sobota, 27 września 2014

Rozdział 11#: "Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało"

//Przeczytaj Rozdział 10#, aby wiedzieć, co się stało w poprzedniej części opowiadania :)




Amanda



      Ferie świąteczne, tak jak każde inne ferie, skończyły się za szybko. Wróciliśmy do szkoły, do obowiązków. Plusem było to, że znów codziennie spotykaliśmy się z przyjaciółmi. 
      Chłopcy jako zespół strasznie się rozwinęli. Na najbliższy weekend mieli zaplanowany duży koncert u nas na wyspie. Słyszałam coś o tym, że napisali swoją pierwszą piosenkę. Strasznie nie mogłam się jej doczekać. Byłam też dumna z tego, że Connor został basistą The Vamps. Mój kuzyn zawsze był bardzo nieśmiały, ale zauważyłam, że przy chłopakach zaczął się otwierać. Teraz, gdy są w jednym zespole na pewno będą mieli na niego jakiś wpływ. 

      W szkole czekała mnie miła niespodzianka. Ogłoszono casting do przedstawienia - musicalu Les Miserables: Nędznicy. Dobra okazja dla mnie - zawsze chciałam zostać aktorką. Powieść, na podstawie której jest musical czytałam już kiedyś. Spodobała mi się, aczkolwiek jest dość straszna, a także wzruszająca. Marzyło mi się zagrać Cosette - półsierotę, której matka nie ma pieniędzy na utrzymanie jej. Adoptuje ją Jean Valjean. W późniejszej części musicalu, kiedy jest już prawie dorosła, zakochuje się z wzajemnością w Mariuszu.* Historia przedstawiona w tej książce jest naprawdę przykra. Pamiętam jak płakałam, kiedy raz widziałam wersję teatralną musicalu** 
      Mimo wszystko postanowiłam zgłosić się do przedstawienia. Pani Wathawey, kierowniczka kółka teatralnego w naszej szkole, dobrze mnie już znała. Miałam dzięki temu trochę większe szanse na dostanie roli Cosette. Nie musiałam brać udziału w castingu - pani znała dobrze moje umiejętności. Zapisałam się na listę kandydatów i trzeba było czekać.



Bradley



      W szkole wszyscy gadali o musicalu Les Miserables. Nie rozumiałem tego. Nie miałem talentu aktorskiego i szczerze mówiąc, nie interesowało mnie to nigdy. Natomiast Amy dostała bzika, gdy dowiedziała się o castingu.
-Co?! O mamciu, o mamciu, o mamciu! Muszę się tam dostać, muszę! - zaczęła krzyczeć, kiedy przeczytała ogłoszenie na tablicy.
-Spokojnie, Amy - uśmiechnąłem się i popatrzyłem na nią.
-Jak mam być spokojna? Zawsze marzyłam, żeby zagrać w takim musicalu!
-Co za problem? Na pewno się dostaniesz - stwierdził Connor, który również sprawdzał ogłoszenia.
-Poczekaj... Musicalu? - zapytałem - Wiesz, że tam się śpiewa. Na scenie. 
-No pewnie, że wiem - potwierdziła dziewczyna - Ojć... Z tym może być problem - dodała po zastanowieniu.
-Oj tam, Amy. Dasz sobie radę! - dodała Vanessa.
-Kogo właściwie chciałabyś zagrać? - zwróciłem się do Amandy. Znałem trochę ten musical. Byliśmy na nim w teatrze w tamtym roku razem z klasą. 
-Cosette... - odparła dziewczyna po cichu.
      Cosette... A tak, to była ta dziewczyna, która zakochała się w którejś z postaci... Chyba w Mariuszu. Problem w tym, że, jeśli dobrze pamiętałem, obie postacie całowały się ze sobą. I to nie raz. Jeśli Amy grałaby Cosette musiałaby całować kogoś z naszej szkoły, tego który grałby Mariusza. Tego bym nie zniósł. Musiałem koniecznie coś wymyślić. Nagle, bez większego zastanowienia palnąłem:
-Też bym się zgłosił. Warto czasem porobić coś innego - dodałem widząc zdziwienie na twarzach przyjaciół.
-Brad.... Ja nie chcę nic mówić, ale ty nie nadajesz się na aktora - przyznał Tristan.
-Cooo? Właśnie, że się nadaję! Zobaczycie, że się dostanę. I to na jakąś główną rolę, nie wiem tego Mariusza może, czy kogoś - odparłem dumnie i poszedłem do klasy. Będą mi wmawiać, że się nadaję, pff... Pewnie mieli rację, ale nie mogłem dopuścić, aby Mariuszem został kto inny.



