piątek, 19 września 2014

Rozdział 7#: "Czy ty jesteś... zazdrosna?"

//Aby dowiedzieć się, co się stało w poprzedniej części opowiadania przeczytaj Rozdział 6#

  Ważne informacje pod rozdziałem!!!



Amanda

-Connor! Co ty wyrabiasz?! 
-Cześć dziewczyny! - powiedział jakgdyby nigdy nic Con - Poznajcie Laurę.
-Laurę?! - nadal krzycząc spytałam - A można wiedzieć, co wy tutaj właśnie z Laurą robicie?
-Eee, chciała mnie spytać o Brada, bo nie może się z nim skontaktować - powiedział trochę ciszej mój kuzyn.
-O kurczę! Muszę już lecieć! Do zobaczenia później! - krzyknęła dziewczyna, rzekoma Laura, a ja spojrzałam na nią krytycznym wzrokiem.
       Vanessa stała tylko ze wzrokiem wbitym w ziemię. Wyobrażałam sobie, co czuła. Co ten Connor sobie myślał?!
-No już możesz się tłumaczyć - powiedziałam.
-Na prawdę! Chciałem właśnie do was pójść, ale po drodze spotkałem Laurę, a ta zagadała mnie o numer Brada. Podobno nie mogła go złapać na przerwie, czy coś, nie wiem... - zauważyłam, że Con mówi bardziej do Vanessy niż do mnie, co było zrozumiałe.
-Czekaj... O BRADA numer? - zapytałam z lekkim niepokojem.
-No tak - odpowiedział i spojrzał na mnie dziwnie.
-Ekhm. No ale co? Spóźniłeś się trochę, bo właśnie odprowadzam Vanessę do domu.
-Eee... Wiesz, już późno, a tędy różni ludzie chodzą. Może ja ją odprowadzę, żebyś ty się nie szwędała później sama - uniosłam jedną brew.
-Jak wolisz... - puściłam oko do Vanessy i poszłam do domu pozostawiając ich sam na sam.


Bradley

      Powoli szykowaliśmy się do naszej mini-imprezy. Zaplanowaliśmy co kupujemy itd. Nie chcieliśmy zapraszać na nią zbyt wielu osób. Oprócz naszej grupki składającej się z; Amy, Vanessy, Connora, Jamesa, Trisa i mnie, przyjść mieli jeszcze: koleżanka dziewczyn z ich klasy, Daniel, czyli mój i Con'a znajomy również z klasy, niestety Ashley, którą zaprosił James, a także Laura. Była ona o rok młodsza ode mnie i poznaliśmy się ostatnio w szkole na korytarzu. Było to dość niespodziewane, ponieważ szedłem na lekcję i nagle poczułem, jak ktoś na mnie wpada. Laura zagapiła się i weszła prosto na mnie, wypuszczając w tym momencie swoją torbę z rąk. Podniosłem, to co upadło, a dziewczyna zapytała mnie, gdzie jest szkolny sklepik. Postanowiłem ją zaprowadzić i dowiedziałem się przy okazji, że przeprowadziła się i nie zna jeszcze zbyt dobrze naszej szkoły. Zakolegowaliśmy się i, zastanawiając się nad tym dość długo, zaprosiłem ją na nasze spotkanie.

      Był już koniec października, przyszedł piątek i czas na nasze ognisko. Zakintos leży na południu, więc zimy praktycznie nie mamy, a jesień jest bardzo słaba. Dlatego wystarczyła mi jeansowa kurtką i wyskoczyłem z domu w kierunku miasta. Mieszkała tam Laura, po którą miałam pójść. Szybko trafiłem do odpowiedniego domu i poszliśmy w kierunku ogrodu Tristana. Większość zaproszonych już tam dotarła. Warto dodać również, że moi przyjaciele nie znali jeszcze Laury. To prawda, powiedziałem im, że z kimś przyjdę i nie mieli nic przeciwko, ale troszkę bałem się ich reakcji. Miałem nadzieję, że się dogadają.
       Zanim jeszcze usiedliśmy przedstawiłem im dziewczynę:
-Nie znacie jeszcze Laury, prawda? - retorycznie zapytałem - To tak - to jest Laura, a to jest... - i wymieniłem po kolei imiona wszystkich przyjaciół i znajomych. Zatrzymałem się dłużej na Amy, ponieważ moją uwagę przykuł jej wzrok. A mianowicie to, jak na mnie spojrzała. Dziewczyna miała piękne oczy i czasami jak na mnie patrzała... Nie wiedziałem, co chce przez to powiedzieć, ale zawsze miałem wrażenie, że to coś ważnego. Po krótkiej chwili namysłu przedstawiłem resztę i usiadłem.

