niedziela, 22 lutego 2015

~2~ Rozdział 13#: "Zaręczyny"

Przeczytaj ~2~ Rozdział 12#
~Amy



      Siedziałam przed lustrem w swojej garderobie. Szykowałam się do wywiadu z Megan Fruts, znaną dziennikarką prowadzącą program z jej nazwiskiem w nazwie. Pani Monika czesała moje włosy, a Woody siedział na krześle obok i udzielał mi rad.
-Pamiętaj, że masz traktować sprawę z dystansem, jakbyś się wcale nią nie przejmowała - powiedział garbiąc się jak zwykle na krześle.
-Łatwo ci mówić - westchnęłam.
-Megan zapyta was o różne rzeczy, a ten temat zacznie dopiero później - kontynuował. - Poza tym Dominic będzie siedział obok, więc jak ty nie odpowiesz, to może on cie wyręczy.
-A wiesz, czy Brad już przyjechał? - ciekawiło mnie.
       Bradley nie mógł przyjechać do studia razem ze mną ze względu na wczesną porę. Na miejscu byłam już o wpół do ósmej, ubrana w cokolwiek, z szybką kitką i bez makijażu. Dopiero garderobianki zajęły się moim wyglądem. 
       Obawiałam się wywiadem. Razem z Dominiciem mieliśmy wyjaśnić, że się przyjaźnimy i nie jesteśmy już parą. Potrzebny był nam duży rozgłos, aby show obejrzało wiele ludzi. Dranwood skontaktował się z Megan Fruts, ponieważ jej program był najpopularniejszy - emiotowany na żywo w godzinach śniadaniowych z powtórkami po południu. Oglądał go każdy, kto interesował się show biznesem.
       Wyszłam z garderoby uczesana w warkocza na bok, z przedziałkiem na środku i lokami opadającymi wzdłuż twarzy. Monika świetnie się spisała! Garderobianki dbały, żebym wyglądała na spokojną i wyluzowaną, więc, żeby mi w tym pomóc, ubrały mnie w luźny, beżowy sweter w różowe i turkusowe paski. Do tego zwykłe czarne rurki i byłam gotowa. 
      Przeszłam krótkim korytarzem do sali, w której miał być kręcony wywiad. Całość była nowoczesna, meble miały odcień bieli, szarości i zieleni. Usiadłam na wiklinowym krześle, którego nie chwytały kamery i wysłałam sms'a do Brada z pytaniem, gdzie jest. Nie dostałam odpowiedzi, natomiast chwilę później chłopak pojawił się na sali.
-Tutaj jestem - uśmiechnął się wchodząc.
-Pytałeś, czy będziesz mógł tu zostać na czas wywiadu? - zapytałam wstając z krzesełka. 
-Jeszcze nie - odparł chłopak, a po chwili dodał: - Ale właśnie mam okazję.
       Zza kamer wyłoniła się Megan w typowym dla siebie stroju - obcisłej czarnej sukience z białymi kwiatami po bokach.
-Amy! Widzę, że już jesteś - uśmiechnęła się szeroko. - Ooo, Bradley też przyszedł, chcesz mi udzielić wywiadu? 
-Ja tylko na chwilę. Chyba, że mogę posiedzieć tutaj na czas wywiadu - zasugerował wskazując fotele pod ścianą.
-Myślę, że możesz. Tylko gdzie nasz Dominic! Kto by pomyślał, a twierdzą, że to na kobiety trzeba czekać... 
-Już jestem, jestem - Dominic wparadował do sali z impetem. - Gotowy.
-Wspaniale! Czyli możemy zaczynać? - wykrzyknęła Megan i zaprosiła nas na kanapy przed kamerami.
      Zanim jednak tam usiadłam, podeszłam do Brada. Ten złapał mnie za ręce, schylił się trochę i oparł swoje czoło o moje.