Amanda



       Kiedy Brad odszedł obrażony odszedł od tablicy ogłoszeń, popatrzyłam na Vanessę i zaśmiałam się.
-Co go nagle wzięło na aktorstwo?
-Ja ci powiem, co... - zaczął Connor - Wiedział na pewno, że Cosette całuje Mariusza w przedstawieniu. Myślisz, że pozwoliłby na to komuś innemu? - zapytał i trącił lekko łokciem Tristana, po czym oboje się zaśmiali.
-Też macie pomysły... Na pewno miał inny powód - powiedziałam, jednak nie do końca przekonana.
-Nie wydaje mi się - powiedział Tristan.
      Popatrzyłam z nadzieją na Vanessę, że chociaż ona zaprzeczy.
-Przykro mi, Amy. To jest najbardziej prawdopodobne. Wszyscy zdążyliśmy poznać, że z Brada raczej kiepski aktor.
        Zastanowiłam się przez chwilę. Może jednak mieli rację? Może Brad naprawdę nie chciał aby to kto inny całował... mnie. Ale dlaczego? Czyżby zaczęło mu zależeć? Już jakiś czas temu zauważyłam, że się zmienia i powstrzymuje od flirtów z dziewczynami. Jednak ciężko byłoby mi uwierzyć, że robiłby to dla mnie. Ten Brad, w którym kochało się jakieś 80% dziewczyn z Zakintos? Nie, to niemożliwe. Potrzebowałabym dokładnego dowodu na to.

      Przedstawienie, przedstawieniem. Zbliżało się ważne wydarzenie - koncert chłopaków. Wszyscy byliśmy strasznie nakręceni. Chłopcy codziennie siedzieli u któregoś z nich i ćwiczyli. Niestety nie chcieli zdradzić nam, jaką piosenkę zaśpiewają. Z Vanessą wiedziałyśmy tylko, że napisali już coś swojego. Nie mogłyśmy się doczekać.



Bradley



      Nie mogliśmy doczekać się koncertu. Byliśmy nim strasznie podnieceni. Zawzięcie ćwiczyliśmy naszą nową piosenkę. Con szybko odnalazł się w zespole. W czwórkę byliśmy dla siebie trochę jak bracia. Założenie zespołu było najlepszym pomysłem w moim życiu.
     
      W dzień koncertu moje podniecenie zmieniło się w tremę. Rano ledwie wstałem. Płatki do mleka, które wsypywałem do miski rozsypały mi się. Tak samo z łyżką, która upadła na podłogę. Po zjedzeniu śniadania musiałem się naszykować. Jak na złość, na mojej głowie pojawił się odstający kikut, którego za nic nie mogłem spłaszczyć. Na szczęście udało mi się.
      Jak się okazało nie tylko ja miałem takie problemy. Chłopcy również byli strasznie stremowani. Najgorzej wyglądał jednak Connor. Ledwie mówił i ogólnie był cały roztrzęsiony. Spotkaliśmy się za sceną z Amy i Vanessą. Te życzyły nam powodzenia, obiecywały, że będą trzymać kciuki. W pewnym momencie Van pocałowała Connora. Od razu podniosła chłopaka na duchu i Con był gotowy występować.
-Hmm... Nie tylko Connorowi przydałby się taki buziak na motywacje... - powiedziałem.
-Hahah, chciałbyś - odparł James.
      Popatrzyłem na Amy.
-Oj, no chodź - odpowiedziała i przytuliła się do mnie - Dacie sobie radę - szepnęła i cmoknęła mnie w policzek.
-Witajcie chłopcy - przybył nagle Pan Elegancki. Tak naprawdę nazywał się John Greatcase, ale w myślach tak go nazywałem - Jesteście gotowi? Telewizja już przyjechała, tłum też się zebrał. Myślę, że możecie zaczynać.
      Wzięliśmy głębokie oddechy i potwierdziliśmy, że już jesteśmy gotowi.
-Będziemy przed sceną - powiedziała jeszcze Amanda i włączyły się do tłumu.

      Wyszliśmy na scenę. Znów ogarnęło mnie to cudowne uczucie, co wtedy, w październiku. Ludzie na widowni zaczęli krzyczeć i piszczeć. Nie wiedziałem, że aż tyle osób słucha naszych coverów. Wbiegając na środek uniosłem ręce do góry po czym podszedłem do mikrofonu:
-Witajcie wszyscy! Miło nam, że aż tyle was tu przyszło - uśmiechnąłem się - Zaczniemy od coveru "Mr.Brightside"!
   


Amanda



      Chłopcy zaśpiewali parę coverów po czym nadszedł moment, na który czekałyśmy. Mieli zaśpiewać swoją pierwszą,  oryginalną piosenkę.
-Okeeey! Teraz nadszedł moment na naszą pierwszą piosenkę! - wykrzyczał Brad ze sceny. Po chwili namysłu dodał jeszcze - Wiecie pewnie, że wiele piosenek pisana jest z myślą o kimś. Ta nie jest wyjątkiem i mam nadzieję, że... że ta osoba domyśli się, że to o nią chodzi.
-Amy? Czyżbyś była osobą, która się domyśla? - zapytała mnie Vanessa. Posłałam jej tylko piorunujące spojrzenie.
-Piosenka nosi tytuł "Wild Heart"(KLIK)! Zaczynamy! - wykrzyknął jeszcze chłopak.

     Byłyśmy zachwycone piosenką od samego początku. Szybko nauczyłyśmy się refrenu, tak, że później śpiewałyśmy go razem z tłumem. W między czasie wsłuchałam się trochę w tekst. Mówił on o tym, że dziewczyna potrzebuje dzikiego serca... Czy to mogłoby być o mnie, tak jak mówiła Vanessa? Właściwie, nie wykluczałam tej możliwości, ale postanowiłam zająć się tym później.
      Brad na scenie zmieniał się w prawdziwego zwierzaka. Biegał dokoła, skakał... W pewnym momencie tak się rozpędził, że wpadł na Jamesa i rozbił sobie nos. Po widowni przeszła fala śmiechu oraz współczucia. Mimo wszystko wokalista nadal biegał niedużo robiąc sobie z wypadku.
      Podczas refrenu, Brad patrzył na mnie i puszczał mi oczka. O co mu chodziło? Musiałam go o to wypytać.
      Cała widownia szalała. Wszyscy skakali i śpiewali. Na twarzach chłopców widać było zachwycenie. W pewnym momencie parę linijek, których treść brzmiała, m.in. "lecz przyjdź tutaj, obiecuję, że nigdy nie pozwolę ci odejść", zaśpiewał Connor. Patrzył się przy tym wprost na Vanessę. Było to strasznie uroczę. Uśmiechnęłam się tylko do przyjaciółki, a ta była strasznie wzruszona
      Na tej piosence chłopcy skończyli występ. Kiedy zeszli ze sceny, pierwsze fanki rzuciły się po autografy. Byłyśmy strasznie dumne z chłopaków. Gdy tłum już odszedł, a zespół wrócił za scenę, dołączyłyśmy do nich.
-Braaad, coś ty zrobił z tym nosem? - zapytałam chłopaka.
      W tym samym czasie Vanessa przytuliła się do Connora:
-Jejku, było cudownie...!
-Co wy na to, aby spotkać się u mnie zaraz? - zaproponował Tris - Musimy uczcić jakoś nasz pierwszy występ!
-Okey... Ale umówmy się za jakąś godzinę, dobra? Muszę się trochę ogarnąć - cały się spociłem! - powiedział James.
-Tak, spotkajmy się koło 20, co? - zapytał jeszcze Connor. Wszyscy przytaknęliśmy, a ja jeszcze dodałam:
-Musimy zrobić coś z nosem Brada. Cały ci krwawi! - powiedziałam z przejęciem.
-Przyjdźcie do mnie, moja mama jest przecież pielęgniarką, a mieszkam blisko - zaproponował James.
   
      Poszliśmy do domu chłopaka w trójkę. James polecił nam udać się do łazienki, tam mieliśmy znaleźć apteczkę. Sam poszedł do kuchni przygotować coś do jedzenia. Bradley usiadł na wannie, a ja sięgnęłam po apteczkę.
-I po coś tak szalał, zwierzaku? - zapytałam go ze śmiechem.
-I got a wild heart... - zanucił w odpowiedzi.
      Pokiwałam głową i usiadłam obok niego. Zdjęłam przyłożoną przez niego wcześniej chusteczkę higieniczną. Nie miałam pojęcia, co mogę zrobić z nosem chłopaka. Nie znałam się na opatrunkach i innych tego typu sprawach. Polałam ranę wodą utlenioną, na co chłopak zaczął się wyrywać.
-Auu... To szczypie!
-Przepraszam! - powiedziałam zagryzając wargi - Nie da się inaczej...
       Podczas nakładania opatrunku składającego się z jakiegoś specyficznego plastra, zapytałam chłopaka:
-Mówiłeś coś o tym, że piosenki pisane są z myślą o kimś...
-Nie domyślasz się, o kim jest ta? - zapytał w odpowiedzi na co ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem - To chyba nietrudne - uśmiechnął się.
-A jednak - odparłam mimo tego, że już prawie nie miałam wątpliwości, że Brad śpiewał o mnie.
-Amy... - westchnął chłopak - Zależy mi na tobie.
      Popatrzyłam prosto w jego oczy, lecz nie zdołałam nic odpowiedzieć. W tym momencie do łazienki wszedł James pytając, czy jesteśmy już gotowi. Poszliśmy do kuchni, napiliśmy się zrobionej przez chłopaka herbaty po czym również skierowaliśmy się w stronę domów. Szliśmy z Bradem razem, lecz nie rozmawialiśmy za dużo. Nie wracaliśmy również do tematu piosenki i jej przeznaczenia. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć na wyznanie chłopaka. Czy przyszła już pora na jakikolwiek związek między nami?
   
      Na dworze było już ciemno, paliły się tylko latarnie. Zakintos nabrało cudownego klimatu. Unosiła się lekka mgiełka, nie było ludzi na ulicach.  Nadal szliśmy bez słowa. Kiedy doszliśmy do domu Bradley'a, ten złapał moją rękę i uścisnął ją, po czym skierował się w stronę drzwi.



Bradley



      Tydzień po naszym koncercie, pojawiły się wyniki castingu do szkolnego musicalu. Amy dostała się na Cosette, co było oczywiste. Ku mej rozpaczy, nie dostałem żadnej roli, a Mariusza zagrać miał... Micheal. Chłopak z równoległej klasy. Podobno jeden z przystojniejszych w szkole, lecz na ten temat się nie wypowiadałem. Obawiałem się, do czego może dojść między nim, a Amandą. Bałem się, że stracę jakiekolwiek szanse na związek z nią. Co gorsza, już nawet wyznałem dziewczynie, że zależy mi na niej, ale temat się nie rozwinął. Nie wiedziałem, jaka była reakcja Amy i czy ona czuje to samo.
-Gratulacje Amy! Zostałaś Cosette! - powiedziała Vanessa, kiedy przeczytała listę aktorów.
-Ouu.. Brad. Micheal został Mariuszem - poinformował mnie James.
      W tamtym momencie nastąpiła krępująca cisza. Na szczęście Amy znalazła jakieś wyjście z tej sytuacji:
-Wydaje mi się, że pani Wathaway obetnie niektóre sceny z musicalu. Te sceny - podkreśliła.

-Witaj, Cosette - nagle podszedł do nas nie kto inny, a właśnie Michael oraz objął delikatnie Amandę. Już chciałem powiedzieć coś, żeby trzymał ręce z daleka, ale się opamiętałem. Dziewczyna sama wyswobodziła się z uścisku i spytała:
-Micheal, prawda? - uśmiechnęła się, chłopak przytaknął.
-Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało - powiedział Micheal i uwodzicielsko spojrzał na Amy. Ta, ku mojej jeszcze większej rozpaczy, jak zahipnotyzowana popatrzyła się na niego i nerwowo zachichotała.
      No to zaczęły się problemy.




*to taki krótki opis :) Jeśli ktoś chciałby bardziej zagłębić się w treść musicalu/filmu/książki - polecam. Ja oglądałam tylko wersję filmową, która była przepiękna. Naprawdę warto :)



**przyjmijmy, że w naszym ff wersja filmowa jeszcze nie wyszła c;



Rafał Maślak, jako Micheal Jutry (16) :)



Witam w kolejnym rozdziale :)
Dziś, jak obiecałam, trochę dłuższy ;)

Co sądzicie o Rafale, czyli naszym Michealu? Myślicie, że będzie zagrożeniem dla Brada?


Zwracam się z prośbą o komentarze! Wyświetleń jest koło 100 dziennie (nie wiem, czy to dużo, czy mało, nie wiem jak to jest na innych fanfiction), a komentarzy? Nie mówię tu o osobach, które naprawdę komentują ;) Ale proszę was chociaż o krótkie wpisy - one strasznie motywują!

Pozdrawiam,
Marysia c;

3 komentarze:

  1. Świetne, co tu więcej mówić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie czekam na nexta myślę że Micheal nie bd zagrożeniem dla Brada i chyba się nie mylę

    OdpowiedzUsuń