sobota, 20 września 2014

Rozdział 8#: "I mam uwierzyć, że nic was nie łączy?!"

//Aby dowiedzieć się, co się stało w poprzedniej części opowiadania przeczytaj Rozdział 7#


Bradley


-Czy ty jesteś, no nie wiem... zazdrosna?
-Sama nie wiem... Brad, zależy mi na naszej relacji... - odparła dziewczyna, ale nie takiej odpowiedzi oczekiwałem - Porozmawiajmy o tym kiedy indziej, dobrze?
-Okey, okey... - westchnąłem i powoli zacząłem się podnosić.
      Ta rozmowa trochę mną wstrząsnęła. Tak na prawdę ja sam nie wiedziałem, co dokładniej czuję do Amy. Trzymałem się tego, że się przyjaźnimy, ponieważ tak zasugerowała dając mi błękitną wstążkę. A teraz ona sama prawie wyznała, że może chciałaby czegoś więcej...
      Ognisko skończyło się bardzo dobrze. Ashley chyba przekonała się trochę do Jamesa, ponieważ ode mnie się na jakiś czas odkleiła. Connor i Vanessa zbliżyli się jeszcze bardziej i parę dni później ogłosili, że są parą. Tristan nadal tylko żartował, ale na całe szczęście zgodził się dołączyć do naszego zespołu. Nazwaliśmy się The Vamps. Sam nie wiem, dlaczego. Ja chciałem mieć nazwę zaczynającą się od "The", a James wspominał coś, że wampiry są fajne. Dlaczego nie? 

       Z Amy nie wracaliśmy do tematu z ogniska. Liczyłem na to, że gdy dziewczyna się zdecyduje, wyzna co czuje. Tymczasem, około dwóch tygodni po ognisku postanowiłem rozwinąć trochę moje relacje z Laurą. Umówiliśmy się do jednej z bardziej eleganckich restauracji w mieście. Raz na jakiś czas mogłem pozwolić sobie na większy wydatek. Chciałem zrobić dobre wrażenie na Laurze. Problem w tym, że nie wiedziałem jak. Postanowiłem poprosić o radę dziewczyny - Amy i Vanessę. Dowiedzieć się, jak wygląda randka z punktu widzenia dziewczyny. Właściwie, mieliśmy już gotowy plan - Vanessa pogada z Lau, a Amy pomoże mi. Podejrzewałem, że atmosfera między mną a Amandą będzie... dziwna. I nie myliłem się.
       Dziewczyna przyszła do mnie do domu w celu doradzenia mi w ubiorze, kilku wskazówkach odnośnie zachowania itp.
-No dobra. To co my tu mamy do wyboru? - zaczęła pytając mnie o ubrania.
-Cała szafa do dyspozycji - odparłem z uśmiechem. Starałem się zachowywać normalnie, lecz nie było to łatwe. Nadal pamiętałem naszą rozmowę nad stawem i wiedziałem, że Amy również ją wspomina.
-Musisz założyć coś eleganckiego, w końcu Werona to nie byle jaka restauracja... - stwierdziła otwierając moją szafę. Z szuflady wyjęła jakieś moje czarne rurki i do tego podała białą koszulę. Ufałem jej, więc nie pytałem, dlaczego wybrała akurat to. Zacząłem się przebierać, gdy Amy spytała:
-Będziesz się przebierał tutaj? - uniosła jedną brew.
-Jeśli nie masz nic przeciwko - wytknąłem jej język.
-Okey - odparła i wróciła do "grzebania" w mojej szafie.
      Podała mi jeszcze czarną, skórzaną kurtkę. Założyłem ją i pytającym wzrokiem spojrzałem na Amy. Ta kazała mi stanąć i zarządziła:
-Musisz zdjąć te wszystkie bransoletki. Nie wypada, nie będą pasować.
-Ale... Ja ich nigdy nie zdejmuję - próbowałem protestować.
-Jak wolisz... Ale żeby nie było, że cię nie ostrzegałam - zaśmiała się.
-Coś jeszcze? - zapytałem. Byłem dość mocno potargany, więc nie zdziwiło mnie, jak kazała mi ogarnąć włosy.
       Wszystko było już prawie gotowe. Użyłem jeszcze tylko moich perfum na wszelki wypadek i mogliśmy wychodzić. To znaczy, ja mogłem, a Amy miała mnie tylko odprowadzić. Poszliśmy w umówione wcześniej z Vanessą miejsce, niedaleko restauracji. Dziewczyny już tam były.
-Czeeeść - powiedziałem i uśmiechnąłem się w stronę Laury. Dziewczyna wyglądała bardzo ładnie. Bardzo.
        Podziękowałem jeszcze Amandzie i Van za pomoc i razem z Lau poszliśmy do restauracji.