Amanda


       Na ognisko przyszli już prawie wszyscy. Czekaliśmy jeszcze tylko na Brada i jakąś dziewczynę, którą zaprosił. Zastanawiało mnie, kim ona jest. Podejrzewałam, że będzie to Laura, ta która pytała Connora o numer do Brada. Dziwnie się czułam z myślą, że Brad może mieć dziewczynę. Od naszego poznania się czułam, jakby zawsze był na wyciągnięcie ręki. To prawda, przyjaźniliśmy się, ale była to dość dziwna relacja. Liczyłam na to, że przy tym zostaniemy, lecz jednak, gdy wyobrażam sobie Bradley'a z Laurą, to czuję takie dziwne kłucie... Zazdrość? Nie, to chyba niemożliwe. Przecież nie chcę chodzić z Bradem. Chcę abyśmy się przyjaźnili. Tak, muszę na tym zaprzestać.
       W pewnym momencie doszli do nas spóźnialscy, przedstawiliśmy się nawzajem i rozpoczęliśmy naszą mini-imprezę. Mama Tris'a przyniosła nam coś do jedzenia po czym poszła sobie i powiedziała:
-Jedziemy z tatą do sklepu, nie będziemy wam przeszkadzać. Tylko proszę, nie rozrabiajcie - przytaknęliśmy.
        Zauważyłam, że James i Brad wzięli ze sobą gitary.
-Będziecie dzisiaj coś grali? - zapytałam chłopaków.
        Chłopcy popatrzyli się na siebie nawzajem. Po chwili Bradley powiedział:
-No dobra, to tak... Eeeem... Postanowiliśmy razem z Jamesem założyć zespół. Gadałem już z Panem Eleganckim, tym co zorganizował mi koncert. I tu mamy pytanie do Trisa - blondyn jadł właśnie kiełbaskę - Cudownie grasz na perkusji - nie chciałbyś zostać naszym perkusistą? - zakrztusił się jedzeniem.
        Gdy już przełknął odpowiedział:
-Wiecie... Musiałbym to przemyśleć i w ogóle... Na razie jestem na tak - uśmiechnął się.
-A zaśpiewacie nam coś teraz? - zapytała Vanessa.
       Znów popatrzyli się na siebie i powiedzieli, że właściwie już ćwiczyli i mogliby nam zagrać. Wzięli swoje gitary i Brad ogłosił:
-Panie iii.... panowie - zaśmiałyśmy się z Vanessą, ponieważ przypomniał nam się występ na plaży - przedstawiam wam gitarzytę, oto James McVeyyy! - powiedział Brad uroczyście i skromnym głosem dodał - A ja sobie pośpiewam.
        Wszyscy się zaśmiali i chłopcy zaczęli grać.


(Piosenka chłopaków)






