.
-Gadaj, co znowu jest z tobą i Vanessą?
-Ze mną? Tristana spytaj - basista się naburmuszył.
      James zagwizdał, a ja dałem znak Trisowi, żeby się tłumaczył.
-Dlaczego niby ja? Vanessa jest moją przyjaciółką! - bronił się.
-Connora podobno też, a zachowuje się jakby był zazdrosny o to, że to ty spędzasz z nią najwięcej czasu - wyjaśniłem.
-Kto powiedział, że jestem zazdrosny?! - Con już naprawdę się zdenerwował.
-Chłopaki, nie kłóćcie się... - mruknął James.
-To on stwierdził, że niby kręcę z Vanessą! - odpowiedział Tristan z krzykiem.
-Kiedy niby coś takiego powiedziałem?!
-Przed dwoma minutami?
-Nie przypominam sobie, więc przestań mnie obwiniać!
-To ty zacząłeś!
-Hej, cisza! - krzyknąłem do nich, lecz w tym momencie do pokoju weszły kolejno Vanessa, Amy i Callie.
-Przeszkadzamy w czymś? - zapytała blondynka unosząc brwi do góry.
-Ci panowie są niezadowoleni - odparł James wskazując na kłócących się przed chwilą chłopaków.
-Jakbyśmy nie słyszały, co mówili... - powiedziała niby to pod nosem Carolline, a Van i Amy skarciły ją wzrokiem.

        Atmosfera była dość nieprzyjemna, a jakby tego było mało, do pokoju wpadł Dominic.
-Witam państwa! - wykrzyknął niezmiernie wesoły i nie zdawał sobie sprawy z tego, co działo się przed chwilą w tym pokoju.
-Weźmy się ogarnijmy i zagrajmy, nie wiem, w butelkę? - zaproponowała Amy.
-Hah, tak Amy, ty zawsze masz dobre pomysły - dodał Dominic.
       Popatrzyłem się na niego tak, aby wiedział, że ma trzymać się z daleka od mojej dziewczyny. Spełnienie tej prośby mogło być jednak ciężkie ze względu na rolę jaką grał w filmie.
       Przystaliśmy na propozycję Amandy, rozsiedliśmy się w kółku na środku pokoju i wyciągnęliśmy pustą butelkę.
-Ja kręcę pierwszy - powiedziałem i tak właśnie zrobiłem.
       Wylosowałem Connora. Kazałem mu wybiec na korytarz w samych bokserkach, co po dłuższych protestach, lecz w końcu zrobił. Po kolei losowaliśmy różne osoby, a kiedy znów przyszła kolej na mnie, a butelka wybrała Tristana, powiedziałem.
-Dobra, zacznijmy prawdziwą butelkę - uśmiechnąłem się szyderczo. - Pocałuj Carolline. W usta.
        Tristan i dziewczyna wybałuszyli oczy, lecz nikt nie protestował. Usłyszałem tylko, jak chłopak głośno przełknął ślinę.

~Tris

      Brad wylosował mnie. Mruknął coś, że teraz zacznie zabawę, po czym okazało się, że mam pocałować Carolline. Co sobie ten głupek pomyślał? To nie prawda, że nigdy nikogo nie całowałem, ale nie chciałem tego robić od tak. Niestety, nie mogłam okazać się mięczakiem, więc powoli przysunąłem się do Callie.
      Podobała mi się, oj tak. Ale co z tego, jak w ogóle nie znałem się na dziewczynach? Brunetka spojrzała na mnie wyczekująco. Ona miała nogi podkulone pod siebie, a ja usiadłem po turecku. Westchnąłem i jedną ręką złapałem podbródek Callie. Zdawałem sobie sprawę z tego, że cała reszta skupia swój wzrok tylko na nas. Jakby nie mogli się odwrócić, to by dużo ułatwiło.
      Dziewczyna pomogła mi trochę i sama również przysunęła swoją twarz do mojej, po czym złączyła nasze usta. Kurczę, była dobra. W totalnym przeciwieństwie do mnie, bo przecież nie miałem żadnego doświadczenia w całowaniu.


~Amy



     Został nam jeszcze jeden wspólny dzień z The Vamps i Vanessą. Z rana postanowiłam wypytać moje przyjaciółki o ich relacje z Tristanem. Wczoraj przy kolacji nie zdołały mi tego wyjaśnić.
-No to możecie się tłumaczyć - uśmiechnęłam się do nich zachęcająco, kiedy gotowe do wyjścia czekałyśmy na śniadanie.
-Co masz na myśli? - zapytała Van.
-To wczoraj przy kolacji... Tristan.
-Aaa... No tak - przytaknęła. - Nie zdążyłyśmy ci wcześniej wyjaśnić...
      Uniosłam brwi do góry i założyłam ręce na piersiach.
-Kontynuuj.
-To może powiem za ciebie - zaproponowała Callie wiedząc, że Vanessa była dość nieśmiała. - Jeśli chodzi o mnie i Trisa... To prawda, cały czas mi się podoba. Ale później dowiedziałam się o pewnym... hmm... planie, jaki on i Van uknuli.
-Mianowicie?
     Dziewczyny popatrzyły na siebie niepewnie.
-Connor cały czas podoba się Vanessie i, żeby sprawdzić, czy on cały czas czuje to samo postanowiła sprawiać wrażenie, że lubi Tristana -  powiedziała Callie jednym tchem.
     Głośno wypuściłam z siebie powietrze. Cicho zachichotałam.
-Vanessa? Od kiedy ty takie skomplikowane operacje planujesz? - powiedziałam z ironią, lecz zaraz po tym usiadłam obok przyjaciółki i łagodniej dodałam: - Nie łatwiej było po prostu spytać? Przecież mogłaś mi powiedzieć! Ja bym się skontaktowała z Conem i nie byłoby problemu. A teraz widzę, że jeszcze Tristan jest w to wmieszany i Callie...
     Van westchnęła.
-Masz rację... Ale co teraz powiedzieć, aby nie dowiedzieli się, o co chodziło? Już wczoraj się kłócili.
-A ja wiem o co! - dodała Carolline.
-O co?! - powiedziałyśmy na raz z Vanessą zdziwione.
-Eee... To nie słyszałyście? Ktoś krzyczał, że niby Connor jest zazdrosny o Vanessę, bo ona więcej czasu spędza z Tristanem niż z resztą. Później Con niby wielce zaprzeczał, ale nie wierzyli mu.
-Naprawdę? - wiadomość zaskoczyła Van.
-Chyba musicie pogadać - przyznałam mając na myśli ją i Connora.


        Po śniadaniu poszliśmy na basen. Nasza ósemka składająca się z Connora, Tristana, Jamesa, Brada, Vanessy, Callie, mnie i, o dziwo, Dominica odwiedziła Aqua Park - Skopelos. Graliśmy razem w wodną siatkówkę, chłopcy ścigali się, a ja z dziewczynami momentami opalałyśmy się na dworze.
-Amy! Chodź, zjedziemy na zjeżdżalni! - krzyknął w pewnym momencie Brad z drugiego końca basenu.
-Nieee, nie chcę! - odkrzyknęłam nie ruszając się z miejsca.
-Dlaczego?!
-Ja boję się takich zjeżdżalni - cały czas krzyczeliśmy, więc wszyscy ludzie na basenie nas słyszeli.
-Ze mną nie będziesz się bała!
-Braaad!
-No chodź! Nie będziemy się widzieli tyle czasu.... Jak nie teraz to kiedy? Chcę jak najlepiej pamiętać ten wypad, aby utkwił mi w pamięci na długi czas, kiedy nie będzie cie przy mnie. A zjeżdżalnia jest do tego najlepszym wyjściem - powiedział uroczym głosem tak, że nie mogłam się oprzeć.
       Pobiegłam w jego stronę, żeby go przytulić i kiedy już prawie byłam przy Bradzie, poślizgnęłam się. Na całe szczęście chłopak zareagował i złapał mnie. Ludzie, którzy słyszeli naszą rozmowę i widzieli mój prawie-upadek, westchnęli. Dałam Bradowi buziaka w policzek, a ten trzymając mnie za rękę zaprowadził na zjeżdżalnie. Korzystając z chwili samotności zapytałam:
-Brad... Czemu wy wszyscy tak kłócicie się z Dominiciem?
-Ja się z nim nie kłócę. Denerwuje mnie tylko to, jak on na ciebie patrzy - przyznał Bradley i spojrzał w inną stronę.
-Powinieneś wiedzieć, że ja z nim... nie mogłabym... nic bliżej niż przyjaciele - nie wiedziałam jak wyrazić to, co chciałam powiedzieć.
         Brad przystanął na chwilę, zaczesał pasmo moich włosów za ucho i patrząc mi w oczy powiedział:
-Przecież ufam ci, Amy. Tylko boję się, że mogę cię kiedyś stracić. A jesteś najlepszym co mi się w życiu przytrafiło.
          Przytuliłam go.
-Chodźmy już na tą zjeżdżalnie. Bo się rozmyślę! - zaśmiałam się.
         Na szczycie schodów, gdzie znajdował się wylot rury do zjeżdżania usiadł Brad, a ja pomiędzy jego nogami. Chłopak jedną ręką objął mnie w talii, a drugą odepchnął się od ściany, aby ruszyć.
-Teraz spokojnie, niczego się nie boimy - szepnął mi do ucha.
       Zjeżdżaliśmy naprawdę szybko i bałabym się, ale w ramionach Brada czułam się bezpiecznie.