Amanda


      Gdy Brad i Laura już poszli, opadłam na najbliższą ławkę i ukryłam twarz w dłoniach.
-Van, powiedz mi... Co ja robię?
-Nie wiem, Amy, na prawdę nie wiem.
-To jest bez sensu. Musisz mi pomóc.
-Ale w czym, tak naprawdę? Sama musisz zrozumieć, co czujesz do Brada.
-To nie takie proste. - odparłam załamana - Jeszcze na dodatek znalazł sobie tą Laurę. Jak ja jej nie znoszę!
-Też jej nie lubię... Jest strasznie niemiła i albo Brad lubi takie, albo przy nim udaje.
-Jak sądzisz? - spojrzałam na nią.
-Udaję! - powiedziałyśmy na raz i przytaknęłyśmy.
-Wiesz co? Chodźmy do mnie, babcia zrobi nam gorącej czekolady. Od razu ci się humor polepszy! - zaproponowała Vanessa. Jej babcia robiła najlepszą czekoladę, więc się zgodziłam.

       Kochałam przychodzić do Vanessy. Atmosfera w jej domu zawsze była taka miła i przyjazna. Moja przyjaciółka miała również młodszego brata, Bill'a, w wieku mojej siostry. Był on przezabawny i zawsze chciał spędzać z nami czas. Siedzieliśmy w trójkę w fioletowym pokoju Vanessy i popijaliśmy gorącą czekoladę. Mój humor znacznie się poprawił, ale chciałyśmy jeszcze obgadać parę rzeczy.
-Billy, mógłbyś sobie już pójść? - zapytała Vanessa brata.
-Dlaczegooo? - zapytał chłopiec.
-Musimy trochę pogadać. Same - próbowała mu wyjaśnić siostra.
-Przecież możecie rozmawiać przy mnie - uśmiechnął się Billy.
       Spojrzałyśmy się na siebie nawzajem zakłopotane.
-Billy... Tylko chwileczkę, naprawdę - powiedziałam - Zaraz zawołamy cię z powrotem.
-No dobrze... - odparł i wyszedł z pokoju.

-I co? - przeszła do rzeczy Vanessa - Wiesz już, co z Bradem?
-Tak... Nie... Nie wiem, naprawdę - westchnęłam - Musisz mi coś doradzić. Skąd mam to wiedzieć?
-Hm... - zastanawiała się przyjaciółka - A co czujesz, gdy go widzisz, gdy się z nim spotykasz?
-Mam wrażenie, jakby coś we mnie się zapalało...  Czuję takie dziwne uczucie w brzuchu i robi mi się gorąco... - odpowiedziałam po zastanowieniu.
-Motylki? - zapytała rozbawiona.
-Ejj... No nie wiem - też się zaśmiałam.
-Wiesz, Amy, myślę, że on ci się podoba - stwierdziła Vanessa.
-Na jakiej to podstawie, co? - zapytałam.
-Znam cię... Nie potrafisz przyjaźnić się z chłopakami. No chyba, że są twoją rodziną - wyjaśniła mi.
-Czyli, że... kocham się w Bradzie? - zapytałam i siebie i jej.
-Na to wygląda.
      Dziwnie się czułam, ale chyba byłam szczęśliwa, że wszystko sobie wyjaśniłam. Niestety, nie wiedziałam, co dzieje się teraz w restauracji Werona...


Bradley


      Siedzieliśmy z Laurą na przeciwko siebie patrząc sobie prosto w oczy.
-Brad... Muszę coś wiedzieć... - powiedziała dziewczyna.
-Pytaj śmiało - odparłem starając się aby mój głos był równie uwodzicielski co jej.
-Co łączy cię z Amy?
-Przyjaźnimy się.
-Jesteś tego pewien? Wasza przyjaźń nie jest normalna... Boję się, że... - próbowała coś powiedzieć, lecz nie chciałem słuchać jakichś jej podejrzeń, co do Amy. Uciąłem jej wypowiedź mówiąc "cii", a potem pocałowałem dziewczynę. Całowaliśmy się przez dobrą minutę, po czym Lau rzekła:
-Oj, Brad... - uniosłem brwi - Myślisz, że coś z tego wyjdzie?
-Jakoś mnie to teraz nie obchodzi - przyznałem.
-Wiesz, że chodziłam już z wieloma facetami... - wyznała dziewczyna.
-Ja chodziłem z wieloma dziewczynami.
-I wiesz, że nie zamierzam na tym zaprzestać - dodała, a mnie trochę dziwiła jej szczerość.
      Nagle zadzwonił telefon Laury. "Ktoś ma wyczucie" pomyślałem. Dziewczyna zerknęła w ekran iphon'a, przeprosiła i powiedziała, że to ważne. Wyszła na chwilę, a ja wróciłem do normalnej pozycji opierając się na kanapie. Miałem chwilę czasu na przemyślenie tego, co robię. Czy chodzenie ze wszystkimi dziewczynami z wyspy miało jakiś sens? Chyba nie chciałem skończyć, jak Ashley. Nie, nie byłem taki. A może jednak? Rozmowa jaką przed chwilą przeprowadziłem z Laurą dała mi dużo do myślenia. Może czas przestać bawić się tak ludzkimi uczuciami? To przecież nie jest w porządku. Jakoś do tej pory o tym nie pomyślałem. Uświadomiłem sobie dopiero, ile szans mogłem stracić i ile serc mogłem złamać. Kto wie, może spośród dziewczyn, z którymi już byłem, była właśnie ta jedyna. A może dopiero ją znajdę?
      Amy. Znowu pomyślałem o niej. Nie mogłem przyzwyczaić się do myśli, że jesteśmy przyjaciółmi. I to nie było normalne. Znaliśmy się już ponad 2 miesiące. Amanda miała w sobie coś innego niż wszystkie inne dziewczyny. Może to dlatego, że nie rzucała mi się od razu w ramiona, jak tamte. Była jakby niedostępna. Zawsze było inaczej - gdy chciałem umówić się z jakąś dziewczyną po prostu o to pytałem i każda się zgadzała. Ale nie Amy. Ona wymyśliła jakieś wstążki i weź tu teraz zrozum, o co jej chodzi? Miałem poważny problem.