-Nie stresuj się, dobrze? To tylko wywiad, wszystko się wyjaśni - mruknął po czym uśmiechnął się.
-Spróbuję - odpowiedziałam mu tym samym i wróciłam do Megan i Dominica.
       Ja i Dominic siedzieliśmy na dużej zielonej kanapie, a naprzeciwko nas na podobnej tylko mniejszej usadowiła się Megan.
-Mam nadzieję, że wasz manager przedstawił wam chociaż część pytań, które wam zadam? - upewniła się jeszcze.
-Kilka tak - przytaknęłam.
-To chyba możemy zaczynać.
       Zerknęłam w stronę Brada. Chłopak uniósł ręce do góry, aby pokazać mi, że trzyma kciuki. Znów się do niego uśmiechnęłam.
       Przeniosłam wzrok na Megan, która odwróciła się do kamer. Ktoś krzyknął akcja i dziennikarka zaczęła:
-Witajcie po raz kolejny w moim programie! Dzisiejszymi gośćmi będą aktorzy z popularnej ostatnio Mamma Mii! Proszę bardzo, oto Amanda Seyfried oraz Dominic Cooper!
       Oboje rzuciliśmy szybkie "cześć".
-Cóż, zdjęcia do filmu skończyły się już jakiś czas temu. Często wracacie wspomnieniami do planu filmowego i gorących plaż wysp greckich?
-Oj tak, bardzo dobrze wspominam klimat Morza Śródziemnego. Uwielbiam morze, plażę i pływanie wśród fal, a właśnie tam warunki były idealne - odparł Dominic pierwszy.
-Jeśli chodzi o samo miejsce, to nie tęsknię za nim aż tak bardzo. Wychowałam się na greckiej wyspie, więc nie było to dla mnie nic nowego - wyznałam i zachichotałam nerwowo.
-No tak to racja, pewnie byle morze nie wzbudza na tobie większego wrażenia - stwierdziła Megan.
-Hmm, to nie tak. Kocham morze! Po prostu jestem do niego przyzwyczajona - sprostowałam.
-Dobrze, w takim razie przejdźmy dalej.
         Fruts zadała nam jeszcze wiele pytań odnośnie Mamma Mii, aktorów w niej grających itp. O temacie, na który czekamy, rozmawiać zaczęła dopiero trochę później.
-Myślę, że powinnam was zapytać o coś, co wszyscy chcą wiedzieć - zaczęła. - Wszyscy wiemy, że związaliście się podczas Mamma Mii i tworzyliście parę już pare miesięcy. Teraz chcemy wiedzieć, czy wasz związek nadal trwa, o ile nie macie nic przeciwko rozmowie na bardziej osobiste tematy.
          Popatrzyliśmy z Dominiciem po sobie i kiedy już zebrałam myśli, odezwałam się pierwsza:
-Eeem, tak, byliśmy razem, ale... - zacięłam się.
-Już nie jesteśmy - chłopak przyszedł mi z pomocą.
-To znaczy... Nadal się przyjaźnimy i właściwie nie pokłóciliśmy się o nic... Po prostu stwierdziliśmy, że jednak nie powinniśmy być parą - dodałam.
-W takim razie pytanie do ciebie, Amy: pare dni temu zostałaś przyłapana na spacerze z Bradem Simpsonem, twoim poprzednim partnerem. Chcesz coś powiedzieć na ten temat? - Megan wiedziała, że to nie takie proste, więc nie mówiła konkretnie.
-No cóż... - westchnęłam. - Krótko mówiąc, tak. Jestem znów z Bradem, ale dla wszystkich, co chcą jakiejś kłótni - uniosłam się lekko, lecz zaraz przycichłam, żeby się nie denerwować. - Nie znam nikogo, kto by teraz ucierpiał z tego powodu.