     Po basenie poszliśmy na obiad, a później musieliśmy pożegnać się z The Vamps i Van.
     I znów podobna scena. Tym razem zamieniliśmy się rolami. Chłopcy i Vanessa stali z walizkami, a to ja miałam ich pożegnać Stojąc przed przyjaciółmi powiedziałam tylko:
-Daliśmy radę wcześniej, damy i teraz, co? - uśmiechnęłam się.
      Przytaknęli i przytuliłam wszystkich po kolei. Callie czule pożegnała się z Tristanem, słyszałam, jak mówiła, że marzy o kolejnym spotkaniu.
      Ode mnie Bradley dostał całusa, powiedzieliśmy sobie jeszcze kilka miłych słów.

      I statek odpłynął znów rozciągając liny łączące mnie i moich przyjaciół.



I oto już Rozdział 4# :3
Myślę, że nadrobiłam w tym rozdziale braki z poprzedniego, który był króciutki c;

Dużo się dzieję, liczę na to, że wam się podoba ^.^

I muszę spytać, bo do tej pory tego nie zrobiłam: Co sądzicie o nowych bohaterach? Dominicu i Carolline? oraz Jakie są wasze reakcje, co do relacji Tristana i dziewczyn? A obawy Brada, co do Dominica? Macie absolutne prawo do rozpisywania się w komentarzach :D

Wszelkie zażalenia czy pomysły możecie składać właśnie w komentarzach c;
Dziękuję wam za poświęcanie czasu i czytanie moich "wypocin" ;D To dużo dla mnie znaczy, gdy wiem, że ktokolwiek jest tym zainteresowany.

Przy okazji polecam wam nową piosenkę Taylor Swift - Blank Space (KLIK) Słuchałam jej dość długo podczas pisania rozdziału, więc stwierdziłam, że mogę wam ją dodać ;3

Pamiętajcie o Asku i Facebooku! c;

10 komentarzy = Rozdział 5#

Pozdrawiam,
Marysia ♥ 

piątek, 21 listopada 2014

~2~ Rozdział 3#: "Somebody to You"

Przeczytaj ~2~ Rozdział 2#


~Amy


     Nasz najbliższy tydzień zapowiadał się bardzo obiecująco. Mieliśmy w planach próby piosenek do filmu, a także ćwiczenia pierwszych scen. Dostaliśmy również scenariusz - wszyscy byli nim zachwyceni. Jak się okazało, moje obawy przed wyjazdem były zbędne. Callie oraz Dominic zapewniali mi świetne towarzystwo, a inni aktorzy grający dorosłe postacie również nas polubili. Tak naprawdę, wszyscy się dogadywaliśmy.
       Przyszedł poniedziałek. Myślałyśmy, ba, wręcz byłyśmy pewne, że Woody zawiezie nas do studia nagraniowego i to tam będziemy ćwiczyć muzykę. Zaskoczył nas, ponieważ okazało się, że próba odbędzie się... w hotelu. Na parterze znajdowała się nieduża sala z fortepianem, gdzie czasami odbywały się koncerty. To tam przybył kompozytor i jego asystent. Do mnie i Carolline dołączył Dominic, po czym weszliśmy na salę. Przywitaliśmy się i przez chwilę nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Jak na razie, postanowiliśmy przećwiczyć wasze piosenki. Do tych z dorosłymi przejdziemy później - wyjaśnił nam kompozytor swoim grubym basem i uśmiechnął się.
        Jego asystent, wysoki, z dość długimi blond włosami, przejrzał kilka kartek po czym oznajmił:
-Tutaj wasz tekst - podał nam papier. - Na pewno wiecie, że w oryginale piosenki te śpiewa Abba. Po przesłuchaniu waszych wcześniejszych wykonań, stwierdziliśmy, że dacie sobie radę.
 
        Zerknęłam na kartki i moim oczom ukazał się tekst dobrze znanej mi piosenki zespołu Abba. "Lay all your love on me", bo tak się nazywała, była jedną z moich ulubionych i zawsze marzyłam aby ją zaśpiewać. A Mamma Mia! była do tego idealną okazją. Woody potrafi znaleźć role swoim podopiecznym...
-Kurczę... - jęknął Dominic.
         Popatrzyłam na niego krytycznym wzrokiem:
-Jakiś problem? - zapytałam unosząc brwi do góry na znak zdziwienia.
-Nie... Nie, tylko to jest naprawdę długie! - powiedział i podrapał się w tył głowy.
-Oj, nie przesadzaj! - odparłam lekko oburzona - Dasz radę nauczyć się paru linijek tekstu.
        Kompozytor i blondyn zaczęli cicho chichotać.
-A ty... Carolline? - zwrócił się asystent.
-Callie - poprawiła go.
-Tak, Callie... Trzymaj tekst piosenek, które zaśpiewasz razem z Amandą...
-Amy! - krzyknęłam przelotnie.
-Wy macie jakąś manię na punkcie tych imion? - zapytał nas asystent. Zaśmiałyśmy się.
-Nieważne! - wtrącił się kompozytor - Może byśmy się przestawili, co? Nazywam się Theodor Waller, a to jest Tony Karn - podał nam rękę. - Was już znamy.
         Theodor usiadł przy fortepianie, a mi i Dominicowi kazał stanąć przy nim. Dla Callie nie było na razie pracy, więc udała się do restauracji w hotelu.
-Znacie tą piosenkę? - zapytał nas Tony.
-Uwielbiam ją! - przyznałam szczerze.
-Tak, znam - przytaknął Dominic.
-No to spróbujemy - zaproponował Theodor i zaczął grać na instrumencie. - Dominic możesz zacząć - dodał.
         W odpowiednim momencie chłopak zaczął śpiewać piosenkę, której tekst musiał czytać z kartki. Jego głos był nietypowy i chciało mi się śmiać. Zaczęłam chichotać, a kiedy kończył i ja powinnam zacząć, podbiegłam do niego i złapałam za brzuch. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, łącznie z Theodorem i Tonym. ** fragment tego **
         Ciężko było mi wyobrazić sobie, że będę śpiewała o miłości do... Dominica. Tak, tak - jestem aktorką i udawanie jest u mnie na porządku dziennym. Mimo wszystko świadomość tego przyprawiała mnie do śmiechu.
       Nadeszła kolej na moją partię. Zaczęłam śpiewać refren brzmiący "Don't go wasting your emotions, lay all your love on me". Blondyn-asystent zaczął kiwać głową, Theodor w skupieniu grał na fortepianie, a Dominic patrzył na mnie specyficznym wzrokiem. Zarumieniłam się, jak zawsze.
-Nieźle - powiedział, kiedy skończyłam.

         Kompozytor dał nam jeszcze parę wskazówek, podał teksty innych piosenek, jakie mieliśmy później śpiewać i na tym skończyliśmy. Skierowaliśmy się do naszych pokoi i oddaliśmy relaksowi.