Amanda


      Siedziałam u Vanessy dość długo. Zrobiło się późno i musiałam wracać do domu. Gdy już miałam wychodzić i zakładałam swoją kurtkę poczułam, że mam coś w kieszeni. Pamiętałam, że nic do niej nie wkładałam, dlatego od razu sprawdziłam, co to jest? Moim oczom ukazało się małe pudełeczko. Prawdopodobnie były w nim kiedyś zapałki, lecz teraz było ono obklejone białym papierem, a na jego środku znajdowało się naklejone, troszkę krzywe, serduszko. W środku znajdowała się zgięta na kilka części kartka w kratkę. Był to list, a jego treść brzmiała:

      "Nie umiem pisać wierszy ale hciałbym żebyś wiedziała że bardzo cię lubię. Nie znam się na tych rórznych romansidłach czy czymś ale jesteś jedyną dziewczyną w której się zakohałem. "

       "Nadawcą" tego listu był, tak jak się podpisał, tajemniczy wielbiciel - Billy. Było to bardzo słodkie... Problem w tym, że chodził do 3 klasy... Podstawówki. I robił błędy w słowie "różnych". Biedaczek, miałam nadzieję, że nie wymyślił sobie niewiadomo czego. Postanowiłam na razie nie pokazywać listu Vanessię. Wiedziałam, że pewnie wyśmiałaby go, jak to rodzeństwo. Ja i Justie też często się przekomarzamy.

      Wracając do domu usłyszałam jakieś podniesione głosy. Tak, jakby ktoś się kłócił. Gdy wyszłam z uliczki Vanessy na główną ulicę ujrzałam... Brada i Laurę. To oni się kłócili. Nie lubiłam podsłuchiwać, ale tak się złożyło, że słyszałam całą ich rozmowę.
-Przytulacie się i szeptacie sobie coś wiecznie na uszko! I mam uwierzyć, że nic was nie łączy?! - krzyczała Laura. Czyżby to było o mnie i Bradley'u?
      Schowałam się za żywopłotem, ponieważ nie chciałam, aby mnie teraz zauważyli.
-Jeśli mi nie wierzysz, to najwyraźniej nie możemy być razem, po prostu. I nie przedłużajmy tego tematu - odpowiedział Brad.
-Dobrze! Jak wolisz... Idź sobie do tej Amandy i zobacz, co to za świnia - świnia? Dobrze wiedzieć.
      Dziewczyna poszła weszła w jakąś z bocznych uliczek, a Bradley stał, jakby zastanawiając się, co teraz zrobić.
-Hello - wyszłam z uliczki i niby niespodziewanie przywitałam chłopaka.
-Oh, cześć - powiedział, nadal wstrząśnięty.
-Jak tam randka? - spytałam, udając, że nic nie wiem.
-Szczerze? Właśnie powiedziała, że jak wolę, to mam sobie pójść do ciebie - odparł Brad niczego nie ukrywając.
-Słyszałam. Właśnie wracam od Vanessy - stwierdziłam, że jeśli on jest szczery to ja też.
-Mhm... - chłopak patrzył w ziemię, a ja na niego.
      Po chwili spojrzał na mnie, prosto w oczy.
       
-To co nas, w takim razie, łączy?
      


Amanda z Finem :3

     Udało mi się szybko napisać rozdział ;3 Akurat miałam wenę :D
I jak wam się podoba? ;)


Przypominam o tym aby w komentarzach pisać, jak długie chcecie rozdziały! To bardzo ważne c;

Pozdrawiam,
Marysia ♥

6 komentarzy:

  1. Świetne. Co chwila sprawdzam, czy coś dodałaś, bo inne opowiadania, albo były nudne, albo przestawali je pisać. Wiem, że teraz szkoła i nie dodajesz często, ale ciesze się ,że się starasz :) Pisz dalej, nie trać weny. Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać takie komentarze c:
      Masz może ask'a? Mogłabym cię wtedy informować o nowych rozdziałach w pytaniach c;

      Usuń
    2. Tak, mam, proszę :) http://ask.fm/Directioner_Horan

      Usuń
    3. Jeeeestttt genialny .! Oby tak dalej, swietne rozdzialy I wgl wszystko ... ;) p.s. Tu Julka, ta z ask'a I fejsa xd <3 .

      Usuń