-Tak, ja na przykład rozmawiałem z Amandą. Zauważyłem w internecie, jak niektórzy twierdzą, że Amy złamała mi serce, czy coś takiego - Dominic wywrócił oczami. - Między nami wszystko w porządku, przyjaźnimy się.
        Kiwnęłam jeszcze głową na potwierdzenie słów chłopaka.
-To wiele wyjaśnia - Megan posłała nam uśmiech.
        Dodała jeszcze, że sama ma nadzieję, że nasza wypowiedź złagodzi spory, zadała pare pytań i skończyła wywiad. Woody, Brad i cała ekipa byli zadowoleni z wywiadu, więc miałam nadzieję, że nie wypadłam tak fatalnie i może ktoś nam uwierzy.
      Jeszcze tego samego dnia mieliśmy wrócić z Bradem do domu, na Zakintos. Niedługo po skończeniu wywiadu wsiedliśmy w pociąg z Paryża do Gastouni, miasta w Grecji. Niechętnie żegnałam się z Francją, lecz myśl, że wracam do domu razem z Bradem dodawała mi otuchy. Wcześniejsze powroty nie były zbyt przyjemne, bo wszystko na wyspie przypominało mi go, a wtedy byłam przecież totalnie rozdarta i nie znałam swoich uczuć. Nareszcie to się skończyło i oboje wracamy do domu i miejsca, w którym się poznaliśmy.
      Podróż pociągiem nie była zbyt ciekawa. Może oprócz jednego wydarzenia, już blisko Grecji. Kiedy maszyna stanęła na dworcu, do środka wsiadło wiele osób. Tłum przeciskał się przedziałami, a miejsca naprzeciwko mojego i Brada były wolne. Jak można było przewidzieć, jeden z pasażerów zajął właśnie to siedzenie. Konkretniej pasażerka. A jeszcze konkretniej... Ashley Tisdale.
       Pewnie wiecie, że nie byłam zachwycona jej obecnością.
-Amanda! I Bradley. Boże, co za spotkanie - wykrzyknęła dziewczyna siadając na przeciwko nas.
-Hej, Ashley - rzucił Brad.
      Również mruknęłam krótkie cześć.
-Oj, patrzycie jakbym popełniła zbrodnie. Nie rozpamiętujmy już przeszłości, dobrze? Fajnie was znowu widzieć - wypowiedziała blondynka ku mojemu zdziwieniu.
-W sumie... Masz rację - odparłam po namyśle i wyciągnęłam do Ashley rękę. - Zgoda?
-Zgoda - uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.
-Teraz twoja kolej - popchnęłam lekko w Brada łokciem.
-A co mi tam - stwierdził. - Zgoda.
       Jak powiedzieliśmy, tak też się stało. Całą drogę na miejsce rozmawialiśmy o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Właściwie, to głównie słuchaliśmy Ashley, ponieważ ona znała szczegóły naszego życia uczuciowego, które najbardziej ją interesowało, z telewizji. My natomiast dowiedzieliśmy się, że Ash została dziennikarką i przeprowadza wywiady z Grekami. Postanowiła wrócić na trochę na Zakintos, ponieważ ma urlop i chce odwiedzić rodzinę.
-Koniecznie spotkaj się z Jamesem - zaśmiał się w pewnym momencie Brad.
-Dlaczego? - zdziwiła się Ashley.
-Przecież on zawsze za tobą szalał - chłopak wzruszył ramionami.
-Załamał się jak wyjechałaś - dodałam i wzięłam łyka wody z butelki.
-Nie gadajcie - dziewczyna machnęła ręką.
-Naprawdę, a ucieszy się jak do niego pójdziesz - stwierdził Brad.
-Właściwie, co mi szkodzi...
       Po dzisiejszej rozmowie z Ash stwierdziłam, że nawet głos jej się trochę zmienił i nie mówi już tym starym, denerwującym tonem.
     