~Brad



     Minął tydzień naszej trasy koncertowej, kiedy wpadłem na ciekawy pomysł. Postanowiliśmy z chłopakami i Vanessą nagrać specjalny filmik dla Amy. Chcieliśmy w ten sposób pokazać jej, jak bardzo za nią tęskniliśmy.
-Pytanie zasadnicze: co na tym filmiku będzie? - zapytał James, gdy omawialiśmy szczegóły planu.
-Moglibyśmy w tle puścić jakąś naszą piosenkę - zaproponował Connor.
-Dobry pomysł, ale którą? - podchwyciła Vanessa.
-Hmm... - mruknąłem - Może Somebody to You*? 
-Ale jej tekst nie ma nic wspólnego z tym, co chcemy powiedzieć - stwierdził Tristan.
-Dlaczego? Brad będzie śpiewał do Amy, że zawsze chciał być kimś dla niej. Wszystko się zgadza, tylko cofniemy się ze cztery lata w przeszłość - Con wzruszył ramionami.
-Myślę, że to dobry pomysł - poparła mnie Van - Jak chórem wykrzykniecie "Yeah you!" i wskażecie palcami do kamery, na pewno Amy się ucieszy.
-I moglibyśmy dodać do tego filmik z koncertu! - dorzuciłem podekscytowany.
-Myślę, że to wypali - przyznał James.
     Postanowiliśmy czym prędzej zrealizować nasz pomysł. Na jednym z koncertów poprosiliśmy nawet fanki, aby głośno śpiewały refren Somebody to you razem z nami. Przed tym dodaliśmy, że robimy to dla Amy i wyjaśniliśmy, czemu nie ma jej z nami. Vampettes dały z siebie wszystko.
     W filmie umieściliśmy również nasze wygłupy za kulisami, a także urywki codziennego życia i elementy wycieczek. Pokazaliśmy, jak jednego dnia, przed występem oblewaliśmy się wodą na scenie, jak urządziliśmy bitwę na poduszki w hotelu i jak skakaliśmy z wysokich skał do morza. Cały film był pełen śmiechu. Po ponad miesiącu pracy i zabawy dołączyliśmy do niego wykonanie STY i nagranie było gotowe.



~Amy



     Po całym dniu ciężkiej pracy i ćwiczenia ról do filmy padłam na łóżko w hotelowym pokoju. Złapałam laptopa i leżąc pod ciepłą kołdrą uruchomiłam przeglądarkę komputerową oraz Skype'a. Od razu napadli mnie moi przyjaciele.
Brad: Amy! Jesteś nareszcie <3
Ja: Hello c:
Brad: Mamy dla ciebie niespodziankę :3 Musisz pobrać sobie to tutaj --> <KLIK!!!>
Ja:  Nie mogę się doczekać ^.^

      Zaintrygowana pobrałam plik o nazwie "Niespodzianka dla Amy", który, jak się okazało, był filmikiem. Włączyłam go i moim oczom ukazał się napis "Somebody to you, Amy!" na tle wpadającego do morza słońca. Po paru sekundach napis zniknął i moim oczom ukazali się The Vamps na scenie. Wykrzyknęli głośno "Yeah you!" i wskazali na mnie, czyli wprost do kamery. Ujrzałam fragment koncertu. Później filmik, jak chłopcy z walizkami wchodzili na scenę, a także ich walka na pistolety z wodą. Chłopcy skakali po scenie, fanki krzyczały, a w tle rozbrzmiewało Somebody to You.
      W chwilach, w których pojawiał się Bradley, moje serce rosło, jak pompowany jego miłością balon. Biło coraz mocniej, a ja czułam wypełniające mnie ciepło, gorące jak lawa. Tak jak prawdziwa lawa po wybuchu balkonu niszczy domy i wszystko co napotka, tak ta lawa, która wypełniła mnie po poznaniu Brada miała podobne działanie. Wypaliła moje zmysły, tak, że nie mogłam myśleć rozsądnie, gdy tylko widziałam chłopaka. Wiedziałam, że to on był moją drugą połówką, tą, która idealnie do mnie pasowała. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nas rozłączono. Myślę, że moje życie nie miałoby wtedy sensu. Cała lawa miłości by zgasła.
      Po tym, jak filmik dobiegł końca, od razu zadzwoniłam do Brada.
-To było cudneee! - wykrzyknęłam, jak tylko odebrał. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
-Oj, nie ma za co! - odparł Connor, który nagle pojawił się obok mojego chłopaka.
-Uwierz mi, Con, że jest - droczyłam się z kuzynem.
-Jak ci powiemy, co innego zorganizowaliśmy, to naprawdę stwierdzisz, że ten filmik to pikuś - do rozmowy wtrącił się Tristan.
-Czekam - uśmiechnęłam się.
-Będziee... - zaczął Connor.
-Cicho, ja chcę to powiedzieć! - krzyknął do niego Bradley. - Ekhm, w grudniu będziecie w Grecji nagrywali sceny do filmu, prawda?
-Tak - potwierdziłam, a w mojej głowie zapaliła się lampka zaciekawienia.
-A tak się składa... Że my też tam będziemy! - dokończył podekscytowany.
-Czyli, że będziemy mogli się spotkać?! - chciałam się upewnić.
-Na to wygląda - odpowiedział Tristan.
-Uff... - westchnęłam i oparłam głowę o poduszkę za mną. - W takim razie, nie muszę się już tak martwić tą rozłąką.

     Razem cieszyliśmy się jeszcze przez ok. 15 min. po czym do mojego pokoju wpadła Callie. Wróciła dopiero późnym wieczorem, ponieważ odwiedziła ją siostra i razem zwiedzały Hollywood.
-Boże, Amy, masz zaciesz jakbyś wygrała w Lotto - stwierdziła na mój widok.
-Lepiej, Callie, lepiej!
      Koleżanka popatrzyła na mnie zdziwiona, a ja wyjaśniłam:
-W Grecji spotkamy się z The Vamps!
-Aaa! - wykrzyknęła równie uradowana, co ja i zaczęła skakać.
      Złapałyśmy się za ręce i skakałyśmy w kółko, jak małe dzieci cieszące się z nowej zabawki.
-Czyli będę mogła poznać Tristana? - spytała.
-A cooo? - odparłam. - Podoba ci się Tristan! Przyznaj się!
-Wcale nie! - odkrzyknęła i wybuchnęła śmiechem. Zawtórowałam jej.
-Nie udawaj: widziałam zachwyt w twoich oczach, kiedy się o tym dowiedziałaś - powiedziałam tonem, jak z telenoweli i udałam, że jestem jedną z takowych postaci.
-Amando! Moje sprawy sercowe, to moje sprawy sercowe, a nie twoje sprawy sercowe! - Callie podchwyciła temat i również udała aktorkę opery mydlanej.
      Roześmiałyśmy się po raz kolejny i wykończone padłyśmy na swoje łóżka. Carolline rzuciła we mnie swoją poduszką.
-To za te przypuszczenia odnośnie mnie i Trisa - powiedziała.
-Co chcesz? Pasowalibyście do siebie. A jak byśmy was nazywali?
-Nie rozumiem... Jakie nazywali?
-Mnie i Brada fanki zespołu nazywają Bramy - wyjaśniłam. - Takie połączenie imion. Wy bylibyście.. hmm... Trallie[czyt: Troli]? Trallie - Lallie [Troli-Loli] - znów się zaśmiałam.
-Amy, czego ty nie wymyślisz!

      Śmiałyśmy się i dogryzałyśmy sobie do późnej nocy, kiedy w końcu poszłyśmy spać. Nareszcie mogłam zasnąć spokojnie - spotkam się z przyjaciółmi za niecałe 2 miesiące! Tylko tego mi było potrzeba do szczęścia. Do tej pory martwiłam się, ile nie będziemy się widzieli, a tu taka niespodzianka... Nie mogłam doczekać się spotkania.

*Na razie przyjmijmy, że Demi Lovato nie śpiewała STY z chłopakami c;


A oto rozdział 3 ;3
Mam nadzieję, że włączyliście sobie ten filmik, który Brad kazał włączyć Amy c; Tam, w opisie, wszystko jest wyjaśnione c;

Cóż, ten rozdział nie jest zbyt długi, ale obiecuję nadrobić to w następnym! A będzie się działo ^.^ Możecie się tylko domyślać ;D

Mam nadzieję, że pamiętacie o tym, jak ważne są komentarze :3
Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, zapraszam na Aska lub Facebooka, linki w menu po lewej stronie c:

A tak zupełnie poza Thanksem... Nadchodzi zima! Jak to przeżywacie? Osobiście lubię, kiedy zima jest już biała, ale to zimno jest przerażające! :x
Przy okazji polecam wam lekturkę na zimowe wieczory ^.^ Książka autorki Marii Gripe, pt. "Agnes Cecylia - Niezwykła historia". Sama nie przeczytałam jej jeszcze całej, ale jestem nią zachwycona już teraz ;3 Jeśli lubicie książki trochę straszne, to to jest coś dla was ;D
I to tyle, hah :D
Pozdrawiam,
Marysia

10 komentarzy = Rozdział 4#


czwartek, 13 listopada 2014

~2~ Rozdział 2#: "Pierwszy dzień w trasie"

Przeczytaj ~2~ Rozdział 1#


~Brad


-Chyba już nas nie widzi - stwierdził James, kiedy statek prawie zniknął za horyzontem.
-Oh, naprawdę? - zapytał Tris z ironią.
-Dajcie spokój - odmruknąłem i skierowałem się w stronę lodziarni.
      Pół godziny temu, moja dziewczyna - Amy, wsiadła na statek, który miał ją zawieść do Grecji. Stamtąd poleci samolotem do Stanów Zjednoczonych, gdzie zacznie przygotowania do roli w filmie Mamma Mia!
      Tymczasem my, The Vamps i Vanessa Dunley, przygotowywaliśmy się do wyjazdu w trasę naszego zespołu.

       Szczerze przyznam, że byłem trochę załamany rozłąką z Amy. Wiedziałem, że nie będziemy widzieli się przez dłuższy czas. Przewidywałem, jak bardzo będę za nią tęsknić...
-Hej! Przestań smęcić, Brad! Idziemy na pizze - wykrzyknął Tristan i poklepał mnie po ramieniu.
       Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Liczyłem na to, że dzięki pizzy przestanę tęsknić za Amandą chociaż na chwilę, lecz mimo to cały czas myślałem tylko o niej.
-Brad, zachowujesz się, jakbyś świata poza nią nie widział - powiedział w pewnym momencie Connor.
-Odczep się - odparłem między jednym, a drugim kęsem.
-Taka prawda - poparł Con'a James rozciągając się na kanapie.
-Czujemy się urażeni, Bradley - powiedział ciut za wysokim głosem Tris, a wszyscy, oprócz mnie, roześmiali się.

        Parę godzin później odbyliśmy podobną drogę, co Amy, z tą różnicą, że... nie lecieliśmy do Stanów. Z samolotu wysiedliśmy w Hiszpanii, gdzie odbyć się miał pierwszy koncert z naszej trasy. Zatrzymaliśmy się w hotelu (kto zwraca uwagę na nazwy?!) w Madrycie, ja i chłopcy w jednym, a Vanessa w drugim pokoju. Wszyscy padnięci, od razu położyliśmy się spać.
          Następnego dnia mieliśmy wolne do południa. Z rana postanowiłem zadzwonić do Amy, lecz porzuciłem ten pomysł. W Stanach Zjednoczonych była północ (9 godzin różnicy), a nie chciałem jej budzić. Szczerze, pogubiłem się w tych wszystkich godzinach, ale stwierdziłem, że lepiej będzie zadzwonić pod wieczór. Zamiast tego zwiedziliśmy trochę Madryt. Vanessa i Connor byli zachwyceni, Trisowi i Jamesowi też się podobało, ale ja myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Wyobrażałem sobie tylko, jak cudownie mógłbym spędzić czas tutaj z Amy. Niestety, los postanowił rozrzucić nas po świecie. Oby to się opłaciło...
-BRADLEY! - krzyknął Tris, gdy wracaliśmy do hotelu - Rozumiem, że tęsknisz za Amy, ale to nie jest normalne, żebyś cały dzień nie myślał o niczym innym.
        Obudziłem się trochę, lecz nic nie odpowiedziałem.
-Miejmy nadzieję, że na koncercie będziesz przytomny - dodał James.
        O kurczę. To już jutro. Zupełnie zapomniałem. Chyba naprawdę musiałem się opanować.
-Brad, pójdziemy teraz do pokoju, zadzwonisz sobie do Amy... Myślę, że na pewno już wstała - zaproponowała Vanessa. Przytaknąłem.

          I tak też zrobiłem. Kiedy tylko znalazłem się w pokoju, otworzyłem laptopa, włączyłem Skype'a i odszukałem Amy. Była dostępna. W całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk łączenia rozmowy, a po chwili usłyszałem najwspanialszy głos na świecie;
-Taaak?
-Amy! Czeeeeeeść - przeciągnąłem "e", tak jak zawsze. - Co u ciebie?
-Właściwie, niedawno wstałyśmy - odparła dziewczyna, po czym usłyszałem jakiś hałas - Callie!
-Kto to Callie? - zapytałem.
-Zagra moją przyjaciółkę i muszę dzielić z nią pokój - odpowiedziała Amanda przelotnie. - Taki ładny kubek i już go potłukłaś! - dodała, prawdopodobnie do swojej koleżanki.
-A z kim ty teraz rozmawiasz? - usłyszałem obcy głos.
-Z Bradem.
-Ooo, a jego koledzy też tam są? - spytała koleżanka z nadzieją.
-James, Tris, Connor! Wołają was! - krzyknąłem.
-Żartowałam... - mruknęła dziewczyna.
       Po chwili w ekranie komputera ujrzałem dwie dziewczyny - moją piękną Amy oraz niczego sobie brunetkę obok niej. Nie mogłem być gorszy i również włączyłem kamerkę.
-Heeej! - powiedzieli na raz moi kumple siadając obok mnie na kanapie.
-Woow, rozmawiam z The Vamps...! - stwierdziła Carolline (nareszcie zapamiętałem jej imię!)
       Nagle zobaczyłem, jak w dziewczyny leci poduszka.
-DOMINIC! - krzyknęła Amy. - Idź sobie, nie mamy czasu - wytknęła język w drugą stronę.
-Przyszedłem tylko powiedzieć, że Woody was woła, spokojnie - usłyszałem męski głos.
-Kim jest Dominic? - znów zapytałem.
        Amanda wstała, jak się okazało, żeby wyprosić tajemniczego chłopaka z pokoju. W tym czasie Callie szepnęła:
-Zagra narzeczonego Sophie.
-Narzeczonego?! - zrobiłem wielkie oczy.
-Co jest? - Amy wróciła do laptopa. - Tak czy siak, musimy uciekać - jęknęła.
-Rozumiem, my właściwie zaraz mamy próbę, więc i tak byśmy długo nie pogadali - przyznałem.
        Pożegnaliśmy się i zakończyliśmy rozmowę.
-Nie byle jaka ta Callie - mruknął Tristan.
-Czekaj, czekaj... Tristan ocenił jakąś dziewczynę POZYTYWNIE?! - zapytał Connor ze zdziwieniem.
-Woow - krzyknąłem, a James mi zawtórował - WOW!
-Co chcecie?! - odparł Tris. - Stwierdziłem tylko, że jest ładna, nic więcej! - uniósł ręce w geście obronnym.
       Położyłem rękę na jego ramieniu i powiedziałem poważnym tonem:
-Oj, Tristan, Tristan... Tak ci się tylko wydaję. Gdy poznałem Amy, też myślałem, że jest ładna - James i Con zachichotali.
-Dajcie spokój. Idziemy na tą próbę, czy nie? - zapytał Tristan trochę zdenerwowany.
     
      Udaliśmy się na scenę, na boisku do piłki nożnej, gdzie następnego dnia miał się odbyć nasz koncert. Nie spodziewaliśmy się, że fanki pojawią się na widowni już dziś. Podeszliśmy do nich, a dziewczyny zaczęły się do nas przytulać. Robiły sobie z nami zdjęcia, dostaliśmy kilka buziaków i rozdaliśmy autografy. Po kilkunastu minutach opuściliśmy je i wkroczyliśmy na scenę. Zrobiliśmy próbę sprzętu, zagraliśmy kilka piosenek z naszego ostatnio wydanego albumu i po ponad godzinie wykończeni skończyliśmy. Opuściliśmy boisko i skierowaliśmy się w stronę hotelu.
-Matko, zostawiłem kapelusz za sceną! - krzyknąłem po chwili. - Idźcie, dogonię was.

       Wróciłem się na stadion, lecz kiedy znalazłem się w korytarzu prowadzącym na scenę, usłyszałem jakieś dźwięki. Najwyraźniej, ktoś tam był. Podszedłem do drzwi, zza których wydobywał się głos. Stwierdziłem, że obcy coś śpiewa... Rozróżniłem w tym naszą piosenkę - Wild Heart oraz damski głos. Bardzo ładny, damski głos. Pomyślałem, że powinienem wejść do środka, lecz dziewczyna ubiegła mnie. Zza progu wyjrzała piękna właścicielka równie pięknego głosu, na dodatek w moim kapeluszu!
-Ooo, Bradley! - powiedziała, a ja zacząłem się rozpływać. Opanowałem się po chwili - hallo! nie jesteś singlem, Brad!
-Zdaje się, że szukasz tego - dodała dziewczyna zdejmując mój kapelusz z głowy. Poprawiła gęstą grzywkę, lecz nie oddała mi nakrycia głowy.
-Tak, to prawda - przyznałem - Można wiedzieć kim jesteś? - uśmiechnąłem się.
-Przyjechałam na wasz koncert - wyjaśniła i odwzajemniła się ślicznym uśmiechem - Nie zdążyłam wziąć autografu wcześniej. Myślałam, że może znajdę was tutaj, ale się spóźniłam...
-Wiesz, jeśli chcesz, możesz wziąć go teraz - znów posłałem jej uśmiech.
-O tak, tak! - krzyknęłam uradowana i rzuciła mi się na szyję.
       Poczułem truskawkowy zapach włosów dziewczyny. Hej, dobrze wiedzieć, że ma się taką fankę, co?
        Nagle dziewczyna pobiegła z powrotem do szatni, w której nas wcześniej szukała, po czym wróciła z notesikiem i długopisem.
-Dla Chrissy - powiedziała myśląc o autografie. Podpisałem się na kartce i oddając przyrządy dziewczynie odparłem:
-Proszę bardzo, Chrissy - uniosłem lekko brwi do góry.
-Uwielbiam, jak robisz to tak tymi brwiami - wyznała podekscytowana wskazując na własne czoło.
      Staliśmy tak chwilę i zastanawiałem się, czy mam już iść, czy nie. Chrissy była tak zachwycona tym spotkaniem, że żal mi było ją opuszczać.
-Hmm... Obrazisz się, jak zrobię coś, czego nie powinnam? - zapytała po namyśle.
-Nie wiem, o co chodzi, ale powiedzmy, że nie - roześmiałem się.
      Wtedy, Chrissy stanęła na palcach, ponieważ była dość niska, złapała delikatnie moją twarz i oddała krótki, lecz namiętny pocałunek prosto w usta. Jej wargi były niesamowicie miękkie, co sprawiało, że ten całus był niezwykle przyjemny. Ekhm, opanowuję się.
       Zaskoczyła mnie, ale nie musiałem jej odsuwać - sama to zrobiła.
-Przepraszam... Wiem, nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać - powiedziała i zachichotała nerwowo.
       Nadal zdziwiony, stałem tylko i drapałem się po poliku.
-Eeee... Rozumiem - powiedziałem trochę niepewnie. - Muszę już lecieć, ale mogę cię odprowadzić kawałek.
-Nie wierzę, nie wierzę! - krzyknęła Chrissy. - Brad Simpson chce mnie odprowadzić! - dotknęła wierzchem dłoni swojego czoła i znów pobiegła do tamtego pokoju.
       Minęło parę sekund i pojawiła się przy mnie ze swoim plecakiem.
-Gotowa - oznajmiła z uśmiechem.

        Okazało się, że na te kilka dni zatrzymała się w tym samym hotelu, co my. Przyjechała z Anglii specjalnie na nasz występ i wyznała, że będzie na większości występów w Europie. Opowiedziała mi, jak poznała nasz zespół i o tym, że jest naszą wielką fanką. Przyznała, że jestem jej ulubieńcem i cały czas sprawiała wrażenie strasznie zachwyconej całym tym zajściem.
        Było to strasznie miłe z jej strony. Do tej pory wiedziałem, że mamy jakieś fanki, lecz nie odczułem tego na własnej skórze. To zupełnie co innego, kiedy dziewczyny z różnych krajów piszą do nas na twitterze, a inne, kiedy podchodzą i całują! Nie tak dawno, w ogóle nie pomyślałbym, że coś takiego może się zdarzyć.
        Martwiłem się tylko pocałunkiem, jakim Chrissy mnie obdarzyła. Nie miałbym nic przeciwko, ale jestem z Amy i w żadnym wypadku nie mam zamiaru tego zmieniać. Gdyby się dowiedziała... A to nie trudne - nie znałem Chrissy dobrze i nie wiedziałem, czy nie rozgada tego na twitterze, czy innych forach.
-Chrissy... - zacząłem. - Nie bądź na mnie zła, ale odnośnie tego pocałunku... Jakbyś mogła o nim nie rozpowiadać w internecie, ok? - poprosiłem. - Chodzi mi o to, że... Jestem z Amy, pewnie wiesz i nie chciałbym, aby się na mnie obraziła, rozumiesz...
-Jasne, jasne... Ale mojej bf mogę powiedzieć?
-BF tak - zaśmiałem się.
       Dotarliśmy do hotelu, a w głównym holu, na kanapach siedzieli moi kumple.
-No jesteś nareszcie! - krzyknął Connor.
-Ty jedyny miałeś klucze od pokoju - uświadomił mi James.
-I zobaczcie! Znowu kogoś przyprowadził, rozpustnik jeden - stwierdził Tris.
-Hej, spokojnie! - opanowałem ich. - To jest Chrissy...
-Jestem vampette - wyjaśniła dziewczyna Vampsom.
-Ahaa...
-Chciałam po prostu dostać autograf... A jak się okazało, że mieszkacie w tym samym hotelu... WOOW!
       Chłopcy patrzyli na Chrissy jak urzeczeni. Nie dziwiłem się im, to prawda, lecz przywołałem ich do porządku.
-Jedziemy na górę? - zapytałem mając na myśli windę.
        Przytaknęli, a Chrissy poszła razem z nami.
-Wow, w jednej windzie razem z The Vamps! - krzyknęła. - To jeden z momentów, kiedy chciałabym, żeby winda się zepsuła... - rozmarzyła się.
        Dużo nie było potrzeba. Nagle winda zatrzymała się, a światło zgasło. Dziewczyna pisnęła ze strachu i przykleiła się do mnie.
-Uuups... Chyba wykrakałam - mruknęła.
       Delikatnie odsunąłem ją od siebie i głośno westchnąłem. Nie ma to jak utknąć w windzie z lekko upartą fanką. Była śliczna, oj tak... Ale właśnie przez to obawiałem się, że się nie opanuję i dojdzie do czegoś, do czego nie powinno. A z Amy nie chciałem mieć problemów. Za bardzo ją kochałem.
      Wszyscy po kolei wyciągnęliśmy telefony i weszliśmy na twittera. Ktoś zapytał o nick Chrissy, po czym ujrzałem tweety od kolegów o treści "Nie ma to jak utknąć w windzie z fanką :D @ChrissyCostanza". Przy okazji dowiedzieliśmy się, że dziewczyna ma własny zespół coraz bardziej zyskujący na popularności. Skomentowaliśmy, że ładnie śpiewa itd. lecz wiedzieliśmy, że w głębi ducha chcieliśmy powiedzieć jej dużo więcej. Jak jedna dziewczyna może mieć w sobie tyle zalet, do jasnej...?!
-Zrobiłabym sobie z wami zdjęcie na pamiątkę tego spotkania, ale jest zbyt ciemno! - jęknęła Chrissy w pewnym momencie wyrywając nas z zadumy.
       I wtedy światło się zapaliło.
-Oo, czaruję! - uśmiechnęła się. Znów zbyt cudownie.
-Masz rację... - mruknął James.
-Taaak, czarujesz... - dodał Tristan.
       Odchrząknąłem i włączyłem Instagrama. Zacząłem nagrywać wideo:
-Yyy utknęliśmy w windzie - powiedziałem do przedniej kamerki IPhon'a. - A to jest Chrisssssy. Przywitaj się - uśmiechnąłem się.
-Hello. Utknąć w windzie z The Vamps, uhu! - zaśmiała się.
-Bradley rozpustnik! - krzyknął Tristan gdzieś w tle.
        Przełączyłem kamerkę na tą z tyłu i podszedłem do Connora.
-Udziel nam wywiadu: jak to jest utknąć w windzie z Chrissy Costanzą? - zapytałem go.
-Ohh, to najcudowniejsza rzecz, jaka wydarzyła się w moim życiu - odparł trochę zbyt wysokim głosem i pomachał ręką na wysokości ust szybko przy tym mrugając.
        Obróciłem telefon, zrobiłem dziwną minę i tym zakończyłem wideo.
-Głupek Connor - stwierdziłem.
-Bo będzie mi smutno - powiedział sucho poszkodowany, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
         Drzwi od windy się otworzyły i znaleźliśmy się na naszym piętrze. Chrissy musiała wjechać piętro wyżej, więc pożegnała się:
-To był najlepszy dzień w moim życiu - puściła mi oczko.
-A jak inaczej?! - dodał Tristan.
-Widzimy się w...yyy... Paryżu? - spytałem niepewnie.
-Tak! Będę w Paryżu - potwierdziła dziewczyna. - Do zobaczenia.

       Weszliśmy z chłopakami do naszego pokoju. Opadliśmy na łóżkach zmęczeni całym dniem.
-Hej... Ta Chrissy, wow... - mruknął Connor.
-Ty daj spokój, masz Vanessę! - odpowiedział mu Tristan.
-Nie ma nic między mną a Vanessą!
-Natomiast Brad to zżerał Chrissy wzrokiem - zachichotał James.
-Co proszę?! - krzyknąłem i rzuciłem w niego poduszką.
-I wcale mu się nie dziwię - dodał Tris.
-Zazdrościcie mi, bo to mnie spotkała na korytarzu na arenie - wytknąłem im język.
-Lepiej nie wiedzieć co tam robiliście... - stwierdził Con.
-Chciałbyś - zaśmiałem się.
-Ładnie to tak obgadywać, chłopcy? - zapytała Vanessa, która, jak się okazało, cały czas stała oparta o ramę drzwi. - Brad, myślę, że Amy nie byłaby zachwycona, gdyby wiedziała co mówisz.
-Oj, Van, o co ty mnie posądzasz?
-O nic, o nic... - mruknęła.
-Apropo, dzwonimy do niej? - zapytał Tristan.
-Teraz mają próby do filmu - ostrzegła Vanessa.
-O dziesiątej wieczorem?! - zdziwił się Connor.
-Głupolu, u nich jest 9 godzin wcześniej! - przypomniała mu dziewczyna. - Swoją drogą, radziłabym wam iść już spać. Musicie być wypoczęci przed jutrzejszym koncertem!
         Przyznaliśmy jej racje i zrobiliśmy tak jak zasugerowała. Zgasiliśmy światła i pozwoliliśmy odpocząć naszemu organizmowi. Zanim zasnąłem, rozmyślałem o dzisiejszym spotkaniu z Chrissy. Co ją napadło, żeby mnie całować? Czy inne fanki mają podobne pomysły? Martwiłem się też tym, aby Amy nie dowiedziała się o całym zajściu. Wolałem nie wiedzieć, co by się stało...



A oto Chrissy! c:



Witajcie w drugim rozdziale! :D
Jest troszkę przed terminem, ale to dlatego, że zmartwiliście mnie wyświetleniami dzisiaj... Stwierdziłam, że to chyba dlatego, że dawno nic nie wstawiałam i dlatego macie rozdział już dziś c:

No więc co? Troszkę nam ta Chrissy namieszała... Trzymamy kciuki razem z Bradem, że dochowa tajemnicy! c: A wy co o niej sądzicie?

Od razu napiszę, że warto zapoznać się z piosenkami ATC (Against the Current), którego wokalistką jest właśnie Chrissy Costanza. Mnie osobiście bardzo się podobają c: To jeden z nich -> Beauty and a Beat

I dududum - na pewno zauważyliście, że... MAMY SZABLON! :D Nareszcie udało mi się znaleźć szabloniarkę, która wykonała dla mnie zamówienie c: Sama wprowadziłam kilka zmian w kolorze, ale to tylko tyle. Strasznie jej dziękujemy c:

Mam nadzieję, że wam się podoba oraz, że przybędzie was jeszcze więcej ;D

10 komentarzy = Rozdział 3#
Pozdrawiam,
Marysia c:

środa, 5 listopada 2014

~2~ Rozdział 1#: "Pierwszy wieczór w Hollywood"

//Przeczytaj część 1, aby zrozumieć o czym jest to opowiadanie c:


Włącz piosenkę! -> Amanda Seyfried - Little House




~Amy


      Wrzesień. Co za miesiąc... Byłam już spakowana i psychicznie przygotowana do wyjazdu. Trafiła mi się niesamowita rola w filmie - Mamma Mia! Miałam zagrać jedną z głównych roli. Natomiast The Vamps wyjeżdżali w trasę koncertową. Z Vanessą. Chłopak mojego życia, najlepsza przyjaciółka, najbliższy kuzyn oraz dwóch cudownych przyjaciół mieli nagle odłączyć się ode mnie. A właściwie, to ja miałam odłączyć się od nich.
       Bałam się. Strasznie się bałam. Bałam się tak bardzo, że nie byłam ani nie jestem w stanie tego opisać. Na planie filmu nie będę znała nikogo. Sama jak palec pośród obsady. I to obsady nie w moim wieku. Mam tutaj na myśli Meryl Streep, Pierce'a Brosmana i innych dojrzałych już aktorów. Cudownie...

       15 września. Co za dzień... Wstałam o szóstej rano. Musiałam naszykować się do wyjazdu. Przez zeszłe pół roku, tak jak i dzisiaj, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony tak się cieszyłam, że spełniam swoje marzenia! Główna rola w filmie, to nie byle co, prawda? Natomiast fakt, że zostawiam przyjaciół na drugim kontynencie był przerażający. Zostawały nam sms'y, rozmowy oraz internetowe komunikatory. Jednak to nie to samo, co spotkania twarzą w twarz. A byłam z nimi tak związana! O związki z rodziną nie martwiłam się aż tak bardzo... Rodzina jak rodzina, nigdy mnie nie zostawi. Przyjaźń, przeciwnie, nie zawsze wytrzymuje próbę odległości i martwiłam się, jak to będzie w moim przypadku.

       Godzina 14:00. Nasza szóstka, ja, Vanessa i Vampsi, staliśmy w porcie i czekaliśmy na prom. Z rodzicami i Justine pożegnałam się wcześniej. Nic nie mówiliśmy. To patrzyliśmy się w ziemię, to gdzieś w przestrzeń, na horyzont, a może nawet dalej. Staliśmy tak przez dobre dziesięć minut, kiedy przyszedł do nas pan Dranwood, mój opiekun artystyczny. Ten, zawsze w dobrym humorze, rozładował trochę atmosferę.
-Witajcie moi drodzy! - krzyknął z bananem na twarzy.
-Dzień dobry panie Dranwood - mruknęliśmy wszyscy po kolei.
-Tyle razy wam mówiłem, żebyście mówili na mnie Woody, a wy dalej "pan Dranwood" - powiedział ze złością, lecz po chwili znów się uśmiechnął.
-Kie-kiedy oni przyjadą? - zapytałam lekko się jąkając. Myślałam o statku, którym mieliśmy dostać się do Grecji. Dopiero tam wsiadaliśmy w samolot do Stanów.
       Woody popatrzył na zegarek.
-Za jakieś pięć minut? - odparł z powątpiewaniem.
 
        Westchnęłam.
       Jeszcze pięć minut i grube nici łączące mnie z przyjaciółmi zaczną rozciągać się coraz bardziej i bardziej... Kiedy będę już dalej, zobaczymy jak grube były. Czy się nie przerwą...

        Woody miał rację. Po pięciu minutach przybył statek. Dranwood oznajmił, że zaniesie nasze rzeczy na pokład i załatwi najważniejsze sprawy. W tym czasie miałam się pożegnać...
-To co? - wyjąkałam cicho - To chyba już ten czas...
        Pierwsi pojawili się przy mnie James oraz Tristan.
-Amy... - powiedział Tristan, lecz James mu przerwał:
-Amy... - również nie dokończył.
-Będzie nam ciebie straaasznie brakowało - powiedział jednym tchem Tris.
-Mi was też - odparłam, a moje oczy zaczęły wilgotnieć.
       Przytuliłam ich obu, a po chwili stanął przede mną Con.
-Kuzyneczko - uśmiechnął się delikatnie - Zawsze się tobą opiekowałem, jak mam to robić teraz?
-A co myślisz, że nie dam sobie rady? - powiedziałam, choć w duchu właśnie tak uważałam.
-Nie masz wyboru - stwierdził i przytulił mnie mocno.
       Kiedy z moich oczu już prawie wypływały łzy, przyszła kolej na Vanessę.
-Co ja bez ciebie zrobię? - zapytała i zauważyłam, że również płacze.
-Vaaan... - jęknęłam - Posłuchaj mnie... Pilnuj ich tam trochę, niech nie robią nic głupiego, dobrze?
-Jasne - zaśmiała się delikatnie, po czym serdecznie się przytuliłyśmy.