Bradley


       Zaśpiewaliśmy nasz pierwszy wspólny cover! Byłem szczerze dumny z niego i żywiłem ogromne nadzieje, że Tristan do nas dołączy. Bardzo chciałbym abyśmy koncertowali, a nie ma nic lepszego niż koncertowanie razem z najlepszymi kumplami, co nie?
        Laura usiadła bardzo blisko mnie, ale nie zwróciłem na to uwagi. Miałem dość duże doświadczenie jeśli chodzi o dziewczyny. Nie zamierzałem zaczynać czegoś bardzo poważnego z Laurą, ale jak na razie wydawałaby się być bardzo sympatyczna. Intrygowały mnie tylko spojrzenia jakie wysyłała do mnie co chwila Amy. Nadal nie wiedziałem, czy chce mi coś powiedzieć, czy po prostu jestem ciut przewrażliwiony. Na szczęście przytrafiła mi się okazja do sprawdzenia tego. Mianowicie, Amy ogłosiła, że pójdzie rozprostować nogi. Postanowiłem, że "ja też się trochę przejdę" uzyskałem zgodę Laury (na wszelki wypadek) i poszedłem za blondynką. Ogród Tristana sam w sobie nie był bardzo duży natomiast w jego płocie umieszczona była furtka wychodząca na łąkę i staw. Tam właśnie udała się dziewczyna, dlatego za nią poszedłem.
-Oj, nie zauważyłam cie. Coś się stało? - zapytała.
         Spojrzałem na nią i znowu poczułem to, co wtedy, kiedy zmokliśmy w morzu i pożyczyłem jej swoje ubrania. Miała na sobie zwykłe czarne rurki i beżowy sweter i nie było w tym nic nadzwyczajnego, lecz mimo to wygląda prześlicznie. To było głupie i zaraz przypomniałem sobie o błękitnej wstążce. Czasami mnie irytowała.
-A tak przyszedłem - uśmiechnąłem się.
         Usiedliśmy nad wodą i jakoś nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Skąd znasz Laurę? - spytała Amy po cichu.
-No ze szkoły... Tak jakoś. - odpowiedziałem patrząc na nią podejrzliwie.
-Mhm... - odmruknęła dziewczyna.
-Ja nie chcę się czepiać, ale... dziwnie się zachowywałyście względem siebie. Znałyście się wcześniej, coś się stało? - zapytałem, zwracając uwagę na ich wcześniejsze zachowanie sprzed paru minut. Patrzyły się na siebie dziwnie i odpowiadały albo sucho albo docinały sobie. Podejrzane.
-Niee... Dlaczego, tak.. tak sądzisz? - odparła, lecz nie patrzyła już na mnie tylko w ziemię.
-Amy... Przecież możesz powiedzieć.
-Dziwnie... dziwnie się jakoś czuję, jak widzę... jak widzę was razem - widać było, że się jąka i boi wyznać to co myśli. Nie rozumiałem... Przecież to Amy wymyśliła te wstążki. O co jej teraz chodzi?
-Nie rozumiem - przyznałem i po chwili namysłu dodałem - Czy ty jesteś, no nie wiem... zazdrosna?




A oto nasza nowa bohaterka! Po lewej stronie widzicie Laurę Marano :)
Trzeba dodać, że w rzeczywistości Laura jest siostrą aktorki, która "gra" Vanessę w naszym FF, lecz tutaj nie są ani trochę ze sobą powiązane ;)






I co wy na to? To już 7 rozdział! :)
Mam nadzieję, że się wam podoba :3

I teraz powinnam poruszyć dość ważną kwestie, a mianowicie - długość rozdziałów. Czy takie jak ten nie są według was za krótkie? Może wolicie takie dłuższe? 
Chciałabym, aby każdy kto przeczyta ten rozdział odpowiedział na to pytanie w komentarzu. Jest to dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że parę odpowiedzi się pojawi :)

Zauważyliście lub nie, że na pasku menu, tym pod tytułem bloga pojawiła się kilka linków. A oto wyjaśnienia:
-Szablonownica: to tam zamówiłam szablon i na razie czekam na wiadomość, czy zamówienie zostało przyjęte, czy nie.
-Spis FanFiction - tam można zareklamować swojego bloga, co właśnie zrobiłam.
-Ask.fm - to tam możecie zadawać mi pytania odnośnie FF ;)

Pozdrawiam,
Mary ♥


      

3 komentarze:

  1. Świetne *.* A co do długości to wolę mogłyby być trochę dłuższe biorąc pod uwagę, że nie pojawiają się one jakoś bardzo często, ale to tylko moje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeetny! Cudowny i w ogóle! Tylko czasami robisz maluteńkie błędy gramatyczne. Byłoby fajnie gdybyś jakoś nad tym zapanowała, ale nie są to jakieś rażące błędy więc nie ma problemu. ;) Jeszcze raz, cudowny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :3
      Tak, staram się unikać błędów jak najbardziej, lecz jednak mi się zdarzają. Jedną z zalet pisania ff jest właśnie ćwiczenie języka itd. :D

      Usuń