      Co jak co, ale w końcu wróciłam do domu. Rozstaliśmy się w porcie po wyjściu na ląd. Brad poszedł do domu, Ashley chyba też, a po mnie przyjechał tata. Siedząc w samochodzie zauważyłam dziwny uśmiech na jego twarzy.
-Co masz taką tajemniczą minę? - spytałam go.
-Zaraz zobaczysz. Czeka na ciebie niespodzianka - odparł, jeszcze bardziej mieszając mi głowie. O co chodzi?
        Dojechaliśmy do domu, tata schował samochód do garażu, a ja skierowałam się w stronę drzwi. Idąc tam, słyszałam wiele głosów wydobywających się z salonu. Po chwili hałas ucichł, a ja nie zdążyłam nawet zapukać do drzwi, jak moja mama je otworzyła.
-Amy! Jak miło, że już jesteś. Chodź, czekamy na ciebie - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. Co oni, chcą mi zrobić jakąś imprezę powitalną, bo nie było mnie mniej niż miesiąc? Nic nie rozumiem.
       Weszłam do salonu za moją rodzicielką i ujrzałam 3/4 The Vamps, Vanesse i Callie.
-Amy! - krzyknęli wszyscy na raz, a chłopcy rzucili się do mnie.
-Gratulujemy powrotu do Brada - rzucił Connor.
-Mamy nadzieję, że nie gniewasz się już na nas - powiedział Tris z miną przybitego psa.
-Tęskniliśmy za tobą! - dodał James.
       Przytulili mnie wszyscy tak, że stałam po środku i się dusiłam.
-Hej, hej, bo mnie udusicie - zaśmiałam się. - Też za wami tęskniłam...
-Gdzie podziałaś Loczka? - spytał Tristan.
-Poszedł do domu, miał przyjść za jakąś godzinę - odparłam.
-Dobra, chłopcy odsuńcie się, ja też chcę się przywitać - Callie wstała z kanapy i podeszła do nas.
-Callie! - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę.
-A my się niedawno widziałyśmy - Van też wstała. - Aczkolwiek - cześć!
       Kiedy przytuliłam już wszystkich, co było trzeba, łącznie z moją rodzinką, usiedliśmy w jadalni i zjedliśmy przygotowany przez mamę deser lodowy. Siedziałam pomiędzy moimi najlepszymi przyjaciółkami, kiedy zobaczyłam błyszczącą ozdobę na palcu Vanessy.
-Van, co to za ślicznotka na twoim palcu serdecznym? - spytałam, akcentując ostatnie słowo, bo dopiero podczas wypowiadania tego zdania, zdałam sobie sprawę z jego znaczenia.
        Dziewczyna zarumieniła się, popatrzyła na Connora, który z dumą uniósł brodę.
-Zaręczyliście się? - mój głośny szept pełen był szoku, radości, zdziwienia i dumy z przyjaciół jednocześnie.
-Przedwczoraj - pochwalił się Con.
-I nic mi nie powiedzieliście? - dodałam tym razem z wyrzutem.
-Chcieliśmy ci powiedzieć na żywo, ale byłaś szybsza - wyjaśniła nowo narzeczona.
-Może wam wybaczę - zaśmiałam się. - Nie no, nie mogę, to świetnie! - mój wybuch radości pojawił się dopiero teraz.
        Szybko wstałam z krzesła i mocno objęłam Vanessę od tyłu, dałam jej buziaka w policzek.
-Gratuluję ci, Van. Jestem z ciebie dumna - ponownie głośno szepnęłam, po czym z prędkością światła obiegłam stół i stanęłam obok kuzyna.
-Connor, kuzyneczku! - krzyknęłam. - Z ciebie też jestem dumna. Ale ja wiedziałam, że to się tak skończy - stwierdziłam z dumą, patrząc na zaręczonych.
-Hej, obiecałem, że przyjdę - w progu od jadalni pojawił się Brad. - A co was tu tyle?
-A tak przyszliśmy się przywitać - sprostował James.
        Ja - nadal w napadzie szczęścia - podbiegłam do Brada i rzuciłam mu się na szyję.
-Co jest? - spytał rozbawiony.
-Con i Van są zaręczeni - sapnęłam mu do ucha, bo na tyle mnie było stać. Zmęczyłam się tą radością.
-Naprawdę?! - Bradley również się zdziwił. - Brawo, kochani.