       I teraz, czas na najgorsze. Do tej pory Bradley siedział na krawężniku, w swoich przeciwsłonecznych okularach patrzył w morze. Zorientował się, że z całą resztą już się pożegnałam, zdjął okulary i powoli do mnie podszedł.
       Popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Bez zbędnych słów, przytulił mnie tylko. Delikatnie, lecz czule pocałował czubek mojej głowy. W tym momencie starałam się zapamiętać najdrobniejsze szczegóły chwili. Zapisywałam w głowie jego zapach, kształt mięśni ręki, klatki piersiowej...
-Brad? - wyszeptałam po paru minutach - Przyrzekaj mi, że...
-Przyrzekam - odpowiedział, również szeptem, nie dając mi dokończyć.
-Będę bardzo tęskniła...
-Ja również.
       Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam rzewnym płaczem i znów przycisnęłam się do ciała Brada.
-Ja-ja nie potrafię! - krzyknęłam gdzieś w jego koszulkę.
-Spokojnie, dasz radę! - odpowiedział chłopak, lecz wyczułam, że sam zmaga się ze łzami.
-Nie mogę was tu zostawić, nie mogę zostawić ciebie...
-Amy...! Masz szansę zyskać sławę, nie możesz jej zmarnować! - odkrzyknął.
      Kątem oka zauważyłam, jak Vanessa również wybucha płaczem i chowa się w Connora.
-Nie wytrzymam bez ciebie - wyszeptałam.
-Kocham cię - odparł, a po jego policzku popłynęła jedna gruba łza.
       Pocałował mnie tak czule, jak nigdy dotąd. Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę tej chwili. Jeszcze jeden raz zanurzyłam rękę w jego lokach, tak aby na zawsze zapamiętać ich fakturę...

      Woody wrócił do nas w towarzystwie jakiegoś faceta.
-Amy? Tylko mi nie mów, że płakałaś! - powiedział.
      Otarłam łzy.
-Dobra tam, nie mamy już czasu. Za chwilę wypływamy! - oznajmił.
       Rzuciłam jeszcze okiem w stronę przyjaciół.
-Idziemy? - zapytał tajemniczy, ciemny brunet, którego Woody przyprowadził.
      Kiwnęłam delikatnie głową i powoli skierowałam się w stronę statku. Odwróciłam się już, gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. To Tristan.
-Hello, mamy widzieć cię szczęśliwą, jasne? Wolelibyśmy zapamiętać twój uśmiech, a nie jakieś łzy! - powiedział.
      Zaśmiałam się w stronę The Vamps i Vanessy. Był to jednak trochę udawany śmiech, ponieważ w środku zżerała mnie rozpacz.

      Ledwie zdążyliśmy wejść na pokład, jak statek ruszył. Stanęłam u prawej burty i machałam do moich przyjaciół. Przestałam machać dopiero, kiedy nie mogłam rozróżnić ich twarzy.
      Usiadłam przy stoliku na pokładzie z tej strony, z której widać było ląd Zakintos. Jednak kiedy wyspa zniknęła, jak na zawołanie pojawił się przy mnie owy tajemniczy brunet. Czego ode mnie chciał i kim był?
-Dominic się nazywam, tak w ogóle - powiedział z amerykańskim akcentem - Cooper, Dominic Cooper.
-Aman... - zaczęłam.
-Wiem, wiem, nie musisz się przedstawiać - odparł.
       Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Kim jesteś? - zapytałam.
-Dom...
-To wiem! Ale co tutaj robisz i jaki masz związek ze mną? - dodałam trochę podirytowana.
-Związek? Na razie żaden, ale jakbyś chciała... - powiedział bez skrupułów.
-O czym ty mówisz? Nie związek partnerski, mamciu...
-Ale ja nie jestem twoją mamą!
-Przecież wiem! Zapytam inaczej: co mam z tobą wspólnego jeśli mogę wiedzieć?
-Grasz Sophie, a ja Sky'a - odparł. No to dużo rozumiem, pff...
-Jakby coś mi to mówiło... - powiedziałam.
-Sky jest narzeczonym Sophie - wyjaśnił.
-Cooo?
-N-a-rz-e...
-Wiem, co to oznacza! - miałam dość rozmowy z tym typem.
-Woody mówił, że jesteś milsza - mruknął pod nosem.
       Ja niemiła? O czym on mówi? Z nim się nie dało gadać, starałam się jak mogłam!
-Dobra, mógłbyś mnie zostawić samą? Właśnie przeżywam największą rozłąkę życia i nie mam ochoty słuchać o jakimś moim narzeczonym! - powiedziałam i dopiero po chwili zrozumiałam, o co tak na prawdę chodzi.
-No dobra - westchnął.
-Czekaj, czekaj! - wykrzyknęłam - Narzeczonym? To znaczy, że... Będziemy musieli się...?
-Możliwe, nie dostałem całego scenariuszu - odparł niewzruszony.
-O mamciu... - złapałam się za głowę.
-Dobra, przepraszam! - odpowiedział na to Dominic, czy jak mu tam - Wiem, że mówię z dziwnym dla ciebie akcentem, sorry!
-Nie o to chodzi - mruknęłam.
-To o co? Jeszcze mnie nie znasz, a już widzę, że masz mnie dość! - zarzucił.
-Okey, ja też przepraszam - odparłam - Jestem dzisiaj nie w humorze, rozumiesz? Muszę pobyć trochę sama, pogadajmy kiedy indziej - poprosiłam
-O, super! - ucieszył się i poszedł sobie.
        Dziwny człowiek... Ale nie miałam ochoty zaprzątać sobie nim głowy.

        Złapałam wisiorek z literką "A" zawieszony na mojej szyi. Dostałam go swego czasu od Brada, na moje 16 urodziny. Przyrzekłam sobie, że na czas rozłąki, nie będę go nigdy zdejmować.
        Swoją drogą pomyślałam o tym, że może ten czas nie będzie trwał aż tak długo? Istniało prawdopodobieństwo, że za ok. trzy miesiące spotkamy się na parę dni. Ja miałam przyjechać na jakiś czas z powrotem do Grecji, ponieważ to tam mieliśmy kręcić niektóre sceny. Natomiast The Vamps mieli zaplanowany tu koncert, więc gdyby tylko udało się dobrze rozplanować jego datę...
     
      Cieszyłam się już chwilą samotności, kiedy przy moim stoliku pojawił się Woody:
-Uuups, coś trzeszczy - powiedział, kiedy wiklinowe krzesło odezwało się pod jego ciężarem - Do rzeczy, widzę, że poznałaś już Dominica. I jak? - uśmiechnął się.
-Czy ja wiem... Tylko mnie zdenerwował - wymamrotałam zamyślona.
-Czemu?! To jest naprawdę bardzo sympatyczny aktor. Nie rozumiem, o co ci chodzi... - odparł zaskoczony, a po chwili do dał - Aha! Już wiem! Po prostu jesteś nie w sosie, Amy, bo musiałaś zostawić najbliższ...
-Wiem, Woody, wiem! - przerwałam mu.
-Amando, nie denerwuj się - powiedział tym razem poważnie. Woody nie znosił, kiedy się denerwowaliśmy ("-my", czyli ja i jego podopieczni - Dominic i jakaś dziewczyna, której nie znałam). Wtedy poważniał i obrażał się na nas póki nie ochłonęliśmy.
-Przepraszam - odpowiedziałam - Ale chyba masz rację... - westchnęłam.
-No, to rozumiem! - roześmiał się - Przyniosę ci jogurt. Wiśniowy, twój ulubiony.
       Uśmiechnęłam się - wiedział, że kocham wiśniowe jogurty!

      Po skończonym rejsie rozluźniłam się trochę. Okazało się, że Dominic naprawdę jest miły. Rozśmieszał mnie i pocieszał odnośnie mojej rozłąki. Mój humor znacznie się poprawił i winna byłam chłopakowi przeprosiny.
      Staliśmy na lotnisku i za parę minut mieliśmy wsiadać do samolotu.
-Przepraszam, Domi, że tak na ciebie nakrzyczałam wcześniej - powiedziałam szczerze.
-Coś ty! Nie ma sprawy - puścił oko - Rozumiem cię. Rozstałem się z dziewczyną... Stwierdziła, że nie być w związku na odległość..
-Oh, przy... - zaczęłam.
-Nieee, nie musisz mówić, że ci przykro. Pogodziłem się z tym dość szybko - przerwał mi.
-Ja nie potrafiłabym rozstać się z Bradem... Nie teraz - wyznałam.
       Dominic popatrzył na mnie uważnie. Zaczerwieniłam się.
-Czemu się rumienisz? - zapytał ze śmiechem.
-Co? Wcale nie! - odkrzyknęłam i popchnęłam go, tak, że przewrócił walizkę jakiegoś staruszka stojącego obok nas.
      Rzucił przepraszam, podniósł bagaż, a ja się roześmiałam.
-To wcale nie było zabawne! - odparł Dominic, ale i tak się zaśmiał.
-Miło mi, że się dogadujecie, ale musimy iść do samolotu - przyszedł do nas Woody.
       W samolocie usiedliśmy z Dominic'iem obok siebie. Był już wieczór i atakował mnie sen. Stwierdziłam, że nie zaszkodzi mi chwilę się przespać...
      Nim się obejrzałam chłopak musiał mnie obudzić, ponieważ mieliśmy lądować. Jak ten sen szybko mija! Okazało się, że zasnęłam z głową na ramieniu Dominica. Kiedy to spostrzegłam, od razu ją podniosłam.
-Przepraszam - mruknęłam.
-Nic nie szkodzi! - uśmiechnął się brunet - Czemu co chwila mnie za coś przepraszasz?
      Wzruszyłam ramionami.

      Dotarliśmy do Hollywood. To tam mieliśmy nagrywać niektóre sceny i piosenki do filmu. Znów trafił mi się musical!
      Normalnie byłabym strasznie podekscytowana tym, gdzie właśnie jestem. Jednak chęć spania zwyciężyła. Pokój w hotelu (na nazwę nie zwróciłam uwagi) dzielić miałam z Carolline Smith. Dowiedziałam się, że zagra ona przyjaciółkę mojej postaci.
-Sorrki Carolline... - zaczęłam, ale znów nie dane mi było skończyć:
-Callie. Nienawidzę swojego pełnego imienia - odparła przelotnie. Wyczułam, że to u niej rutyna.
-Też nie znoszę, jak mówią na mnie Amanda! I dlatego jestem Amy - odparłam i od razu poczułam, że będziemy się z Callie dobrze dogadywać.
-Witam w klubie - odparła z uśmiechem.
-Swoją drogą, ja idę spać - zadecydowałam stanowczo.
-Zgadzam się z tobą. Konam po prostu - dodała dziewczyna.

      Przebrane w piżamy usiadłyśmy, każda na swoim łóżku, z kubkami kakao.
-Czekaj... Ja cię skądś znam - powiedziała Carolline mrużąc oczy - HA! MAM! Jesteś dziewczyną Brada z The Vamps?! - wykrzyknęłam po chwili podekscytowana.
-Taaak - przyznałam i roześmiałam się.
-Nieźleee - uznała - Fajny zespół.
-Dawaj, który z chłopaków ci się najbardziej podoba? - spytałam i ze śmiechem ostrzegłam - Tylko nie Brad!
-Spokojnie, spokojnie - również się uśmiechnęła - Nie mam faworyta - wyznała.
      W tamtym momencie do pokoju wpadł Dominic.
-Cześć laski! - wykrzyknął.
      Rzuciłam w niego poduszką.
-Za co to? - zapytał.
-Amy jest zajęta, nie wiesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, Callie.
-Wiem. I co z tego?
-Daj spokój i idź sobie - odparła brunetka.
-Rozmawiamy o damskich sprawach... - dodałam odpowiednio intonując słowo "damskich".
-Kontynuujcie - powiedział i oparł się o szafę stojącą w pokoju.
      Popatrzyłyśmy z Callie na siebie nawzajem.
-To może byś tak sobie wyszedł... - stwierdziła.
-No dobra... Dobranoc! - rzucił Dominic i wyszedł.

-Myślę, że mu się podobasz - wyznała Carolline.
-Chyba żartujesz - odparłam.
-Dlaczego? Przecież to widać.
-Nawet jeśli, to nie ma zbyt dużych szans - powiedziałam sucho.
-Oj, nie bądź taka! Przyznaj, że Domi jest uroczy - powiedziała Callie.
-Może trochę... - ziewnęłam przeciągle - Ja się kładę. Co to był za dzień?! Jestem padnięta.
-Masz rację, branoc!
-Dobranoc.


Osobiście, uwielbiam to zdjęcie *-* I te włosy Amandy... Zazdroszczę :>


Oto jest pierwszy rozdział II części c:
Postaraliście się, jeśli chodzi o komentarza, tak też nagroda się należy ;D
Mam nadzieję, że się nie zawiedliście c;

Na razie dam sobie spokój z poszczególnymi wyjaśnieniami, jak coś pytajcie na asku c; ASK-THANKS

Plus, ważna sprawa, jeśli tylko się postaracie, to mogę zacząć na Facebook'u pewną akcję. Mianowicie - w nagrodę, wstawiałabym Wam fragmenty nowych, nieopublikowanych jeszcze, rozdziałów właśnie na stronkę na FB. Wystarczy, że zaczniecie się tam trochę udzielać, napiszecie gdzieś na stronie, że chcielibyście coś takiego itd. Czekam! C:
FACEBOOK-THANKS

Następny rozdział w przyszłą sobotę! c:

Pozdrawiam,
Marysia ♥

PS Jeśli chodzi o szablon, o którym wspominałam wcześniej, to osobiście nie wiem jednak, kiedy go dostanę. Myślę, że będzie to już niedługo! Czekamy cierpliwie c:

poniedziałek, 3 listopada 2014

~2~ Bohaterowie

Uwaga! Jak pewnie zdążyliście zauważyć, w pierwszej części Amy i Vanessa nie miały lat 16, tak samo jak reszta bohaterów była młodsza niż podałam w zakładce bohaterowie. Tym razem tego uniknę i postaram się wszystko napisać poprawnie c;

       Akcja części drugiej dzieje się ok. 4 lata później niż w części pierwszej. Mimo to wygląd bohaterów nie zmienia się zbyt znacząco - ze względu na to, że nie używam zdjęć moich "aktorów" proporcjonalnie do wieku. 




Amanda Seyfried (Amy) 
18 lat
W związku z Bradley'em Simpsonem.
Dostaje rolę w filmie Mamma Mia, przez co rozdziela się z The Vamps.
Jej związek z Bradem zostanie wystawiony na próbę? Czy przetrwa?





Bradley Will Simpson (Brad)
19 lat
Rok po skończeniu szkoły jego życie nabiera błyskawicznego tempa. Trasa koncertowa zespołu wiąże się z rozłąką z dziewczyną jego marzeń. A najgorsze jest to, że związek na odległość nie jest dobrym rozwiązaniem w tym wypadku...




Connor Ball (Con)
19 lat
W części pierwszej umawiał się z Vanessą. Zerwał z nią jednak, lecz Amy podejrzewa, że do siebie wrócą. Czy ma racje?




Tristan Evans (Tris)
20 lat
Do tej pory był zwykłym dowcipnisiem, a płeć piękna go nie interesowała. Spotka jednak dziewczynę, która zmieni jego tok myślenia.




James McVey 
20 lat
Załamany po wyjeździe jedynej dziewczyny, w której się zakochał, oddaje się głównie muzyce. Nie zauważa innych wielbicielek, które wiele by dały, żeby z nim być. Cały czas w głowie ma Ashley...


Vanessa Dunley (Van)
18 lat
Najlepsza przyjaciółka Amandy. Do tej pory były zawsze razem, lecz po skończeniu szkoły ich drogi rozeszły się. Wyjazd Amy powoduje, że relacje dziewczyn troszkę się zmieniają...



(NOWA POSTAĆ)
Carolline Smith (Callie)
19 lat

Radosna, żywiołowa, dowcipna... To tylko niektóre zalety Carolline. Kim tak naprawdę jest? Zagra przyjaciółkę Sophie w Mamma Mi'i dzięki czemu będzie miała dobry kontakt z Amandą. Szybko staną się przyjaciółkami ze względu na podobny charakter. Przy okazji zwróci na siebie uwagę chłopaków z The Vamps...

"Aktorka" - Victoria Justice


(NOWA POSTAĆ)
Dominic Cooper
21 lat
Pochodzący z Pensylwanii chłopak z nieszczęśliwym dzieciństwem. Zagra rolę narzeczonego Sophie, czyli postaci granej przez Amandę. Miłosne sceny, pocałunki oraz ślub w filmie... Czy to wszystko sprawi, że zbliżą się do siebie, czy może jednak pozostaną wierni swoim partnerom?