       Wszyscy szczęśliwi. Wszyscy w domu, z rodziną i przyjaciółmi. Nie rozumiałam tylko, co trzymało Callie na Zakintos, przecież ona pochodzi akurat z Anglii. Cieszyłam się z jej obecności i z jej i Tristana szczęścia, bo najwyraźniej zdążyli wrócić do siebie podczas mojej nieobecności.
       Moje życie w końcu się ułożyło. Mamma Mią zapewniłam sobie duży rozgłos, a Woody wspominał już o kolejnych filmach. Miałam cudownego chłopaka, kochaną rodzinę i przyjaciół. Czego chcieć więcej?





Tak, tak, trochę was wrobiłam z tytułem rozdziału, bo pewnie pomyślałyście, że chodziło o zaręczyny Bramy, a tu gucio xP Może mi wybaczycie ^-^

No i co... Zostały nam jeszcze dwa rozdziały i jakiś epilog... Nie wiem, jak wy, ale szczerze mówiąc teraz nie czuję jeszcze tej presji końca fanfica ;d Pewnie mnie napadnie przy ostatnim albo przy epilogu c;
Co sądzicie o tym wszystkim, co się dzieje? Ashley wróciła odmieniona, Connessa jest razem (mm *-*), Bramy cieszy się szczęściem i nie ma na co narzekać... To brzmi, jak cisza przed burzą, a w sumie, to ciężko stwierdzić, co się jeszcze wydarzy. No chyba, że jest się mną i już to wie, ale cii ^,^

Jeśli nie wchodziliście na aska, to gorąco polecam tą piosenkę, bo jest po prostu przepiękna! ♥ Opowiada o domu i nawet trochę pasuje do naszego rozdziału :3 Ale nie wstawiałam jej nigdzie, bo nie miałam pomysłu :p
Gabrielle Aplin - Home (https://www.youtube.com/watch?v=8mVbdjec0pA)

Możecie mi przy okazji napisać, jaki gatunek muzyki lubicie najbardziej? Mnie najbliższe są chyba folk i country, ewentualnie muzyka naszych vampsów, czyli chyba indie pop :3 Rocka na ogół nie słucham, pomijając zespół Against the Current, który go gra, a ich piosenki uwielbiam *-*
Dobra, kończę już przynudzać c; Do przeczytania w czternastce :3
A i przepraszam, że nie dodawałam tak długo...

W takim razie wytłumaczę trochę to, o tych 10 komentarzach. Sprawa wygląda tak, że musi być 10 komentarzy, żebym dodała rozdział. Nie dodaję go nigdy od razu, bo nigdy nie mam go od razu napisanego, czasem komentarze nadchodzą szybciej niż bym się spodziewała c;

10 komentarzy = Rozdział 14#

Pozdrawiam,
Marysia ♥


10 komentarzy:

  1. Pierwsza komentuje! ŁAŁ! :D Normalnie tak się cieszyłam czytając o zaręczynach, że ... no nie posiadam się ze szczęścia. <3 O Matko! Rozdział był genialny, zresztą jak zwykle. Szkoda, że jednak kończysz Fanfiction i niedługo EPILOG. ;( Życzę Ci na koniec weny. :D Zosix

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam że Amanda i Brad się zaręczają =D świetny rozdział, czekam na następny, który mam nadzieję, że pojawi się niedługo *_* szkoda, że pozostało tak mało rozdziałów ;""( oczywiście życzę weny ^,^

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg, Con i Van? *-* Para idealna, a fakt, że spędzą ze sobą reszte życia jest takie alfhasfhsd. Idealność.
    Rozdział świetny jak zawsze x Miłego wieczoru i dużo, dużo weny, kochana ;* Inga x

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałam i miałam nadzieję, że to Brad i Amy się zaręczą jako pierwsi ^^ cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boski zresztą jak każdy w tym fanfiku ;) powodzenia ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Siemka :* To ja Sylwia Panek! =D Sorki że z anonima ale nie mogłam się zalogować na konto Google ); No rzeczywiście zmyliłaś mnie z tym tytułem rozdziału =D ^_^ Ale fajnie że Van i Con się zaręczyli *_* Eh.... rozdział cudowny *-* :-* ^_^ Ale myśłałam że będzie dłuższy :\ Ale i tak jest przeboski!!! *-* Żebym ja umiała pisać tak jak ty.............. No to życzę powodzenia w pisaniu następnych rozdziałów :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział jezu! Mam nadzieje że szybko pojawi się następny bo nie mogę się doczekać co będzie dalej i boje się że coś złego się stanie, jeszcze raz cudowny! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny (Jak zawsze ;3) czekam na następnego (Błagam dodaj go jak najszybciej ;c) duuuuużo,dużo weny życzę ^_^

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń